⊱ TRZYNASTY ⊰

789 81 21
                                    

     Poniedziałek nadszedł burzowy. Ciężkie, ponure chmury zawisły nad miasteczkiem, częstując go deszczem. Pogoda co prawda dawała wytchnienie od ostatnich upałów, jednak tym samym nie zachęcała do opuszczania domu. Leila nie kryła, że było jej to jak najbardziej na rękę. Od rana zadowolona podśpiewywała pod nosem. Brzydota za oknem równała się z potencjalnym brakiem tłumów w Pink Coffee.

     Mimo starań i wielu prób, jej umiejętności wciąż pozostawiały wiele do życzenia. Zbyt szybko się rozpraszała i traciła kontrolę nad niesioną tacą, a przecież nie mogła skupiać się tylko na nierozlaniu napoi, ale też na stoliku, do którego powinna je zanieść.

     Toteż obecny stan pogody w pewnym stopniu niwelował zdenerwowanie. Im bardziej padało, tym mniej ludzi, a im mniej ludzi, tym mniej problemów. Lepiej uczyć się małymi kroczkami, niż od razu rzucać się na głęboką wodę — w jej przypadku było to szczególnie wskazane.

     Jak przykładny pracownik, chciała uczestniczyć w przygotowaniu kawiarenki, więc do pracy z trzęsącymi się dłońmi i masą czarnych scenariuszy pognałaby dwie godziny przed otwarciem. Sean długo zapewniał ją, że przygotowań wcale nie było dużo i sam raz dwa się z tym uwinie. W końcu, choć niepocieszona, przystała na jego półgodzinny zapas w zupełności wystarczy. Czyżby obawiał się, że narobiłaby więcej szkód niż pożytku? Szybko potrząsnęła głową, by pozbyć się nieproszonych myśli. 

     Zgodnie z wolą szefa, równo o godzinie dziewiątej trzydzieści zjawiła się w miejscu zatrudnienia.

     Sean powitał ją ciepło i poczęstował kawą na lepszy początek dnia, cały czas wesoło się do niej szczerząc. Jego pogodna aura wpłynęła również i na nią, łagodząc napięte jak struny nerwy.

     — Pogoda się nam nie udała.

     Leila pokiwała głową.

     Oboje niespiesznie pili kawę, stojąc za ladą i wpatrując się w siąpiący za oknem deszczyk.

     — W takim razie mamy trzy opcje.

     — Trzy? — Leila skierowała zainteresowane spojrzenie na Seana.

     Lewy kącik ust chłopaka uniósł się leciutko. Pochylił się w stronę dziewczyny, jakby chcąc jej w tajemnicy zdradzić sekret. Niewiele myśląc, Leila uczyniła to samo. Ze skupieniem wyczekiwała, co za wieści zaraz usłyszy.

     — Pierwsza z nich: zniechęceni ludzie będą siedzieć w domu. Druga: z nudów będą chodzić po sklepach. Trzecia: brzydką pogodę wykorzystają na spotkania ze znajomymi w na przykład kawiarenkach.

     Zmierzyła chłopaka naburmuszonym wzrokiem, gdy odsuwała się zawiedziona. Wyglądał na wielce zadowolonego z siebie, że udało mu się wciągnąć ją w swoją gierkę. Jej błąd. Chociaż sama nie wiedziała, na co liczyła, ale z pewnością nie spodziewała się takich rewelacji. Musiała wyraźnie zanotować na przyszłość — Sean lubi zabawy tego pokroju.

     Urażenie szybko uleciało, a sam żart puściła w niepamięć.

     — Nie życząc źle zarobkom, to mam nadzieję, że trzecia opcja będzie wybierana najrzadziej. Z moimi umiejętnościami raczej dużo nie pomogę.

     — Oj, przesadzasz. — Machnął ręką. — Nikt nie jest świetny od razu w nowej sytuacji, więc nie przejmuj się. Czas wszystkiego cię nauczy. Zresztą nie jesteś sama. Masz mnie, a ja zawsze przybędę na ratunek. — Wypiął dumnie pierś niczym rycerz składający chwalebne obietnice.

CiszaUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum