You broke my heart at sunset

123 10 0
                                    

Tonąc w morzu niespełnionych snów
Fale obmywały moje ciało chłodnym bólem rozczarowań
Tęsknota owiewała moje policzki
Ptaki drapały twarz bezsilnością
I tylko wspomnienie o Tobie
Trzymało mnie na powierzchni
Widok Twej twarzy w moim umyśle
Tchnął we mnie zapomnianą siłę
Teraz płynę do brzegu, z nadzieją
Że znów się spotkamy
Na plaży tego
Co ludzie zwą szczęściem
I zastygniemy w swoich objęciach
Aż nasze serca zgasną
Wraz z ostatnim promieniem słońca

Kiedy wszystko układa się zbyt idealnie
Życie szykuje kolejny cios
Byś nie zapomniał
Jak bardzo lubi bawić się twoim losem

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kiedy Jungkook po raz pierwszy od prawie dwóch miesięcy zobaczył SooAh, nie mógł powstrzymać łez wzruszenia, które mimo jego woli zebrały się w jego oczach.
- Soo- powiedział radośnie, rzucając się na dziewczynę, która zaśmiała się dźwięcznie na ten gest- Nie rycz, bo zaraz i ja zacznę- chłopak przytulił ją mocniej, śmiejąc się cicho- Przepraszam, to te emocje- odsunął ją od siebie, i jeszcze raz zlustrował całą sylwetkę wzrokiem- Wyglądasz cudownie. Tak zdrowo i promiennie.
W tamtym momencie brunet nie przesadzał ani trochę.
Stojąca przed nim nawet w najmniejszym stopniu nie przypominała mu chodzącego szkieletu, którym była podczas ich ostatniego spotkania.
Ciągle była drobna, ale wyglądała niezwykle kobieco.
Zniknęły zapadnięte policzki i wyłupiaste oczy. Przerażająco wystające żebra i obojczyki.
Skóra przybrała piękny odcień karmelu, a włosy zrobiły się wyraźnie gęstsze.
Taehyung opowiadał mu już wcześniej, że z Soo jest już naprawdę dobrze, ale nawet w swoich najśmielszych oczekiwaniach Jungkook nie spodziewał się aż tak wielkiej przemiany.
Bardzo żałował, że nie mógł zobaczyć jej wcześniej.
Surowe normy ośrodka pozwalały na odwiedziny tylko jednego znajomego bądź przyjaciela, podczas tzw. ,, pierwszego etapu leczenia", a Jungkook nawet nie myślał pchać się na listę odwiedzających w zamian za Taehyunga.
W końcu to on znał ją dłużej, i byli ze sobą dużo bardziej związani.
To, jak bardzo zmieniła się ich przyjaciółka, było dla niego niezwykłą inspiracją.
W jego oczach SooAh stała się prawdziwą wojowniczką.

Dziewczyna uśmiechnęła się nieco zawstydzona- Dziękuję. Ostatnio naprawdę dużo jem- zaśmiała się cicho, poprawiając rozpadającego się na jej głowie koka- Przytyłam ponad dziesięć kilo- powiedziała, a w jej głosie nie było czuć ani grama smutku, czy zawstydzenia, który jeszcze do nie dawna był aż zbyt wyczuwalny nawet przy przyznaniu się do przytycia chociażby jednego grama.
Była tylko duma, duma z tak trudnego i wielkiego osiągnięcia.
Jungkook uśmiechnął się szeroko- Nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę, że wszystko zaczyna się układać.
- Ja też, Jungkook. Ja też - odwzajemniła uśmiech, i chwyciła go za rękę, ciągnąć go w głąb korytarza- Chodź. Pogadamy w moim pokoju. Na pewno masz dużo do opowiedzenia.
- Ty także- uśmiechnął się, i podążył za dziewczyną, która cały czas kurczowo trzymała jego rękę, opowiadając co znajduje się w poszczególnych salach ośrodka.
Po drodze minęli parę osób.
Każda z nich była całkowicie inna, jednak Jungkook dostrzegł coś, co było dla nich wszystkich wspólne.
Coś, co zobaczył także w oczach swojej przyjaciółki.
Tlące się w oczach iskry nadziei, że teraz już wszystko będzie dobrze.
W ich przypadku trudny proces odzyskiwania swojego życia widoczny był nie tylko w ich oczach, ale także na ciałach, które każdego dnia na powrót stawały się najpiękniejszymi dziełami sztuki, którymi miały być przez cały ten czas.



Było już po siedemnastej, kiedy Jungkook wyszedł ze szpitala, trzymając w kieszeni malutkie opakowanie ciasteczek, upieczonych przez Soo.
Dziewczyna była niezwykle dumna ze swoich wypieków, a chłopak nie miał serca odmówić jej wzięcia chociaż kilku, mówiąc, że to ona powinna zjeść je wszystkie.
Ostatnie promienie słońca delikatnie muskały skórę na jego twarzy, a wiatr lekko rozwiewał ciemne kosmyki włosów, które całkowicie poddane żywiołowi pozwalały mu układać się według jego uznania.
Włożył do uszu słuchawki, i całkowicie oddał się płynącej z nich melodii.

Nadciąga wzmagająca się burza,
A ja utknąłem pośrodku tego wszystkiego
To przejmuje kontrolę
Nad osobą, którą myślałem, że byłem
Chłopcem, którego znałem
Ale w ciemności jest światło,
I czuję jego ciepło
W mych rękach, w sercu
Czemu nie mogę wytrwać?

Nie chcąc jeszcze wracać do domu skierował swoje kroki w stronę parku, z zamiarem obejrzenia tam zachodu słońca.

To przychodzi i odchodzi z falami,
Zawsze tak jest,
Zawsze tak jest
Obserwujemy, jak nasze młode serca znikają
W powodzi,
W powodzi.

Nie mógł uwierzyć własnym oczom, kiedy będąc prawie na miejscu z oddali zobaczył Taehyunga.
Choć widzieli się zaledwie wczoraj teraz patrząc na pochyloną nad mostem sylwetkę starszego uświadomił sobie jak bardzo uzależnił się od jego osoby, i jak bardzo tęsknił mimo tak krótkiego czasu rozłąki.
Przyspieszył kroku, a w jego uszach zabrzmiały ostatnie wersy piosenki.

Widziałem moją dziką młodość,
Zanikającą na moich oczach
Chwile magii i cudów
Wydają się tak trudne do znalezienia
Zabierz mnie z powrotem do tego uczucia kiedy
Wszystko zostało zostawione do odnalezienia*

Schował słuchawki do kieszeni, i już po chwili z wielkim uśmiechem na ustach stanął obok blondyna.
- Hej- powiedział radośnie, opierając się o barierkę tuż obok.
Chłopak wzdrygnął się, i strzepując papierosa zmierzył bruneta chłodnym wzrokiem- Co tutaj robisz?- niemal syknął w jego stronę, znów zaciągając się papierosowym dymem- Nie pamiętam, żebyśmy się umawiali- ciągle lustrował zszokowanego jego zachowaniem Jungkooka wzrokiem, a z jego twarzy nie dało się wyczytać niczego.
Jego oczy były puste.
I to chyba przerażało najbardziej.
- Byłem u Soo- wydusił po chwili, wkładając ręce do kieszeni- Pomyślałem, że obejrzę zachód słońca- Tae zaśmiał się sucho, i wyrzucił niedopałek gdzieś za siebie, nie siląc się nawet by zgasić go podeszwą buta- I musiałeś przyjść akurat tutaj- jego głos był całkowicie wyprany z jakichkolwiek emocji- Wracaj do domu, dzieciaku.
W tamtym momencie Jungkook poczuł, jakby ktoś z całej siły kopnął go w brzuch.
Dlaczego traktował go w ten sposób?
Przecież wczoraj wszystko było w porządku.
Co takiego zmieniło się przez zaledwie jeden dzień?
To nie była osoba, którą znał.
To nie był jego Taehyung.

- Stało się coś, Tae? Przecież wiesz, że możesz mi wszy-
- Daruj sobie- chłód w tonie jego głosu był całkowicie obcy, nawet w najmniejszym stopniu nie podobny do chłopaka, którym był na codzień- I tak nie zrozumiesz. A twoje głupie gadanie nie jest mi do niczego potrzebne.
- Co się stało?- nie dawał za wygraną Jungkook, starając się ignorować piekący ból w klatce piersiowej- Życie. Życie się stało- warknął w jego stronę, teraz już wyraźnie wściekły Taehyung- Bo ja nie żyję już od dawna.
Oddycham, ale jestem martwy- zaśmiał się obłąkanie, zbliżając się nieco w stronę bruneta, który przestraszony zrobił krok w tył- Nic nie wiesz.
- Więc pozwól mi się zrozumieć- powiedział cicho, nawet nie spoglądając na jego twarz, bojąc się, że jedno spojrzenie w jego puste oczy sprawi, że nie wytrzyma, i kolejny raz tego dnia zaleje się łzami.
Tym razem nie wzruszenia, lecz bezsilności.
- Jesteś żałosny- zbliżył się do jego twarzy, i syknął- Nic dla mnie nie znaczysz.
Rzucone między ich sylwetki słowa zawisły w powietrzu, które w tamtym momencie było dla Jungkooka zbyt gęste, by ten mógł normalnie oddychać.

Zabolało.

Cholernie zabolało.

Zabolało nawet mocniej, kiedy Taehyung po prostu odwrócił się do niego plecami, i zarzucając na głowę kaptur, odszedł.
Tak po prostu sobie odszedł.

Jungkook nie był pewien jak długo stał w bezruchu, gapiąc się pusto w punkt przed nim.
Nie płakał.
Chyba był w zbyt dużym szoku, bo to co właśnie się stało, było zbyt nierealne, by ten mógł wziąć to za rzeczywistość.
Odwrócił głowę w stronę mostu, patrząc jak ostatnie promienie słońca znikają za horyzontem, barwiąc niebo delikatnym różem.
I gdyby w tamtej chwili ktoś przechodził obok niego, z całą pewnością usłyszałby

Jak pęka jego serce.

*Dean Lewis- Waves

Nasze niewypowiedziane słowa |taekook|Where stories live. Discover now