Rozdział 47 „Więcej niż słowa"

146 12 0
                                    

Spanikowałam.

Stale się zastanawiam, co takiego Syriusz Black ma w sobie, że moje reakcje i odczucia popadają z jednej skrajności w drugą? Nie myślę przy nim racjonalnie, nie zwracam na nikogo uwagi. Pochłania całą moją uwagę i jest przy tym tak nonszalancki, jakby przychodziło mu to z zerowym wysiłkiem. Gdyby nie pojawienie się Hestii, obawiałabym się, że ta rozmowa potoczyłaby się całkowicie inaczej. Miałam wyrzuty sumienia z powodu blondwłosej, która na pierwszy rzut oka widać, że jest zakochana w Syriuszu po uszy. Z drugiej strony byłam po prostu o nią zazdrosna, tyle że tak naprawdę nie wiem czemu. Wszystkie sprzeczne uczucia, które we mnie narastały, tak jak i wiedza o tym, że powinnam porozmawiać z Syriuszem na temat Hope... 

Skłoniło mnie do tego, że przez ostatnie dwa tygodnie nie pojawiłam się w siedzibie Zakonu Feniksa ani razu. Potrzebowałam przestrzeni, ale tak naprawdę obawiałam się. Nie jestem przekonana w stu procentach, czy jest to jego dziecko. Remus mi powiedział, że rozstaliśmy się i oboje próbowaliśmy pozostać przyjaciółmi, mimo że było to dla nas prawie niewykonalne. Nikomu nie powiedziałam nic na temat ciąży, nawet moim przyjaciołom. Lupin uważa, że właśnie ta niewiedza jest w tym wszystkim najdziwniejsza i nie do końca sam to rozumie.

Ten wieczór spędzałam w swoim domu, rozmyślając o Hope, następnym procesie jak i Blacku. Leżałam na kanapie, czytając książkę, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Ostrożnie skierowałam się do korytarza i otworzyłam drzwi, trzymając różdżkę w pogotowiu. Wybałuszyłam oczy widząc gościa stojącego naprzeciwko.

– Witaj, Eleno. Mogę wejść? – zapytała Hestia, a ja pokiwałam lekko głową, wpuszczając ją do środka. Wzięłam głęboki wdech i zwróciłam się do blondwłosej.

– Napijesz się czegoś? – Uśmiechnęłam się lekko, wskazując miejsce przy stole.

– Mocnej kawy, jeśli można – odpowiedziała i usiadła na wyznaczonym miejscu. 

Udałam się do kuchni, nie mając zielonego pojęcia czego mogę się spodziewać. Kilka minut później wróciłam do stołu z dwoma kubkami kawy i postawiłam je po przeciwległych stronach.

– Hestio, co cię do mnie sprowadza? – zaczęłam i upiłam łyk czarnego napoju.

– Syriusz, rzecz jasna – wytłumaczyła, a ja poczułam lekki ucisk w żołądku.

– Nie do końca rozumiem...

– Eleno, proszę. Bądź co bądź, działamy po jednej stronie, dlatego chcę wiedzieć, czy jest coś o czym powinnam wiedzieć – rzuciła prosto z mostu. 

Przegryzłam lekko wargę, jednocześnie pozostając rzeczowa.

– Nie ma nic takiego – powiedziałam, choć nie do końca była to prawda. – Jesteśmy znajomymi i nic nas nie łączy – dodałam i mimo że mówiłam prawdę, czułam się jakbym kłamała.

– Bardzo go kocham – wyznała, trzymając mocniej kubek. Od razu dostrzegłam, że kobieta ma nerwy ze stali. – Mam wrażenie, że odkąd się pojawiłaś, Syriusz nie potrafi znaleźć sobie miejsca, oddala się ode mnie.

– Hestio...

– Odpuść, Eleno. – Zmarszczyłam brwi. – Nie będę ci więcej zabierać czasu. – Wstała, skinęła głową i nim zdążyłam coś powiedzieć, blondynka zniknęła.

Prychnęłam zirytowana. Wizyta Jones była jedną z ostatnich rzeczy, jakich się spodziewałam. Tym bardziej nie wyobrażałam sobie, że może mnie sprawdzać. Współczułam jej, ale wydawało mi się, że na siłę próbuje wymazać uczucia Syriusza jak i moje. Z drugiej strony, czy ja nie postąpiłabym tak samo, kochając kogoś...?

zanim cię zapomnę // dorcas meadowes i syriusz blackWhere stories live. Discover now