Rozdział 12 ,,Piekelnie"

378 24 29
                                    

Ranek...

Rodzina Butterfly i Marco jedli właśnie śniadanie

Nikt nic nie mówił. Nie było co mówić.
Było więc krępująco, tym bardziej dla młodszej pary. Było słychać stukania sztućców o talerze i jedzenie, a z ust Star, Marco,Rivera i Moon można było usłyszeć tylko chrząknięcia, siorby wodą lub herbatą, czy też po prostu prośbę o podanie solniczki. Było cicho. Za cicho.

-Wasza wysokość... - Zaczął Marco - ...chciałbym powiedzieć...em....że... - Nie mógł dokończyć. Wyleciało to co chciał rzec. Ale coś powiedzieć musiał. - ...że...to śniadanie jest...pyszne. I...duże. Chyba nawet za duże.

-To był...komplement? - Zapytała niepewnie królowa.

-Em...tak.

-Aha. To w takim razie...dziękuje.

I na tym koniec rozmowy. Znów panowała cisza. Znów było krępująco.

Jednak to nie trwało długo. Star właśnie zjadała resztę groszku z talerza, wypiła jednym łykiem kielich z wodą, po czym odsunęła talerz. Marco będąc równie szybkim też odsunął talerz. Królowa to zauważyła.

-Czyli rozumiem, że wy już zjedliście? - Zapytała Moon.

-Tak! - Odezwali się Star i Marco jednoczeście.

-Jeśli wam to nie przeszkadza, my już pójdziemy. - Odezwał się Marco.- Ja i Star...musimy co razem...zrobić...

Władcy Mewni spojrzeli na siebie słysząc tą ,,dwuznaczną" wypowiedź.A przynajmniej dwuznaczną dla nich. W tej chwili.
Spojrzeli z powrotem na Diaza.

-A mogłabyś Star zostać na chwilę. - Zapytał River. - Musimy zamienić parę słów. - Spojrzał na Marco. - Marco, chłopcze. Ty możesz już iść. Prosimy.

Marco kiwnął głową, po czym powoli odchodził w stronę wyjścia z jadalni.

Po drodze spojrzał na Star, gdzie pokazał jej uniesionego kciuka, chcąc powiedzieć ,,Powodzenia" . W końcu wyszedł na wieżę ze schodami na kolejne piętra, zostawiając uchylone drzwi.

-Tak,tak. Wiem, co myślicie i... - Zaczęła Star, chcąc od razu wszystko wyjaśnić i mieć to z głowy. Królowa jednak przerwał uniesioną dłonią.

-Błagam cię Star. Ja cię błagam. - Przerwała jej Moon. - Powiedz mi, że Marco czyścił tylko twoje skrzydełka... - Odparła błaganym tonem.

-Emm...tak. Tak, czyścił. - Kłamała.

-Kłamiesz Star. - Wtrącił się River. - Nie wychodzi ci to.

-Co? Nie! Nie kłamię.

-Nie oszukasz mistrza, Star! Nie oszukasz.

Star ciężko wzdychnęła.

-Ale...to co widzieliście...to nic wielkiego! Prawda?

-Star...posłuchaj. - Zaczął River. - Nie jesteśmy źli...

-Ja trochę jestem. - Wtrąciła się Moon.

-No dobra. Twoja matka jest trochę zła. Ale przede wszystkim jesteśmy trochę...zaniepokojeni.

-Tato!

-Star...rozumiem twoje zachowanie. - Dodała Moon. - Jesteś już duża, masz całkiem duże...te, no...i w ogóle...

-Mamo!

-Nie sądziliśmy jednak, że się nie wstydzicie...swych...ciał. - Star zaczęła się powoli rumienić. - Musimy omówić parę rzeczy. Żeby potem nie było problemów...

LOVE BRIGHTER THAN LIGHT - SVTFOE - STARCOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz