Rozdział 22

1.6K 77 11
                                    


Nadszedł wyczekiwany lipiec, oznacza to, że już jutro lecę za ocean do Kanady. Niesamowite. Sama dziwię się, że wytrzymałam i Shawn nic o tym nie wie.

Pakuję ostatnie rzeczy do walizki, pewnie jeszcze trochę zapłacę za nadbagaż, gdyż jadę na cały miesiąc, a ja zawsze mam problem żeby spakować tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Zazwyczaj kończy to się tym, że mój bagaż ledwo się dopina. Dodatkowo biorę jeszcze kilka książek z moich studiów, bo w końcu jadę tam aby nabrać praktyki i nauczyć się czegoś nowego.

Nareszcie udało mi się dopiąć wypchaną po brzegi walizkę. Po chwili do mojego pokoju wparowała Laura jakby coś się paliło. Dosłownie.

-Och, jak dobrze jeszcze nie wyjechałaś.-westchnęła.

-Przecież mówiłam ci, że wylatuję jutro rano.- czasami moja przyjaciółka potrafi być naprawdę roztrzepana.

-No tak, ale wiesz, chciałam się jeszcze z tobą zobaczyć, bo zapewne rano nie będzie czasu. - powiedziała z przejęciem ledwie łapiąc oddech. Jej wzrok przyciągnął mój bagaż.

-Czekaj nic nie mów.- zaczęłam pierwsza śmiejąc się.

-Emi, z całym szacunkiem po cholerę ci tyle ubrań?- powiedziała również reagując śmiechem.

-A po to, że jadę na cały miesiąc, a nigdy nie wiesz jaka będzie wtedy pogoda i co może się zdarzyć. Jak to się mówi, przezorny zawsze ubezpieczony.

Moi najbliżsi wiedzą, że zawsze muszę być dobrze zorganizowana. Lubię wszystko dobrze zaplanować, aby później nie martwić się, że czegoś nie wzięłam. Taka już jestem. Wcale mi to nie przeszkadza. Szczerze, to wszyscy co ze mną podróżują nie narzekają, gdy zdarza się, że ktoś czegoś zapomniał, a akurat ja mogę mu pomóc.

-Wiem Emi, za to cię uwielbiam i będę strasznie tęsknić.

-Ja za tobą też krejzolko. Będę do ciebie dzwonić. - uścisnęłyśmy się serdecznie.

-Ach, nie mogę się doczekać kiedy zadzwonisz do mnie a obok ciebie będzie Shawn.

-Ja też nie wierzę w to, że będziemy znowu razem.- na samą myśl zrobiło mi się ciepło na sercu.

Wieczór przed moim wyjazdem spędziłam w towarzystwie Laury. Jeszcze nigdy nie rozstawałyśmy się na aż tak długo.

Około 20 moja przyjaciółka zbierała się do wyjścia. Żegnając się, zapewniłam ją, że wyślę jej masę pocztówek z Kanady, wystarczająco tyle żeby mogła obkleić całą lodówkę.

*

Nie mogłam spać całą noc, byłam tak podekscytowana. Udało mi się przespać jakieś trzy godziny, trudno lot trwa kilka godzin, więc jeszcze się wyśpię.

Lot mam o 10, wstałam przed 5 rano, wiadomo, mam jeszcze odprawę i nie chcę się spóźnić. Już chyba dziesiąty raz sprawdzam czy chociaż wszystko wzięłam, na czele z biletami lotniczymi i oczywiście na koncert. Z tego wszystkiego zaczęłam sama do siebie gadać. To chyba mnie uspokaja.

-Okej, wszystko już mam dokumenty, bilety, książki, ubrania, kosmetyki i resztę pierdół. Jestem gotowa.- powiedziałam sama do siebie.

Rodzicie zawieźli mnie na lotnisko. Wczorajszy cały dzień spędziłam z rodziną, a mimo to było ciężko się pożegnać.

-Mamo, tato to tylko miesiąc, będzie okej- powiedziałam to trochę z drżącym głosem.

Mimo, że na studia wyjechałam do Londynu to moja podróż za ocean jest czymś zupełnie innym, bo będę o wiele dalej od mojej rodziny.

Rodzice zawsze martwią się o swoje dzieci niezależnie od tego ile mają lat. To moja pierwsza tak daleka podróż. Oczywiście, wiedzą, że nie będę tam sama, w końcu będzie tam Shawn. Jednak nie znają go osobiście tylko z moich opowieści o nim. Nie co dzień się zdarza się, aby czyjaś córka była dziewczyną sławnego muzyka. Rozumiem obawy rodziców, chociaż kiedy rozmawialiśmy z nim na Face Time, zrozumieli jak jesteśmy dla siebie ważni. Rodzice ufają mi i chcą żebym była szczęśliwa.

Pomachałam jeszcze raz rodzicom zanim skierowałam się do bramki. Po odbyciu wszelkich rutynowych kontroli weszłam na pokład samolotu. Ucieszyłam się na widok mojego miejsca przy oknie. Uwielbiam ten moment kiedy samolot wzbija się do góry i po chwili otaczają go z każdej strony chmury. Tym razem znów nie odpuściłam aby nie zrobić zdjęcia. Niebo było przepiękne. Włożyłam słuchawki i wpatrując się w dosłownie „nieziemski" widok, zasnęłam przy ulubionej muzyce.

Po przebudzeniu lot nadal trwał, pozostały jeszcze tylko trzy godziny do lądowania. Zobaczyłam kilka powiadomień na ekranie mojego telefonu. Wszystkie były od mojego chłopaka.

Nie pomyślałam o tym. Co ja mu teraz powiem?

Okej, szybko muszę coś wymyślić- powiedziałam sobie w myślach. Koncert jest dopiero jutro, dam radę.

Emily

Hej Shawn, już jestem :) Jak się czujesz przed ostatnim koncertem?

Shawn

Nareszcie, już się martwiłem Emily. Nie mogę w to uwierzyć, że jutro jest ostatni koncert, na jakiś czas oczywiście ;)

Emily

I tak wiem, że już szykujesz piosenki na kolejny album. ;)

Shawn

Racja, ale ciiii to na razie tajemnica ;) Jutrzejszy koncert musi być wyjątkowy.

Emily

Każdy twój koncert jest wyjątkowy i niepowtarzalny dla każdego fana, wiem co mówię ;)

Shawn

Milly, jak już wiesz, będzie mi brakować jutro najważniejszej fanki- ciebie

Oj zdziwisz się jutro Shawn na mój widok.-powiedziałam sobie w myślach.

Emily

Przecież wiesz, że zawsze cię wspieram, nawet jeśli nie ma mnie przy Tobie.

Shawn

Wiem kochanie, to naprawdę wiele dla mnie znaczy. Obiecuję ci, że już wkrótce się zobaczymy.

O wiele szybciej niż myślisz.

Emily

Shawn też za tobą tęsknię.

Shawn

Ja też Milly. Kochanie muszę kończyć lecę na próbę przed jutrzejszym koncertem. Jutro zadzwonię po skończonym show. xoxo

Shawn to będzie zbędne.-dodałam w myślach.

Emily

Buziaki Shawn.

Wychodziłam z siebie, za godzinę będę już w Toronto. Nie mogę się doczekać reakcji, kiedy zobaczy mnie mój Kanadyjczyk.

Mały spoiler:

Od kolejnego rozdziału szykujcie się na duuuużą dawkę Shawna ;)

Miłego wieczoru kochani! <3

Dreamer // Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz