2.Prawo do kochania

3.4K 181 67
                                    


- Dlaczego ich uderzyłaś? - zapytał zimno Mistrz Eliksirów

- To my zawiniliśmy, zachowaliśmy się nieodpowiednio. - powiedział Fred broniąc Mary.

- Macie szlaban u Pana Filcha. Jutro o godzinie piątej.

-Ale profesorze! Mecz! - zawołali.

- Nie obchodzi mnie to, zmywajcie się - warknął a oni się ulotnili.

-Przepraszam ale muszę iść, odrobić esej z Eliksirów. - powiedziała Mary i ominęła nauczyciela. W ostatniej chwili złapał ją za nadgarstek a dziewczyna odruchowo go wyrwała i spojrzała na Snape.

- Nic Ci nie zrobili? - zapytał.

- Nie panie profesorze. - powiedziała i szybkim krokiem odeszła ... Severus stał w miejscu patrząc na oddalającą się sylwetkę dziewczyny. Gdy zniknęła za zakrętem odwrócił się i ujrzał swojego syna patrzącego na niego. Oczami jego matki.

- No co? - zapytał mistrz i złapał się za skronie.

- Wydało się tato, bliźniacy jej powiedzieli. - mruknął cicho i pobiegł do dziewczyny.

***

- Mary? - zapytał czarnowłosy przyjaciel dziewczyny. Szukał jej wszędzie, aktualnie stoi w pokoju życzeń.

- Tu jestem - odezwała się cicho siedząc w jakimś fotelu.

- Wyglądasz jak śmierć - parsknął śmiechem wyczarowując sobie fotel na przeciwko przyjaciółki. - Opuściłaś cały dzień zajęć, wczorajszą kolacje, dzisiejsze śniadanie i obiad także. Co się stało? Tylko mi nie mów, że chodzi o to, co powiedzieli Fred i George. - Spojrzała na niego i ujrzała jakieś ciepło w jego oczach.

- To prawda? Z profesorem Sev'em? Tylko nie kłam.

- Nie wiem, nie rozmawiamy na takie tematy. Jednak oni mogą kłamać. Przez to głodujesz? - dziewczyna bez słowa podała mu list z pieczęcią jej rodziny.

- Nie pozwolę ci tu siedzieć. - mruknął po zapoznaniu się z listem.

- Pójdziesz ze mną? Do świętego Munga?

- Zawsze - powiedział a ona go przytuliła i zaczęła szlochać mocząc jego białą koszulę.

- Spokojnie, twoja ciocia na pewno wyzdrowieje do świąt. To jeszcze ponad miesiąc. Głowa do góry. - powiedział i postawił ją do pionu trzymając za ramiona. - Wycieraj oczy. Wszyscy są już na kolacji. - po jakiś dwóch minutach wyszli z pokoju życzeń. Matt delikatnie pochwycił rękę Mary i się do niej uśmiechnął. Weszli dumnie do Wielkiej Sali trzymając się za ręce dodając sobie tym otuchy. Dziewczyna zaciągnęła czarnowłosego na miejsce gdzie siedział Draco. Matt zawsze wolał siedzieć na rogu sam, jednak niebiesko oka nie dała mu usiąść tam gdzie chciał.

- Cześć Matt. Co tam u ciebie? - odezwał się Draco.

- Wszystko dobrze dzięki za pamięć.

- Co robicie na święta? - zapytała Mary biorąc do ręki sok dniowy. Nie miała ochoty nic jest więc nic nie zjadła.

- Ja tam jeszcze nie wiem - odezwał się Draco.

- Ja to co zwykle - odpowiedział przyjaciel blondynki.

- No to zapraszam was do mnie - powiedziała po chwili niebiesko oka. - Z rodzicami oczywiście. Spędzamy te święta sami wiec tak trochę do kitu.

- O, no, chętnie - Draco pokiwał głową.

- Muszę pogadać z ojcem. - Matt za to pokręcił głową.

- Jak idzie nauka na Transmutacje? - zapytała a Draco jęknął z przerażenia. Nie dadzą mu spokoju.

***

- Mary! Dlaczego nie chodzisz na eliksiry?! - zapytał Matt patrząc na przyjaciółkę, która powinna właśnie na tych zajęciach być.

- Nie chce mi się - mruknęła.

- Chodzi o mojego ojca - zauważył inteligentnie.

- Nie ...

- Kłamiesz, Mary, znamy się nie od dzisiaj. Powiedz o co chodzi - uparł się.

- Co jeżeli się okaże, że to kłamstwo?

- Kłamstwo? O to się martwisz? Myślałam, że raczej o to, że to prawda.

- Nie, każdy ma prawo się zakochać, nie ważne w kim. Czasami ta miłość jest odwzajemniona a czasami nie. Jeżeli jednak okaże się, że bliźniacy kłamali będę musiała użyć różdżki aby sprać im tyłki.

- Mary - Matt pociągnął nosem. - To było wzruszające - powiedział niby ocierając oczy.

- Weź idioto, idź mi stąd - zaśmiała się blondynka.

-O nie, nie. Idziemy na eliksiry! - powiedział i pociągnął ją za rękę.

***

Weszli do sali a wszystkie oczy zwróciły się na nich.

- Eee cześć? - zapytała chicho dziewczyna. Następnie spojrzała w stronę nauczyciela. Świdrował ją od góry do dołu swoim zimnym wzrokiem a ona poczuła gulę w gardle.

- Mary, zostaniesz po zajęciach. Siadać - warknął Mistrz. Usiedli, co prawda ciut poddenerwowani jednak oczekiwali gorszego powitania i zabrania punktów. Po chwili Mary zauważyła, że Fred rzucił w jej stronę karteczkę. Złapała ją jednak Snape podszedł do nich swoim sprężystym krokiem i odebrał jej kawałek papieru.

- Chcesz powtórkę sobotnich wrażeń, dziś wieczorem? - przeczytał na głos. Z jego twarzy nie można było nic wyczytać, za to twarz Wesley'a  nie kryła  przerażenia. Blondynka właśnie go mordowała wzrokiem, co było bardzo nie przyjemne, mogła go zawsze obdarzyć typowo kobiecym fochem i nie odzywać się do chłopaka, to było o wiele gorsze niż szlaban z Filchem albo Snape'm. - Co mogłaby chcieć powtórzyć? - zapytał.

- Pojedynek - wtrącił George.

- George, Fred, Mary - warknął profesor. Szlaban w sobotę.

- Ale wyjście do Hogsmade!! (dobrze napisałam?) - krzyknęła cała trójka.

- Minus dziesięć punktów od każdego dla swoich domów. - jęknęli jednak już się nie odezwali. "Niech cię szlag Severus'ie Snape" krzyczała podświadomość Mary.



Jak zdobyć serce nietoperza?Where stories live. Discover now