Historia dodatkowa - Ciąża i ja

1.7K 74 17
                                    

Mary jako nauczycielka, czuła się cudownie, bo miała z kim pogadać i przelewała w młode umysły wiedzę. Przejęła stanowisko po pewnym starym nauczycielu i nauczała "zajęć praktycznych z ataku i obrony" przedmiot ten został dodany po wojnie, a uczniowie od najmłodszych lat uczyli się jak bronić. Oczywiście w klasach pierwszych uczyła najprostszych rzeczy takich jak tarcza, a w najstarszych już bardzo zaawansowanej magii. Żyło jej się naprawdę dobrze i niczym się nie przejmowała, do pewnego czasu.
Jak co tydzień, w piątki, usiadła w swoim ulubionym fotelu w domu, jako nauczycielka,mogła weekendy spędzać w domu, o ile nie miała nocnych patrolów. Zawołała skrzatkę i poprosiła o dwie gorące czekolady i dwa pucharki lodów. Lada moment miał u niej pojawić się Matt, który mieszkał niedaleko Hogsmeade, ze swoim mężem. Jako nauczyciel, zarabiał wystarczająco, by utrzymać rodzinę, dlatego ubłagał ukochanego, by ten nie pracował, tylko czekał na niego cierpliwie. Angel jak to on, znalazł sobie jednak dochodowe zajęcie, bo skorzystał z tego, że mieli niewykorzystany pokój w domu i zmienił go w szklarnie. Dostarczał zioła, czy kwiaty, do jakiś eliksirów, miał nawet takie, które były na rynku cholernie drogie.

- Matt! Skarbie! - dziewczyna skoczyła na nogi i zaczęła przytulać swojego najlepszego przyjaciela z wielkim uśmiechem. - Aż się stęskniłam! Tydzień zwolnienia! Czy już wyzdrowiałeś? - zapytała, a ten zaśmiał się.

- Tak. Już jest super - oznajmił i usiedli naprzeciw siebie. Podziękował skrzatce, za przyniesione rzeczy i uśmiechnął się, zaczynając popijać gorącą czekoladę.

- Jak się czujesz? Dobrze? Napewno? - zapytała, a ten uniósł brew.

- Tak, mamusiu - oznajmił ironicznie. - Tata ma patrol? - zapytał, a ta pokiwała główką. - Okej. Angel daje jak zwykle korepetycji, więc nawet nie ma nic przeciwko naszym zchadzkom. - mrukął i zabrał się za lody. - Co z tymi badaniami na temat nowego eliksiru? - zapytał.

- Eeeee, no, mieliśmy to skończyć, ale jak zwykle skończyliśmy w sypialni - wzruszyła ramionami. Może jakiś rok temu jeszcze się rumieniła, gdy o tym mówiła, ale no... Teraz? Są małżeństwem, to że lubi to, to nie jej wina. 

- Oj,oj,jak zawsze - zaśmiał się cichutko. - Okej.

- A jak tam z panią Stany? - zapytała. Chłopaki zdecydowali się na dziecko. Można by pomyśleć, że zwariowali, ale jest to możliwe u dwóch mężczyzn. Znaleźli kobietę, charłaka, która zgodziła się urodzić im dziecko. Po badaniach, czy kobieta się nadaje, przeniosą w  nią ich kawałek magii, który w jej ciele połączy się, i dziecko będzie miało ich cechy. Przy tej metodzie jest pewność, że będzie czarodziejem, a od rodziców zależy czy silnym, rzecz jasna, bo to ich pomieszana magia.
Niektórzy myślą, że wykorzystują biedną, nieobdażoną kobietę, ale to nie prawda. Po urodzeniu, jest bardzo dużo szans na to, że poziom magii w niej się podniesie i wtedy już nie będzie charłakiem. Będzie czarownicą, chodź wiadomo, że nie będzie to silna osoba.

- Jest w szpitalu na badaniach, w poniedziałek będą wyniki. Ewentualnie, jeżeli będzie za słaba, to zapłacimy jej, za fatygę i sprawdzimy Becky. - oznajmił z uśmiechem, rozmarzonym. - Nie mogę się doczekać. Chciałbym już małego chłopca, albo dziewczynkę, biegająca przy naszych nogach.

- Rozumiem cię. Ja nie chcę narazie dziecka. Moja kariera rozkwita - uśmiecha się i przytula go.  - Ale będę wam kradła malucha i go rozpieszczała.

- Jasne - zaśmiał się cicho i oddał przytulasa. - Cieszy mnie to. A z ojcem w porządku? Ostatnio chodzi naburmuszony.

- To dlatego, że odmówiłam mu dziecka. On by chciał, a ja... Wiesz.

- wiem - oznajmił i zamilkł. Zastanawiał się nad tym wszystkim chwilę. - No nic, nie rozmawiajmy o tym? Chodź, wyciągam cię na dwór, jest śnieg.

- Oooo, ty! Bitwa na śnieżki! Tak! - krzyknęła i ruszyła do wyjścia, a chłopak za nią.

*******
Severus w sobotę, spał do godziny trzynastej. Żona dbała o to, by spał co najmniej sześć godzin, by prawidłowo funkcjonował. Zresztą, robiła to, ponieważ, gdy spał mniej, nie miał siły na spontaniczny seks, którego często żądała.
Zszedł na śniadanie i pocałował żonę, która czytała w salonie książkę. Ta uśmiechnęła się i wskazała naleśniki na stole

- Sama robiłam. Smacznego - mówi i z jednego podebrała truskaweczkę.  Wróciła do książki, a on zaczął jeść.

- A ty co dziś jadłaś? - zapytał, bo zwykle dziewczyna coś posiadała, nie możliwe by nie miała apetytu.

- Truskaweczkę.- pokazała mu ogryzek i jak gdyby nigdy nic, wróciła do czytania. Mężczyzna zaczął się zastanawiać nad tym co powiedziała. Wziął na widelec troszkę naleśnika z owocem i podsunął pod jej usta. Skrzywiła się mocno i odsunęła. - Nie jestem głodna. Żołądek mnie boli, a skończył mi się przeciwbólowy.

- to było mnie obudzić, dałbym ci. - oznajmił i przywołał fiolkę, ta ją od razu wypiła z ulgą... Po chwili jednak skrzywiła się i przeszedł ją dreszcz. Severus widział tylko, jak książka z jej kolan upada na ziemię i dziewczyny już nie było. Pobiegł za nią, do najbliższej łazienki i przyklęknął obok żony, odgarniając jej włosy, bo ta, wymiotowała do sedesu. Była to praktycznie sama woda,bo od rana nic nie jadła. Mężczyzna szybko zawołał skrzatkę i kazał zawołać jej lekarza, a on do siebie przywołał eliksir przeciwwymiotny, który jej podał. Wypiła go, w przerwie od wymiotowania i położyła się na sedesie, bo opadła z sił. Czarnowłosy wziął ją na ręce i zaniósł  na kanapę, okrywając kocem. Czekali dosłownie pół minuty i przy nich pojawił się lekarz, znaczy, najpierw przelazl przez kominek. Jako bogaty arystokrata, jego rodzina miała lekarza prywatnego, dzięki czemu był bardzo szybko, gdy coś się działo.  - od rana boli ją żołądek, dałem jej eliksir przeciwbólowy, zwymiotowała, dałem jej teraz przeciwwymiotny. - opowiedział krótko, a lekarz pokiwał głową. Rzucił na dziewczynę kilka zaklęć diagnozujących.

- Rano były mdłości? - zapytał, a zainteresowana pokiwała głową. - Nic dziwnego. W tym stanie to normalne. - spojrzał na ich nic nie rozumiejące twarze i pokręcił głową, zapisując receptę. Podał ją, panu domu. - zioła rano i wieczorem, proszę nie oszczędzać, na eliksirach wzmacniających i brać tylko te dobre, dla żony, sprawdzone przez ministerstwo, wypisuje też zwolnienie z pracy, no i proszę uważać z eliksirami, nie wszystkie są dobre dla kobiet w ciąży.  Nudności ustaną wkrótce - mówi spokojnie i kiwa głową.

- Zaraz, jakiej kobiecie w ciąży?! - zapytała Mary. - Ale jak to możliwe?!

- Pani Snape. Chyba nie muszę pani tłumaczyć jak się robi dzieci. Proszę się nie przemęczać. - oznajmił. Dziewczyna spojrzała na swoje dłonie, które zaczęły usilnie drżeć. Mężczyzna wrócił do siebie, a ona wstała.

- Ty, pieprzony, głupi, durniu! To przez ciebie! Nie chcę być w ciąży! Moja kariera! Ty gnojku, głupku, sukinkocie! - krzyczała i gdy zbliżyła się, to zaczęła uderzać w jego klatkę piersiową.- Zrobiłeś to specjalnie gnomie nie myty! - krzyczy, a on w końcu złapał ją i przytulił. Nie puścił, mimo, że się szarpała...krzyczała oraz gryzła i drapała, ale nie puścił jej. Tulił dalej, nawet jak krzyk zmienił się w cichy szloch. - N-nie umiem być matką - wyjęczała w szlochu.

- Nie martw się mała. Poradzimy sobie. Damy radę. - oznajmił spokojnie czarnowłosy i spojrzał w okno. Nadchodzą naprawdę ogromne zmiany w ich życiu.

Jak zdobyć serce nietoperza?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz