Rozdział 33

417 26 2
                                    

- Tae pov -

Nie spuszczałem moich skarbów z oczu.
Była szósta rano, a dwie najważniejsze kobiety mojego życia spały jeszcze jak w najlepsze.
Byłem szczęśliwy.
Byłem wdzięczny (y/n), że dopingowała mojej karierze i że była taka wyrozumiała. Byłem też wdzięczny za to, że nie usunęła ciąży.
Była taka silna i odważna.
Raz po razie robiłem im zdjęcia komórką. Nigdy nie przypuszczałem, że moje życie zmieni się tak bardzo dzięki dwóm osobom.
Zbliżały się jej urodziny, specjalnie dla niej szykowałem coś wspaniałego.
- Tae? Dlaczego nie śpisz? - (y/n) spoglądała na mnie zaspanym wzrokiem.
- Nie mogę się na was napatrzeć. - odpowiedziałem cicho.
Moja wybranka uśmiechnęła się lekko i wtuliła się w moją pierś. Uwielbiałem kiedy to robiła. Zaraz po tym całowała zawsze moją niemuskularną klatkę piersiową. Złożyłem krótkiego całusa na czubku jej głowy.
- Idziemy dalej spać. W końcu masz okazję się wyspać a tu o, leżysz i gapisz się na nas, jakbyś nas nigdy nie widział. - dziewczyna zaśmiała się.
- Nie widziałem was przez długi czas, więc muszę nadrobić wszystkie stracone dni. Nie miej mi tego za złe. - zaczesałem jej włosy za ucho.
- No dobrze, ale teraz jeszcze trochę pośpijmy.

Obudziła nas Elli, która próbowała przeraczkować pomiędzy nas.
- Dzień dobry księżniczko. Wyspałaś się? - podniosłem małą i posadziłem na swój brzuch.
- Appa! - jej uśmiech był zaraźliwy.
(y/n) pocałowała nasze policzki.
- Kto jest głodny? Omma zrobi coś dobrego na śniadanie, co wy na to? - Polka spoglądała na nas z czułym uśmiechem.
Obydwoje z córką kiwnęliśmy potwierdzająco głowami.

Trzy dni pod namiotem minęły szybko. Wkładałem właśnie nasze torby do bagażnika, kiedy (y/n) zapinała naszą córkę w fotelik.
- Jagiya, co zrobimy z Jungkook'iem? - zapytałem, kiedy ruszyliśmy w kierunku domu.
- Wybaczam mu. Zbiłam go na kwaśne jabłko, więc chyba mu to starczy. Ale nie ma mowy o zostawieniu go samego z Elli. - moja druga połówka wcisnęła gaz i wjechaliśmy na drogę szybkiego ruchu.
- Zaczyna padać. - włączyła wycieraczki.
- I do tego świeci słońce. Będzie tęcza! - klasnęłem w ręce i odwróciłem się z uśmiechem do Elli, która siedziała wygodnie za (y/n). - Tatuś pokaże ci tęczę, dobrze?
- Tae, ona widziała już wiele tęczy. - dziewczyna uśmiechnęła się czule.
- Wszystko przegapiłem... - posmutniałem.
- Nie wszystko. Możesz nauczyć ją chodzić, siadać na nocnik, odzwyczaić ją od smoczka, jeździć z nią konno, kiedy będzie już starsza. Możesz ją nauczyć kochać sztukę. Będziesz jej mentorem, tatą, przyjacielem i obrońcą do końca życia, kochanie. - złapała moją rękę i podarowała mi jeden ze swoich szczerych uśmiechów.

- (y/n) pov -

Jechaliśmy już jakieś trzy godziny, a ulewa nie przestawała. Słońce świeciło w przednią szybę, więc było ciężko cokolwiek zobaczyć na jezdni. Wszyscy inni kierowcy także jechali ostrożnie.
Tae śpiewał piosenki dla Elli a ta śpiewała je razem z nim po swojemu.
Nagle samochód, który jechał przed nami, zahamował a w jego przód uderzyła ciężarówka, która wcześniej znajdowała się na przeciwnej stronie jezdni.
Chcąc ominąć sytuację zaczęłam hamować i zjechałam na prawą stronę jezdni. Niestety przy tym manewrze straciłam kontrolę nad pojazdem i stroną pasażera uderzyłam w znak.
Słyszałam krzyk Tae i Elli, która krzyknęła "mama".
Zrobiło się ciemno.

Obudziłam się w szpitalu. Obok mojego łóżka siedziała Agata z moją córką na kolanach.
- Obudziłaś się! - uściskała moją rękę.
Byłam szczęśliwa, że Elli nic nie jest. Wyglądała na zdrową i zadowoloną. Wyciągnęłam ręce do córki i chwilę po tym całowałam jej małą twarz.
- Gdzie jest Tae? Nic mu nie jest? - spytałam szukając ukochanego po pokoju... na daremno.
- No...bo... - wyraz twarzy przyjaciółki nagle się zmienił.

- Obudź się, błagam... co mam bez Ciebie zrobić? Boże to wszystko moja wina! - trzymałam rękę Taehyung'a, który od paru godzin znajdował się w śpiączce. Według lekarza miał poważny wstrząs mózgu i pęknięte parę żeber.
Moje pojedyncze łzy spadały na białą pościel.
- To nie twoja wina. Policja powiedziała, że gdybyś nie zareagowała, bylibyście martwi. - Hobi położył swoją rękę na moim ramieniu.
- Wyjdzie z tego szybciej niż myślicie. - rzucił Jimin.
- Zostanę tutaj przy nim. Chcę być tutaj kiedy się obudzi. - powiedziałam nie spuszczając ukochanego z oczu.
Był blady a jego ciało wydawało się bez życia.
- Ale nie możesz. Nie powinnaś. Sama jeszcze się nie wykurowałaś. - Yoongi poszedł bliżej łóżka.
- Powinniśmy uszanować decyzję (y/n). Powiem pielęgniarce żeby przyszykowała tutaj jeszcze jedno łóżko dla (y/n) i dla Elli. - najstarszy wydawał się mieć więcej oleju w głowie niż reszta.
- Dziękuję Jin, oppa. - powiedziałam cicho i pocałowałam rękę Taehyung'a.

I Will Survive ( FF/ TaehyungxReader/ PL )Where stories live. Discover now