⊱ SIÓDMY ⊰

958 99 29
                                    

     Leżała wpatrzona w sufit, który wydawał się nader ciekawym obiektem obserwacji, a zarazem idealnym punktem zaczepienia pozwalającym skupić się wewnętrznie. Od momentu uchylenia powiek zalała ją fala myśli — wzburzona, a ich kotłowanie się przyprawiało ją o ból brzucha i nudności. Przerabiała to wcześniej, a jednak nadal nie dawało to jej spokoju.

     Pragnęła chwili wytchnienia, ale niestety znajdowała się poza zasięgiem rąk. I nieważne jak usilnie starałaby się ją pochwycić, prześlizgiwała się między palcami, ulotna i wolna niczym motyl.

     Codzienność Leili runęła wraz z odrzuconą miłością, a cierpienie przysłaniało zdrowy osąd. Świat się kończył, co z pobocznej perspektywy wydawało się błahym powodem do jego zawalenia. Jednak teraz pierwsze emocje opadły, a ona ochłonęła na tyle, by zrozumieć, że ten problem wcale nie był aż tak wielki, a przynajmniej nie do tego stopnia, aby zlekceważyła późniejszą sytuację — bezwstydnie zignorowała, czego nie powinna.

     Adrian nie słyszał i zamierzał targnąć się na swoje życie — tym należało się przejmować ostatnimi dniami. W pierwszej kolejności myśleć o ważniejszym wydarzeniu, którego zrządzeniem losu stała się świadkiem. Prywatne bolączki spokojnie poczekałyby na później. Podczas gdy ona użalała się nad sobą, chłopak mógł ponownie podjąć szkodliwe kroki. Czyż nie przyczyniłaby się do jego krzywdy? Czyż nie stałaby się winna? A wystarczyło na chwilę wyjść poza swój świat, odwiedzić Brownów i porozmawiać. Miała szczęście, że nie stało się nic złego.

     Łzy przysłoniły widok.

     Zaczęły zżerać ją wyrzuty sumienia — te prawdziwe, dyktowane świadomością popełnionego błędu.

     Nie tak postępuje odpowiedzialna osoba, powoli wkraczająca na drogę dorosłości.

     Brzydziła się zignorowaniem tak ważnej kwestii, a wewnętrzne roztrzęsienie dolewało oliwy do ognia złego samopoczucia. W tamtym czasie jej miejsce powinien zająć ktoś inny, ktoś bardziej kompetentny. Nie stanowiła dobrego wyboru.

     A mogła wyznać uczucia w inny dzień. Nigdy nie przecięłaby drogi z Adrianem. Wszystko potoczyłoby się inaczej.

     Jednak stało się. Czasu nie cofnie. Musiała wziąć się w garść i przestać wszystko nadmiernie roztrząsać, dramatyzować — jak powiedziałaby to Samantha.

     Wzięła głęboki oddech i zacisnęła pięści.


     Sean obudził się może nie z bojowym nastawieniem, ale konkretnie widział, co miał robić i do czego nakłonić Leilę. Dopadła go delikatna obawa, czy podjął dobre kroki, ale czy obecnie mógł postąpić inaczej?

     Jednak nie pozwolił sobie na samowolkę, decyzję uprzednio przedyskutował z mamą, wszak to do niej, póki co, w głównej mierze należała kawiarenka. W dodatku jej sprzeciw świadczyłby o totalnie idiotycznym pomyśle Seana, nie mającym prawa bytu.

     Nie uraczył rodzicielki podejrzeniami. Nie zamierzał aż tak rozbudzać nadziei — uznał, że na to za wcześnie. Ograniczył się jedynie do słów: Może przebywanie z obcą osobą korzystnie wpłynie na Adriana? Warto spróbować, a znam do tego idealnego kandydata.

     Anna zastanawiała się dłuższą chwilę, mierząc go podejrzliwym spojrzeniem, lecz widząc jego niezachwianie poważną minę, ostatecznie westchnęła i pokręciła głową. Nie pozostało jej nic, jak przystać na plan działania syna. W końcu mu ufała, na pewno to dobrze przemyślał.

CiszaWhere stories live. Discover now