Life is so unfair

180 15 0
                                    

- Myślisz, że powie nam dzisiaj coś nowego?- mówiąc to prychnął pod nosem- Jest jak katarynka, wiecznie to samo.
Jungkook zaśmiał się cicho spoglądając na blondyna kątem oka-I tak nie jest najgorzej. Moja poprzednia terapeutka ciągle pieprzyła o tym, jak cudowne i wspaniałe jest życie, co chwilę podkreślając, że nie rozumie dlaczego czuję się tak a nie inaczej.
- Nienawidzę takiego podejścia- powiedział po chwili Tae, w tym samym czasie sięgając klamki drzwi od sali, w której było spotkanie- Tacy ludzie w ogóle nie powinni zabierać się za te sprawy- po tych słowach otworzył drzwi, przepuszczając w nich młodszego i uśmiechnął się do niego przelotnie.
- Przepraszamy za spóźnienie- powiedział Jungkook od razu po przekroczeniu progu, spoglądając w stronę pani Choi.

W jego oczy od razu rzuciła się dziwna mina kobiety, jak i brak zwykle towarzyszącej jej pogodnej aury.
- Nic się nie stało, chłopcy. Dopiero zaczynamy- powiedziała z westchnieniem, wskazując ręką na wolne miejsca- Usiądźcie.

Jungkook spojrzał na Taehyunga z niemym zapytaniem, na co ten wzruszył tylko lekko ramionami, i ruszył w stronę wolnych krzeseł.
Kiedy oboje byli już na swoich miejscach  pani Choi spojrzała na wszystkich, i z powagą powiedziała - SooAh jest w szpitalu.

Na sali zapadła cisza, która zaraz potem zmieniła się w ciche, pełne poruszenia szepty:
Myślisz, że to coś poważnego?
O Boże...ciekawe co się stało.
Oby nic jej nie było.
Biedna Soo...przecież było dobrze.

Taehyung prychnął głośno, tym samym zwracając na siebie całą uwagę- Wyglądacie na niezwykle zdziwionych tą informacją. Cieszcie się, że nie jest w kostnicy.
- Taehyung!- krzyknęła terapeutka wstając gwałtownie z krzesła, przewracając je tym nagłym ruchem do tylu- Jak możesz tak mówić!
- Może nie mam racji, hm?- także wstał z miejsca, mierząc ją wzrokiem- Każdy widział jak wygląda. Z tygodnia na tydzień było tylko gorzej. Czy ktokolwiek coś z tym zrobił?

Kobieta zmieszała się nieco na jego słowa- Rozmawiałam z jej mamą. Mówiła, że wszystko w porządku. Nie chcia- chłopak przerwał jej śmiechem, sztyletując ją spojrzeniem- A nie pomyślała pani, że może lepiej było by zapytać jej o to, jak się czuje? Z całym szacunkiem dla pani, pani Choi- podszedł kilka kroków w jej stronę- Ale w tym temacie, zjebała pani po całości.

Jungkooka zamurowało.

Naprawdę nie spodziewał się takich słów z ust blondyna, podobnie zresztą jak kobieta, która od dłuższej chwili patrzyła na niego zszokowana.
Chłopak sięgnął do kieszeni, wyjmując z niej papierosa, po czym wyminął ją, i
wyszedł z sali, zamykając drzwi z hukiem.
Jungkook wstał, i ruszył za nim szybkim krokiem, po drodze rzucając tylko wymowne spojrzenie w stronę pani Choi, która ciągle stała nieruchomo w miejscu.
Rześkie powietrze uderzyło go zaraz po wyjściu z budynku, a wiatr rozwiał jego włosy.

Rozejrzał się dookoła, wypatrując sylwetki swojego chłopaka.
Nie szukał długo, już po chwili dostrzegł go, siedzącego nieopodal na drewnianej ławce.
Podszedł do niego powoli, i usiadł obok, zaraz potem delikatnie dotykając jego ramienia. Blondyn zgasił papierosa i wyrzucił go gdzieś za siebie, zaraz po tym spoglądając na bruneta- Mogłem coś zrobić, Kook... Na siłę zawieść ją do ośrodka, cokolwiek...- jego głos lekko zadrżał- Ona chciała wyzdrowieć, ciągle mi to mówiła. Tak bardzo chciała żyć normalnie- zagryzł wargę, i popatrzył na bruneta, cicho mówiąc- Nie zasłużyła na to, co ją spotyka.Nikt z nas nie zasłużył.
- Anoreksja to straszna suka- powiedział Jungkook, spoglądając przed siebie. W jego głowie przewinął się obraz wychudzonej dziewczyny, która zawsze uśmiechała się do niego ciepło, a po zajęciach opowiadała przeróżne historie ze swoim kotem w roli głównej. Lubił ją, nawet bardzo. Była niezwykle miłą i kochaną osobą.

Nasze niewypowiedziane słowa |taekook|Where stories live. Discover now