I can't stand my weakness

170 16 0
                                    

Zaciągając kołdrę na głowę obrócił się na drugi bok, próbując przestać płakać.
Na nic zdały się prośby jego matki, czułe słowa i głaskanie po głowie.
Dzisiaj nie pójdzie na spotkanie.

Czuł, jakby ktoś zdjął z jego nosa te przysłowiowe ,,różowe okulary", przez które ostatnio choć w małym stopniu starał się patrzeć na świat, teraz ukazując mu szarą rzeczywistość, dobitnie uświadamiającą mu, jak bardzo jest beznadziejny.

Nie chciał się tak czuć, nienawidził tego.

Nie potrafił zrozumieć, dlaczego wszystko znów wróciło.
Było dobrze, ba, nawet bardzo dobrze. Odkąd Taehyung oficjalnie został jego chłopakiem każdy dzień był lepszy od poprzedniego, a on zaczynał czuć się normalnie.
Tak po prostu, jak każdy siedemnastoletni chłopak.
A teraz czuł, jakby umierał. Znowu.

Och, kochanie
Czy kiedykolwiek żyłeś?

Choroba, która towarzyszyła mu od kilku lat ostatnio ucichła, dając mu chwilową ulgę.
A teraz wróciła, bez ostrzeżenia zaciskając na jego gardle swoje szpony, odbierając mu oddech.
Nie czuł smutku. Nie był zły. Nie miał żalu.
On nie czuł kompletnie nic.
Ta cholerna pustka wyżerała go od środka.
Wszystko co działo się wokół niego było jak w zwolnionym tępie.
Znów nie poznawał siebie w lustrze, a jego puste, bez żadnego wyrazu oczy przerażały go.
I ten cichy głosik w jego głowie, szeptał, i krzyczał na zmianę.

Jesteś nikim
         Myślisz, że kogoś obchodzisz?
Bezużyteczny ciężar dla innych
                Nikt by za tobą nie tęsknił
  Nic nie potrafisz    
            Jesteś żałosny.

Nie potrafił powstrzymać łez, które od samego rana ciagle wypływały z jego oczu.
Sam nie wiedział, skąd tyle ich ma, był pewien, że wyczerpał ich zapas już dawno temu.

Och, kochanie
Jak bardzo się myliłeś

Sięgnął dłonią po komórkę, sprawdzając godzinę.
17.36
To znaczyło, że spotkanie skończyło się już ponad pół godziny temu.
W jego oczy od razu rzuciły się nieodebrane połączenia od Tae, jak i kilkanaście wiadomości przez niego wysłanych.
Nie miał siły mu odpisywać, może zrobi to później, lub po prostu nie odpisze.
Nie chciał się tłumaczyć.
I choć czuł wobec niego wyrzuty sumienia, nie miał siły wystukać na klawiaturze tych paru słów, mówiących, że wszystko jest okej, choć wcale tak nie było.

Ponownie zakrył się kołdrą, i zamknął oczy, chcąc po prostu iść spać.
Jednak po chwili rozległo się pukanie do jego drzwi, które zaraz po tym otworzyły się z cichym skrzypnięciem. Chłopak szczelniej owinął się kołdrą, i nawet nie odwracając się w tamtą stronę, powiedział- Nie jestem głodny, mamo. Wszystko w porządku.

Zamiast delikatnego głosu rodzicielki, usłyszał cichy śmiech kogoś, kogo w życiu nie spodziewałby się teraz zobaczyć- Tylko dlatego, że twoja mama jest bardzo ładna, wybaczam ci to odjęcie mi męskości, jakkolwiek to brzmi.

Słysząc głos Tae chłopak zerwał się do siadu, patrząc na niego z nieukrywanym szokiem- C-co tutaj robisz?- zapytał ledwo słyszalne- Jak na razie stoję- uśmiechnął się lekko, i wszedł głębiej do pokoju, zamykając za sobą drzwi- Martwiłem się o ciebie, Guk. Nie odbierałeś, nie odpisywałeś. Pani Choi też nie wiedziała, czemu cię nie ma - usiadł obok niego, a w jego oczach widać było troskę- Co się dzieje?
Jungkook spuścił głowę zawstydzony, nie chcąc, by ten widział jego napuchnięte od płaczu oczy- Znów jest źle, Tae- jego głos zadrżał- N-nie wiem, co zrobiłem nie tak...dlaczego mnie to spotyka?
Łzy znów zebrały się w jego oczach, jednak nie pozwolił im wypłynąć. Nie pokaże, jak bardzo rozbity i słaby się stał.
Nie chciał, by blondyn był świadkiem jego kolejnego, żałosnego upadku.
Nie tym razem

Taehyung przysunął się bliżej niego- Spójrz na mnie- powiedział łagodnie, a kiedy ten to zrobił, uśmiechnął się do niego delikatnie, i złożył na jego ustach motyli pocałunek- Zawsze jestem przy tobie. Tutaj- wskazał palcem na jego klatkę piersiową, w miejsce, gdzie znajdowało się serce- Gdy nie mogę być przy tobie fizycznie. Zawsze jestem, Guk.
Przyjechałbym w środku nocy, gdybyś mi zadzwonił. Przecież wiesz, że chcę ci pomóc.
Jungkook nie wytrzymał, i znów zaczął płakać. Ale tym razem ze wzruszenia, bo słowa które właśnie usłyszał, były po prostu piękne, i być może potrzebował tylko tego, by poczuć się lepiej.
Rzucił się na blondyna, przytulając go mocno, a ten objął go ramionami, i powoli zaczął głaskać jego plecy- Dziękuję ci...za wszystko- powiedział przez łzy- Dziękuję, że przyjechałeś.
Blondyn odsunął go od siebie delikatnie, i spojrzał wprost w jego oczy- Zawsze mów mi, gdy dzieje się coś złego, dobrze?

Och, kochanie
Dlaczego ty też o to nie poprosiłeś

Brunet skinął lekko głową, i uśmiechnął się nieznacznie. Taehyung pochylił się w jego stronę, i złączył ich usta w niewinnym, przepełnionym uczuciem pocałunku, zaraz potem znów przytulając go do swojej klatki piersiowej- Jesteś dla mnie bardzo ważny, Kookie. Pamiętaj o tym.
Brunet wtulił twarz w zagłębienie jego szyi, i szepnął- Ty dla mnie też, Tae. Ty dla mnie też.

Nasze niewypowiedziane słowa |taekook|Where stories live. Discover now