Rozdział 16 ,,Motyla pułapka"

207 18 3
                                    

Wieczorem...

Zbliżała się noc. Słońca zachodziły. Był to ciężki dzień:głównie przez spotkanie z Eclipsą.
Jutro ma się odbyć proces w jej sprawie. Szanse,że coś z tego wyjdzie są marne...ale przynajmniej tak będzie uczciwie...

Star powoli weszła do starej sypialni na owej wieży. To była sypialnia dla skazańców. Sypialnia Eclipsy.

-Em...Cześć...pra pra prababciu - Rzekła Star wchodząc do pokoju. - A ta sobie przyszłam i chciałam...em...

Przerwała spoglądając na byłą królową. Grała na gitarze...z kości. Było to lekko dziwne...i przerażające.

-Łał...niezłą zrobiłaś gitarę! - Powiedziała Star. Dla niej to było fajne.

-O,dziękuję Star. - odparła Eclipsa grając pojedyncze struny na kościanej gitarce. - O co chodzi skarbie? To już czwarta wizyta.

-(Star,macha ręką)Prfff..a tak se przyszłam...czemu miałabym przyjść z jakimś...problemem... - Star spojrzała na Eclipsę. Jej wzrok pokazywał,że coś ściemnia. - Ech..no dobra. Jest może,taka...mała...sprawa.

-(Eclipsa)Tak?

-Otóż...chodzi o tą sprawę z rana... - Zaczęła Star. - Z tą etu...enu...atu...

-(Eclipsa)Eutanazją,Star?

-(Star)Tak! Z tym!(wzdycha)Ech...zaczynam się niepokoić. Mama raptem myślała,że jestem skażona...a już chciała się mnie pozbyć..trzymasz wiarę? - Powiedziała,garbiąc się i trzymając się za policzki.

-Cóż... - zaczęła Eclipsa. - Królowym przychodzą różne rzeczy do głowy. Ona tylko chciała dbać o swoje królestwo...

-O...że dla niej królestwo jest ważniejsze,niż ja? - zapytała Star z urażeniem i lekkim gniewem w oczach.

-(Eclipsa)Czasem tak bywa! Nie tylko ona jest taka zła. Król Magnelius na przykład kazał razić prądem każdego,kto ukradł choć jedną kolbę kukurydzy.

-Serio? - Star się zaciekawiła.

-Tak...jednego wieśniaka nawet tak poraził,że przez jakiś czas iskrzyło mu z zadka... - po czym obie się zaśmiały.

Eclipsa opowiedziała jeszcze jeden lub dwa podobne przykłady,po czym zrobiła się już konkretniejsza noc.

-Star? Co ty tu robisz? - Słychać było pytanie zza pleców Star. Była to Moon. Miała w rękach jakieś papiery. I widać było,że też zmierzała do Eclipsy.

-Em...a co ty tu robisz? - zapytała Star.

-Przyszłam,bo mam z Eclipsą do załatwienie jedną rzecz.

-Aha... - rzekła Star,kiwając głową i czując lekki podstęp. - W porządku. - Odpuściła.

-No dobrze Star. Rozumiem,że starasz się bronić każdego. Jutro jednak na rozprawie wszystko zrozumiesz. A przy okazji:Król cię szuka.

Star i Eclipsa minęły się ciałami,po czym obie zmierzały w swoich kierunkach.

Następnego dnia. Biuro Magii...

-Niniejszym rozpoczynam rozprawą sądową w sprawie Eclipsy Butterfly. - Po czym,jak na rozprawach uderzyła młotkiem.

Sprawa wygląda tak:Moon i reszta komisji są sędziami,w końcu są komisją. Eclipsa po drugiej stronie,na ławie oskarżonej,ze skutymi rękami. Był też Sean,ochroniarz biura Magii,dzisiaj strażnik stenogramu sądowego. A Star? Siedziała z tyłu:znudzona i rozczarowana tym,że to nie prz6ypomina tego,co oglądała w TV. To był ich świadek. Kluczowy świadek. I w sumie jedyny.

LOVE BRIGHTER THAN LIGHT - SVTFOE - STARCOWhere stories live. Discover now