Rozdział 40

395 26 1
                                    

- Nie powinnaś siedzieć tutaj sama. - żeński głos wypełnił ciche pomieszczenie. Spojrzałam w stronę drzwi, gdzie moim oczom ukazała się mama Taehyung'a wraz z Elli na rękach.
Uśmiechnęłam się minimalnie.
- Dlaczego nie jest Pani na ślubie swojego syna? - spytałam grzecznie.
- Bo po pierwsze, żeni się z niewłaściwą kobietą, a po drugie, ktoś musi podtrzymać Ciebie na duchu. I przestań proszę mówić do mnie Pani. - spokojny głos kobiety sprawił, że trochę się uspokoiłam.
Przytuliłam Elli do siebie. Chciałam, żeby ten dzień był tylko złym snem. Nie chciałam, żebyśmy były znowu same. Chciałam, żeby mała miała normalne i szczęśliwe dzieciństwo, w którym występuje tata i mama. Nie tylko jedno z rodziców.
- Powinnaś przerwać ten ślub. - usłyszałam.
- Co niby to da? On zakochał się w innej, nie mogę tego zmienić. - odparłam cicho.
- Ale może sobie przypomini, kiedy mu wszystko opowiesz. - jej ręka delikatnie głaskała moje plecy. Mama Tae była naprawdę wspaniałą kobietą. Zawsze wysłuchała moich problemów, dawała porady i była moją drugą mamą.
- Opowiedziałam mu o nas. Wyszedł bez słowa... - nie wiedziałam co jeszcze powiedzieć. W głębi duszy miałam nadzieję, że Kim wejdzie w każdej sekundzie do mojego pokoju i będzie pamiętał wszystko.
Niestety.

Było późno w nocy, a krasnale wparowali do dormu.
- Był tutaj Tae? - spytał w panice najstarszy.
- Nie, coś się stało? - widząc całą szóstkę spanikowaną i rozproszoną sama zaczęłam się denerwować.
- W środku przysięgi wymamrotał coś pod nosem i uciekł. Wszędzie go szukaliśmy, ale na daremno. - Jimin drapał się nerwowo po karku.
- Yoona wybuchła złością, musieli ją zawieść do szpitala. - Yoongi nie wyglądał jakby był smutny z tego powodu.
- Nawet nie odbiera telefonów. - dodał lider.
- Zaopiekujcie się Elli, ja go poszukam. Chyba wiem gdzie jest. - powiedziałam ubierając kurtkę i buty.

Wsiadłam do samochodu i westchnęłam głośno. Tysiące dziwnych myśli chodziło mi w tym momencie po głowie.
Jechałam jasną ulicą Seul'u, raz po raz spoglądając na chodnik z nadzieją, że któraś osoba z przychodni to uciekający Pan Młody.
Nerwowo wybrałam po raz kolejny numer do V. Niestety żadnej odpowiedzi. Tylko skrzynka głosowa.
- Tae, błagam odbierz. Powiedz mi gdzie jesteś. Przyjadę po Ciebie. - powiedziałam do słuchawki, próbując ukryć zdenerwowanie.
Nagle mnie olśniło. Jego nowe studio, gdzie malował swoje obrazy. Tam napewno krasnale nie zaglądali.
Zwróciłam więc i jak najszybciej udałam się w tamtym kierunku.

Tej nocy księżyc w pełni był dość duży i świecił bardzo jasno, dzięki czemu mogłam bez problemu otworzyć drzwi do jego pracowni kluczem. W środku paliło się parę świeczek, a w centrum pomieszczenia, z płótnem przed sobą, siedział zamyślony Taehyung.
- Tae? Każdy Cię szuka! - podeszłam do niego bliżej, dopiero teraz widząc nad czym pracował.
Był to portret naszej trójki.
- Tae...ten obraz jest piękny! - powiedziałam z entuzjazmem, siadając obok niego po turecku.
Chłopak milczał i pomału ciągnął ostatnie kontury. W lekkim świetle świecy zauważyłam, że po jego policzkach spływały pojedyncze łzy.
- Płaczesz? Dlaczego? - położyłam swoją rękę na jego ramieniu, chcąc go pocieszyć.
- Dlaczego miałbym nie płakać? Jak mogłem zapomnieć o was...o dwóch najważniejszych kobietach w moim życiu? Jak mogłem zakochać się w innej? - jego głos drżał.
Przytuliłam go mocno.
- Kocham Cię, wiesz? - wpiłam swoją twarz w jego szyję i pozwoliłam łzom uciec z moich oczu.
- Jak możesz mnie po tym wszystkim jeszcze kochać? - Koreańczyk szeptał prosto w moje ucho, dalej drżącym głosem.
- Bo najważniejsze jest to, że znów pamiętasz. - wytarłam delikatnie jego łzy, cały czas patrząc mu w mokre oczy.
- Przepraszam...przepraszam za wszystko kochanie...wybaczysz mi? - nigdy nie widziałam go takiego smutnego, jak w tym momencie.
- Oczywiście! Pabo, jeszcze pytasz? - uśmiechnęłam się szczerze. To był mój pierwszy szczery uśmiech po straaaaasznie długim czasie.
Na te słowa mój chłopak przycisnął mnie mocno do siebie i zaczął zawzięcie całować.
- Mhm. - mruczałam zadowolona. Tak bardzo mi go brakowało.
- Wiesz...moglibyśmy wysmarować się farbami i zrobić to na płótnie. - brązowooki przegryzł swoją wargę.
Nie ukrywałam, że ten pomysł mi się podobał.
- Ale nie dzisiaj. - pocałowałam czubek jego nosa. - W dormnie ktoś na Ciebie czeka. - na te słowa chłopak wstał energicznie z podłogi.
Przed wyjściem wzięłam obraz do ręki.
- Ale to zabieramy. - powiedziałam, dalej podziwiając wizerunek naszej trójki.

I Will Survive ( FF/ TaehyungxReader/ PL )Where stories live. Discover now