⊱ JEDENASTY ⊰

854 86 27
                                    

     — Naprawdę nie musiałeś mnie odprowadzać, to tylko mały kawałek drogi. Ale miło z twojej strony. Dziękuję.

     Leila delikatnie uśmiechnęła się w podzięce. Dopiero teraz, gdy stali przed furtką prowadzącą na podwórko Leili, padły pierwsze słowa. Żadne z nich nie kwapiło się, by rozpocząć rozmowę, chociaż dziewczyna zauważyła, że Sean wyraźnie chciał coś powiedzieć — zerkał na nią, raz po raz otwierał usta, jednak rezygnował i z powrotem zaciskał wargi w wąską linię.

     — Przyszłaś do nas na moją prośbę, więc nie wypadało, żebyś wracała sama. Zresztą drobny spacerek mi nie zaszkodzi.

     Dziewczyna skinęła głową.

     Spowiło ich milczenie przetykane delikatnym szumem wiatru i śpiewem ptaków. Sprawiało, że nie wiedzieli na czymś zawiesić wzrok, a patrzenie na siebie nawzajem odpadało. I choć żadne z nich nie mogło złożyć odpowiedniego bądź jakiegokolwiek zdania, nie potrafili się pożegnać. Stali więc tak, obserwując jakże ciekawe otoczenie. A nuż któreś się odezwie.

     — Rozmowa... — zaczerpnął głębszy, drżący oddech — nie wyszła. Właściwie nie wiem, na co liczyłem. Zdawałem sobie sprawę, czego się spodziewać i jak to prawdopodobnie będzie wyglądało, a i tak jestem zawiedziony.

     Słowa Seana przyprawiały Leilę o ból serca, a jego wyraźne przygnębienie pochłaniało również i ją. W dodatku ciągle myślała o tym, co powiedziała Adrianowi. Źle czuła się po takiej wymianie zdań. Przeświadczenie, że mogła inaczej rozegrać konwersację, mocno uwierała. Zasłużył, próbowała sobie wmówić. Pewne okoliczności łagodzą pewne środki. Zdecydowanie przesadził. Trochę czasu minęło, a on nie powinien nadal traktować tak rodzinę.

     Ale czy ona też nie przesadziła w stosunku do Adriana?

     — Może... — Leila na chwilę uciekła wzrokiem, jakby jeszcze raz musiała przemyśleć podjętą decyzję, po czym znów utkwiła go w Seanie — chciałbyś wypić ze mną kawę albo herbatę i pogadać?

     Sean rozchylił usta. Przyglądał się Leili, jakby obwieściła coś niespotykanego. Długo się zastanawiał, chociaż bardzo chciał wypytać się o przebieg rozmowy. Od Adriana niczego by się nie dowiedział, zahaczałoby o cud, gdyby skomentował konwersację choćby jednym słowem. W obecnej sytuacji dobrze będzie, jeśli brat w ogóle opuści pokój. Tak więc dziewczyna stanowiła wyłączne źródło informacji.

     — Jeśli tylko nie jest to dla ciebie problem, chętnie skorzystam z zaproszenia.

     — Spokojnie, w końcu sama rzuciłam propozycją.

     Przekroczyli próg mieszkania. Ciężkie popołudnie wygodnie się rozgościło, a zaparzona herbata posiadała wyjątkowo gorzki smak.


     Kłódka milczenia nałożona na usta topniała w towarzystwie Leili. Prześledziwszy rozmowę podzielił się swoimi przemyśleniami i odczuciami. Nie zważał na używane słowa, mówił bez skrępowania — przy dziewczynie stawało się to proste. Nie przejmował się, że wpłynie to negatywnie na atmosferę, która osiądzie ponurą aurą i będzie przypominała o sobie przy każdym spotkaniu. Wszak Leila nie była związana emocjonalnie czy też więzami krwi z Adrianem, więc odbierała wszystko inaczej niż oni. Nawet jeśli panujący nastrój przybierze nieciekawy odcień, zakończą rozmowę, pożegnają się i zobaczą ponownie za jakiś czas już zregenerowani, a przynajmniej Leila.

     Niezwykle podobała mu się ta odrobina swobody w wypowiadaniu myśli, gdy z nią przebywał.

     — Powiedzmy, że zaburzyłaś jego spokój i w pewnym stopniu zmusiłaś do zastanowienia się nad zachowaniem. I co dalej? — Sean potarł podbródek skupiony do granic możliwości. Intensywne wewnętrzne rozważania mieszały się z chęcią nieprzegapienia ani jednego słowa z ust dziewczyny. — Kontynuować zwracanie mu uwagi na postępowanie?

CiszaWhere stories live. Discover now