Tak. Kocham Cię.

Bắt đầu từ đầu
                                    

Wstałem z ławki i ruszyłem w stronę miasta. Im dłużej będę zwlekać, tym więcej będę miał wątpliwości. Muszę porozmawiać z nim jeszcze dzisiaj. Mam tylko nadzieję, że jest w domu. Nadal nie miałem pojęcia, czy rzeczywiście dobrze robię, jednak muszę to wyjaśnić i to jak najszybciej. Powoli zachodziło słońce, a ja przyspieszyłem kroku. Chcę mieć to już za sobą. Zacząłem biec i zanim się obejrzałem, gnałem co tchu przed siebie, zmierzając do miejsca, w którym jeszcze tak niedawno mieszkałem. W końcu znalazłem się przed drzwiami, próbując uspokoić oddech. Nie mam wybitnej kondycji, więc nieco się zasapałem. Jednak krótki wysiłek fizyczny był mi potrzebny do tego, żeby uspokoić myśli i oczyścić umysł. Zapukałem lekko, mając nadzieję, że on jest w domu. Chwilę później za drzwiami usłyszałem powolne szuranie. Przygładziłem włosy i poprawiłem koszulkę. Drzwi się otworzyły, a on tylko mruknął, na znak, że mam wejść.

- Cześć. - powiedziałem z nadmiernym entuzjazmem, na co ten podniósł brew i bez słowa wrócił do salonu. Zamknąłem drzwi i poszedłem za nim. Bałagan był taki sam jak te dwa dni temu, kiedy u niego byłem. Poza tym doszło jeszcze kilka kartonów po żarciu na wynos i dodatkowe butelki alkoholu. Spojrzałem na Shiro, na pewno nie golił się kilka dni, a ponieważ jeszcze nigdy nie widziałem go w dłuższym zaroście, byłem nieco zaskoczony, że z powoli rozwijającą się brodą oraz zarysem wąsa, również nie wygląda najgorzej. Potrząsnąłem głową. W końcu nie przyszedłem tutaj, żeby podziwiać wygląd zewnętrzny mojego byłego faceta.

- Czego chcesz? - burknął Shiro, siadając na kanapie w samych bokserkach oraz pomiętej i poplamionej koszulce z logo jakiegoś metalowego zespołu, którego nazwa już dawno się sprała.

- Musimy pogadać. - odchrząknąłem i zgarnąłem z fotela pudełko po pizzy. Usiadłem i patrzyłem na jego reakcję. Chyba znowu był nieco pijany. - Zrobić nam herbatę? - pomyślałem, że to będzie jakiś sposób, żeby chociaż na jakiś czas postawić go na nogi.

- Daruj sobie, co? - mruknął i zlustrował mnie wzrokiem. - Aż tak Ci się spieszyło, że biegłeś do mnie? - to prawda, jeszcze nie uspokoiłem do końca oddechu i miałem czerwone policzki, ale nie przypuszczałem, że zauważy to w półmroku panującym w mieszkaniu.

- Tak jakoś... - nie wiedziałem, jak powinienem zacząć tą rozmowę. Przeprosić po raz kolejny, czy może od razu przejść do sedna?

- Czego tym razem ode mnie chcesz? - dalej mi się przypatrywał, jakby starał się odgadnąć cel mojej dosyć niespodziewanej wizyty. Jego włosy były strasznie potargane, a w kąciku ust miał sos pomidorowy. Wyglądał naprawdę żałośnie.

- Shiro, wysłuchaj mnie proszę. Może to, co teraz powiem nie będzie składne, jednak tak czuję i spróbuj to zrozumieć. - poprawiłem się na fotelu i wyprostowałem plecy, żeby wyglądać poważniej. On tylko kiwnął głową i oparł się wygodniej o oparcie kanapy. - Dużo myślałem nad całą sytuacją i oczywiście jak zwykle zachowałem się jak skończony kretyn. Wiem, że wcześniej też zachowywałem się jak rozpieszczony bachor i jest mi z tego powodu głupio. Nie będę kolejny raz mówił przepraszam, bo to i tak nie wystarczy. Teraz muszę... znaczy się musimy podjąć decyzję, co dalej. - spojrzałem na niego ukradkiem, ponieważ byłem ciekawy jego reakcji. Cały czas patrzyłem na swoje dłonie, bo bałem się tego, co zobaczę, tak mi było jakoś łatwiej. Jego twarz nie wyrażała zbyt wielu emocji. Przerażała mnie ta jego obojętność. Musiałem mówić dalej.

- Wiesz, jestem od Ciebie młodszy, chociaż to nie jest zbyt dobre wytłumaczenie mojej głupoty. Ty widzisz sprawy inaczej, niż ja i moje zachowanie możesz uznawać za szczeniackie, jednak ja chciałem dobrze. To nie jest tak, że chciałbym wyjechać i zapomnieć...

- Ale zrobisz to i tak. - przerwał mi. Znowu podniosłem głowę i spojrzałem na niego. Chyba zdążył się już tym faktem w pewnym sensie pogodzić, bo nie okazywał większych emocji. - To nasze pożegnanie, prawda? - był smutny, jednak nie czułem od niego złości, bardziej rozgoryczenie. Jednak to nie tak, on jeszcze nic nie rozumie.

You have no idea (BL)Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ