Part 2 / Rozdział 12 - Nieostrożni

608 40 6
                                    

Wbiegając szybko do łazienki na parterze, uklękłam przed muszlą klozetową otwierając tym samym pokrywę. Nachyliłam się tyle ile zdołałam po czym opóźniłam zawartość ust. Ciecz, która wypływała z ust miała nijaki posmak. Mogłam dostrzec kawałki kruczka i sałaki którą jadłam razem z chłopcami wczoraj wieczorem na ganku. Pasma włosów opadały na wszystkie możliwe strony. Nie chcąc ich zabrudzić Harry za pomocą jednej ręki zebrał wszystkie kosmyki lekko je trzymając. Poczułam jak dłoń bruneta swobodnie przejeżdża po moich plecach.

- Przyniosę ci coś do picia. - oznajmił Liam wychodząc z łazienki. Harry w dalszym ciągu stał nade mną trzymając w lekkim uścisku pasma włosów. Kątem oka widziałam jak Niall, Louis, Zayn obserwują nas stoją kilka metrów dalej. Irlandczyk ze smutkiem wymalowanym na twarzy zaczął przygryzać paznokcie. Czułam się fatalnie. Nie dość, że klęczałam przed muszą klozetową zwracając ostatni posiłek w dodatku chłopcy byli świadkiem całego zdarzenia. Harry wmawiał swoim znajomym by zostawili nas samych zapewniając iż damy sobie radę, jednak Louis jednogłośnie stwierdził, że on jak i pozostali nie zamierzając opuścić łazienki.

- Ktoś dzwoni do drzwi. - Niall próbował wyjść na korytarz by sprawdzić kto to jednak Louis kategorycznie zabronił. Dzwonek nie przestawał nas alarmować. Widać osoba, która stała przed hacjendą nie zamierzała odpuścić.

- Zadzwoń do Stefana może to on.- oparł Hary klękając przy mnie. Żołądek nie zamierzał ustępować, każde naciągnięcie każde chrząknięcie powodowało iż czułam nieprzyjemne świergoty w okolicach podbrzusza.

- Nie odbiera. - Louis wykonał kolejne połączenie. To nie było normalne. Stefan był zawsze do dyspozycji kiedy dzwonił telefon obierał swoją komórkę już po dwóch-trzech sygnałach.

- Skoro to nie on to kto taki? - z przytupem Niall zaczął ziewać pod nosem.

- A jak myślisz? Jak mu się spieszy po raz kolejny nas zaatakować niech poczeka. Z resztą wszystkie drzwi i okna są pozamykane, nie wejdzie tutaj. I gdzie do cholery jest Liam? - Tomlinson powoli zaczął tracić cierpliwość. Pierwsze podejrzenie padło na tajemniczą postać. Widać chłopak nie zamierzał wmawiać nam iż za drzwiami czeka listonosz z przesyłką.

- Jestem, jestem. - odparł pośpiesznie wręczając Harry'emu szklankę wypełnioną po brzegi zimną wodą.

- Na wszelki wypadek zabrałem kilka noży. Tak dla bezpieczeństwa. - oznajmił będąc z siebie dumny.

- Będziesz jeszcze wymiotować?- spytał szeptem Harry.

- Nie chyba już nie. - próbowałam wstać jednak nogi odmawiały posłuszeństwa.

- Zaczekaj, kucnij jeszcze na chwile.- chłopak trzymając mnie w swoich ramionach ponownie usadził na ziemi. Oprał łokcie o brzeg muszli klozetowej, przecierając dłońmi oczy.

- Przepraszam ja nie wiedziałam skąd te objawy....

- Nina, zbyt często przepraszasz i dziękujesz naprawdę. Nic się nie stało. Każdemu mogło się to przytrafić. Widocznie zjadłaś coś nieświeżego - Zayn dołączył do konwersacji przecierając opuszkami palców ostrze, które dostał od Liama.

- Mam nadzieję, że to nie przez naleśniki Louisa. - zażartował Niall- Ja zjadłem aż 4 porcje.

- To sałatka z kurczaka.- wyplułam ostatnie resztki śliny po czym wytarłam usta do ręcznika.

- Sałatka?- powtórzył Harry. - Ta którą jadłaś na ganku? - skinęłam głową dla potwierdzenia.

- W takim razie to zwykłe zatrucie pokarmowe. - cała piątka chłopaków z żalem w oczach przeglądała mi się uważnie. Zapewne wyglądałam jak trup skoro moje policzki były zupełnie blade z osłabienia.

Sweet Temptation "Słodkie Pożądanie" (Harry Styles)Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ