Rozdział 26 ,,Wymiana"

252 21 6
                                    

To był zwykły, piękny dzień w Echo Creek.

Słońce świeciło, ptaszki ćwierkały, a uczniowie pobliskiej szkoły z jękiem i znużeniem szli do wspomnianego budynku.

Nie ma co się dziwić ich zachowaniom:dziś był bowiem poniedziałek.

Wszyscy powoli z jękiem weszli przed próg Akademii Echo Creek. Wszyscy ze smutną, zdołowaną, lub po prostu znużona miną.

Wszyscy tak jęczeli przez całą połowę pierwszej przerwy.

Po chwili do jęków dołączyła jeszcze jedna osoba.

-Ech, dlaczego musimy iść teraz do tej szkoły? - Zapytała Star przechodząc przez próg szkoły. Była równie, a nawet bardziej znużona niż wszyscy inni razem wzięci.

-Star, mówiłem ci już... - Zaczął Marco.

-Ach, tak wiem. Że ,,wiedza to skarb" i ,,że im więcej się uczysz, tym lepsza się stajesz". - Przerwała mu Star. - Marco spójrz nie mnie. Bardziej lepsza być nie mogę!

-Emm... - Marco próbował coś na to odpowiedzieć, ale nie chciał jej urazić. A wiadomo było, że może ona coś źle zrozumieć. -...to...prawda. Pięknie dziś...wyglądasz.

Star spojrzała na Marco dziwnym okiem.

-Mówisz do mnie jak kiedyś mówiłeś do...YYYYYYYYch...Jackie! - Star się wkurzyła. - Czyżbyś znów pomyślał o tej kobiecie, przez którą dwa razy życie prawie straciłam, co?!

Diaza zatkała kompletnie. Nawet poczuł się ciut przerażony.

-Em...nie,tylko ja..em...eee...

Marco zrobił bardzo dziwną minę.
Jakby się zawiesił. Zawiesił jak stary komputer.

Star widząc tą minę nie mogła wytrzymać, po czym łapiąc się za brzuch wybuchła czystym śmiechem.

Marco widząc ten śmiech po chwili też się odwiesił i zarażając się śmiechem, samemu zaczął śmiać się na cały korytarz, wraz ze swoją dziewczyną.

-Och, Marco. Nie mówiłam tego na poważnie. - Rzekła Star próbując złapać oddech po śmiechu. - Nie wierzę, że znów się dałeś wrobić.

-Co? Em,nno...no wiem. ,,Idiota z ciebie, Marco". - Odparł Marco żartując z siebie, jak to robił zawsze w takim momencie. Przechylił się nad Star i idąc do klasy pocałował ją w policzek. Ona natomiast przyjęła go z dużym uśmiechem.

Prawda jest taka, że zawsze wiedział, że Star nie mówi takich rzeczy na poważnie. Zachowuję się ona tak od soboty, ale Marco lubił sprawiać jej przyjemność. Oraz lubił jej śmiech. Był niecodzienny, ale dzięki temu lubił ją jeszcze bardziej.

Bo to był śmiech Star. Jej najukochańszej dziewczyny.
Która w dodatku była mu przeznaczona.

-Ach, no dobra. Może tym razem ta ,,nauka" nie będzie aż taka trudna, jak wcześniej. Jestem optymistką i wierzę, że tym razem będzie super.

Chwilę później w klasie...

-Fizyka.... - Zaczęła pani Skullnick. - Fizyka jest jednym z ważniejszych przedmiotów na świecie. Jest potomkiem matematyki. Jest równie ważna jak energia, o której się pouczymy. Na fizyce. Bowiem zgodnie z prawem zachowania energii...

Pani Skullnick zaczęła pisać na tablicy. W ciągu kilku sekund wypełniła jej 1/4, przy okazji ciągle mówiąc o energii i masie.

-O nie mogę! Jest jeszcze gorzej niż myślałam... - Rzekła cicho Star cały czas stękając i z głową leżącą na ławce.

LOVE BRIGHTER THAN LIGHT - SVTFOE - STARCOWhere stories live. Discover now