13. Takie tam, przemyślenia

2.2K 112 5
                                    

 Niesprawdzany

Stała otępiała nie bardzo rozumiejąc co się tutaj stało. Co tutaj robiła dziewczyna? DZIEWCZYNA do cholery?! Co Snape ukrywał? Czyżby... On sypiał z dziewczetami ze szkoły? Wykorzystywał uczennice? 

- Mary, w porządku? Źle wygądasz - chciał przyłożyć dłoń do jej twarzy, ale  odepchnęła go od siebie. Nie rozumiał dlaczego to zrobiła, chodziło o tą uczennicę?  Przecież on nawet nie spojrzał na jej krągłości, dla niego naważniejsza jest Mary.  Snape nie wiedział co się działo w jej głowie, było tam prawdziwe tornado!

- Zostaw mnie... - wyszeptała patrząc przed siebie. - Nie dotykaj ... Nigdy - wyminęła go i wybiegła z jego komnat czym prędzej

*** 

Dni mijały szybko, były nudne i  dłużyły się. Severus Snape był jak  osa. Całe  dnie chodził zły i syczał na wszystkich i wszystko. A to dlatego, że Mary pojechała wcześniej do domu. Był pewien, że to przez niego i tą cholerną gryfonkę.  Po co ona do niego przychodziła? Ugh! 

Mistrz Eliksirów nie wiedział w jakie gówno ta gówniara go wpakuje i jak dobrze będzie mieć Mary po swojej stronie.  Dziewczyna była zszokowana tym co zobaczyła. Jednak powiedzmy szczerze, kto by nie był? Wiedziała, że Snape nawet nie spojrzał na nią, nigdzie indziej, tylko twarz. Cóż, była z tego powodu szczęśliwa, bo nawet ona nie miała tak ładnego ciała. Nie to, że zamierzała Severusowi pokazywać się nago, ale jednak. Zastanawiała się długo nad zachowaniem Gryfonki. Mówiła coś o dodatkowych eliksirach... Czyżby Sev miał do wyboru więcej uzdolnionych dziewcząt? Z pewnością. Dlaczego wybrał ją? Była najlepsza? Nie, raczej nie. Czy on ją faworyzował?! Jeżeli tak to ona da mu popalić na święta!

- Mary, możesz mi pomóc? Severus i Matt niedługo przybędą, trzeba przygotować pokoje! - powiedziała matka z dołu. Mieszkali w jedno rodzinnym domu, dwupiętrowym z piwnicą. Na dole była kuchnia, salon, łazienka i sypialnia rodziców, na górze dwa wolne pokoje gościnne i pokój Mary. Mieszkali w ludzkim miasteczku. W świecie czarodziejów... Był przepych. Liczyło się tam kto ile miał pieniędzy, jaki miał status, a  rodzice dziewczyny tego nienawidzili. Owszem, byli wysoko postawieni, w końcu jej ojciec zasiadał w Wizengocie, a nawet w Radzie Nadzorczej Hogwartu. Jej matka zarabiała sporo, bo grała w Quidditcha, zrezygnowała, gdy doswiedziała się, że jest w ciąży. Po urodzeniu córeczki nie wróciła do dróżyny, postanowiła zając się domem, dlatego zawsze wszystko lśniło, obiady były pyszne, a rodzina szczęśliwa. Ich skrytka w banku Gringotta była wypchana po brzegi pieniędzmi. Jednakże to, że mieszkali wród ludzi nie oznaczało, że  zrezygnowali z magii. W ich domu było jej pełno. Samo myjące  się naczynia i inne udognienia były bardzo przydatne.  Chcieli żyć normalnie, wśród ludzi, nie wyróżniając się niczym, a w świecie czarodzieji to było nie możliwe. Tam każdy ich znał, w końcu sławna kobieta z narodowej drużyny i osoba z Wizengotu nie mogli zostać niezauważeni.  A ich córeczka była świetna w eliksirach. Mieli nadzieje, że podjęli dobrą decyzję, wtedy w Hogwarcie. Nie chcieli by przez całe życie cierpiała więc najlepszym rozwiazaniem byłoby od razu to zakończyć.

Mary zwlekła się z łóżka gdzie czytała i zajadała lody.  Odłożyła je i ruszyła do pokoi, musiała się pośpieszyć, bo smakołyk całkiem się rozpuści! Zmieniła pościel na świeżą, mimo że tamtej nikt nie używał,  wygładziła materiał i sprzątnęła drobinki kurzy, by podróżni czuli się komfortowo. Spojrzała czy w szafie nic nie dolega, były tam nowe ręczniki, położyła je więc ka krzesłach, gdyby Severus albo Matt chcieli się wykąpać po podróży. Nie mogli się tu aportować, o nie, ni, nie. Musieli się przetłuc albo taksówką, autobusem, albo pieszo.  Właściwie, w pokoju dla Matta było kilka jego rzeczy. Ich rodziny były ze sobą blisko, spędzały nawet ze sobą jakąś część wakacji, zwykle pierwsze dwa tygodnie i dwa ostatnie. Severus zawsze zabierał tylko niezbędne rzeczy więc je od razu zabierał, ale Matt miał tu kilka swetrów, kilka par spodni i innych drobiazgów. Zwykle, gdy przyjeżdzali młodzi wybiegali na plaże. Była niedaleko, było to spore jezioro, ale większość ludu zbierała się pod drugiej stronie, bo tam było miasto. Starsi za to rozmawiali na temat polityki, eliksirów, planów i innych bzdetów. Co dziwne Severus nie czuł przy nich zirytowania, czy nie smaku, gdy się przytulali, ale całowali w policzki. Wiedział, że pałają do siebie wielkim uczuciem, a bez takich gestów by zwiariowali. Rozumiał to i podziwiał. 

- Już są! - usłyszała krzyk  matki i od razu zbiegła na dół

Jak zdobyć serce nietoperza?Where stories live. Discover now