Rozdział 2 - Początek

3.8K 127 9
                                    

Sezon wakacyjny mogłam uznać za rozpoczęty. Droga do posiadłości, w której pomieszkiwałam od ponad tygodnia mijała bardzo dobrze. Zasłużyłam na odpoczynek. Zero książek, zero stresu jakiejkolwiek nauki i nieprzespanych nocy. Drugi rok studiów zakończyłam z bardzo dobrymi wynikami pozostał jeszcze jeden, ostami lecz nie był to czas ani miejsce by zamartwiać się na zapas.

Prowadząc pojazd zawsze przestrzegałam przepisów drogowych. Tym razem również zachowałam szczególną ostrożność. Wolałam uniknąć nieprzyjemnego zderzenia z dzikim zwierzęciem. Zmieniłam bieg spoglądając w boczne lusterko. Z każdą chwilą zbliżałam się do celu. Tegoroczne wakacje postanowiłam spędzić poza miastem. W miejscu gdzie nie musiałam wdychać spalin samochodowych, przebywać w zatłoczonych sklepach, wysłuchiwać niezliczonych kłótni sąsiadów. Posiadłość którą wynajęłam kilka tygodni temu była ucieczką od rzeczywistości. Dzięki pomocy Stefana, wujka mogłam śmiało zarezerwować wyznaczony termin. Nie jeden rodzic zapewne nie wyraziłby zgody na samodzielny pobyt swojej pociechy w miejscu oddalonym kilkanaście mil od centrum miasta. W tym przypadku moi podopieczni nie mając czasu na odpoczynek z zapałem w duszy oddali się w wir pracy. Oczywiście miałam małe problemy z zaakceptowaniem codziennego stylu życia. Większość czasu spędzali w firmie bądź na służbowych wyjazdach. Utrzymywaliśmy kontakt poprzez rozmowy telefoniczne lub na video chacie. Doskwierała mi samotność lecz w małym stopniu Stefan zaoferował swoje towarzystwo. Od czasu do czasu przyjeżdżał do hacjendy sprawdzając czy wszystko w porządku. Wujaszek był właścicielem posiadłości za jego sprawą zarabiał dość spore sumy pieniędzy poprzez wynajmowanie posiadłości.

Pogłośniłam odbiornik w radiu podśpiewując szeptem fragment ulubionej piosenki. Mój głos nie należał do najlepszych dlatego podczas wspólnych imprez ze znajomymi unikałam konkursów karaoke. Zwolniłam prędkość widząc w oddali wykostkowany podjazd. Z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy zatrzymałam pojazd dostrzegając w oddali zarys wysokiej postaci. Droga była na tyle wąska iż uniemożliwiała wykonanie jakiegokolwiek manewru wyminięcia. Siedziałam niecierpliwie na miejscu kierowcy czekając aż postać łaskawie zejdzie na pobocze. Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta. Nieznajomy stał wyprostowany skupiając całą uwagę na jednym punkcie, hacjendzie. Zadawałam sobie pytanie czy widział coś przez czarną bluzę z kapturem która w pełni zasłaniała widoczność. W dodatku miał na sobie zbyt duże spodnie dresowe oraz dość niekonwencjonalne jak na te czasu obuwie. Szare wyprute podeszwy charakterystycznymi bordowymi plamami. Odległość miedzy nami wynosiła zaledwie kilkanaście centymetrów. Przymrużyłam powieki próbując dostrzec zarysy twarzy nieznajomego, ubiór odegrał świetną role kamuflażu. Termometry w cieniu wykazywały zaledwie 25 stopni nie wspominając już o temperaturze w słońcu. Nie jeden człowiek ugotował by się na miejscu mając na sobie tak gruby strój.

-Rusz się. - jęknęłam znudzona uderzając opuszkami palców o kierownicę. Minuty mijały, traciłam czas bezczynnie czekając. Nieznajomy widocznie nie miał żadnego problemu blokując przejazd. Nie miałam jeszcze przyjemności by spotkać tego człowieka. Mieszkałam tutaj od kilku tygodni, na miasto wyjeżdżałam tylko w celu zrobienia zakupów. Chodź spiżarnia i tak była zaopatrzona w potrzebne produkty. być może zagubił drogę i szukał pomocy?

- Dość tego. - położyłam dłoń na klaksonie samochodu lekko dociskając. Głośny dźwięk rozniósł się w powietrzu. Mimo starań i ponownych prób nic nie uległo zmianie. Gdybym nie była sama z pewnością stawiłabym czoła zjawie prosząc by łaskawie ustąpiła pierwszeństwa. Odczuwałam lekki nie dyskomfort bądź strach. Mieszanka paniki buzowała w żyłach zadając sobie sprawę że mogę polegać tylko na sobie. Ponawiając kolejna próbę użycia klaksonu sięgnęłam drugą ręka do torebki w celu wyciągnięcia telefonu. skoro sama nie mogłam poradzić sobie z problem, potrzebowałam pomocy. Opuszkiem palca usunęłam blokadę, włączyłam książkę adresową wybierając numer Stefana. Wujaszek w tym czasie czekał na mój powrót właśnie w hacjendzie. Liczne krzewy oraz drzewa zasłaniały widok wjazdu oraz przedniej części werandy.

Sweet Temptation "Słodkie Pożądanie" (Harry Styles)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz