XVI. Mogę zostać na noc?

803 107 140
                                    

         Eurus i Harriet naprawdę dobrze się razem rozmawiało, co Mycroft przyjął z lekkim sceptycyzmem.

Powoli robił się wieczór, młodzież siedziała w salonie omawiając plany na jutrzejsze, dodatkowe zajęcia. Chłopcy zajęli razem szeroki fotel Pana Holmesa, Mycroft siedział z brzegu, a brunet wciągnął się na oparciu. Kobieca część towarzystwa, zebrała się z kolei, na rozłożystej sofie i częstowała się krakersami, które przyniósł Myc. Rozmawiali, śmiali się i momentami milczęli, myśląc inteswynie.

Właścicielka oryginalnej fryzury podsuwała chłopakom różnego typu projekty, które mogliby zrealizować, a oni rozważali jej pomysły.

Greg czuł się rozluźniony. Jego rodzice przestali na chwilę się kłócić. Mama odebrała Bena i Lindsay ze szkoły i mówiła, że będzie dobrze. Dlatego Greg przestał tak bardzo martwić się rozwodem i pewnie też dlatego zauważył coś na co nie zwrócił wcześniej uwagi.

– Kiedy Molly ostatnio u was była? – zapytał.

Mycroft wzruszył ramionami.

– Jakoś przed końcem wakacji? Tak mi się wydaję.

– Tak. Już z tydzień jej nie widziałam – dodała Eurus.

– Dziwne... wiesz może co u niej, Harriet?

– Przykro mi. Zamieniłam z nią dwa zdania na pierwszym spotkaniu. Nie rozmawiałyśmy zbyt dużo – odpowiedziała – ale możecie zapytać Sherlocka, zaraz będzie tutaj razem z Johnem. Pisał do mnie – oznajmiła wskazując na komórkę.

***

Harriet zdążyła zebrać wszystkie swoje scenariusze i schować pendrive'a do kieszeni spranej bluzy, gdy Sherlock i John zjawili się w domu Holmesów.

– Hej chłopaki!

– Hej? – odrzekł młodszy Holmes stając w drzwiach.

Harriet i John spojrzeli na siebie wymownie witając się bez słowa. John wciąż nie mógł uwierzyć, że Harriet też przyjaźni się z Holmesami.

– Idziemy co nie? Specjalnie przyjechałem po ciebie tramwajem aż z centrum – powiedział John.

– Jasne, do zobaczenia jutro! – rzuciła w stronę Eurus która szła po schodach do góry.

Eurus uśmiechnęła się do niej i odmachała bez słowa, by zaraz potem zniknąć na piętrze. Harriet aż przeszły ciarki. W tej dziewczynie było coś niepokojącego.

– Może was zawiozę, co? – zaproponował Greg zdejmując kurtkę z wieszaka.

– To nie problem? – upewnił się John.

– Jasne, że nie. I tak wracam do domu, a mam po drodze.

– W takim razie ekstra – podsumowała Harriet – Ja siedzę z przodu! Dasz kluczyki? Pójdę już do auta.

Greg podał jej klucze przyczepione do bryloczka w kształcie pączka. Dziewczyna nie skomentowała tego, tylko rzucając krótkie "narka" opuściła dom Holmesów.

W korytarzu został tylko Sherlock, Greg, Mycroft, John i radosny pies.

– Co z Molly? Dawno jej nie widziałem – zapytał białowłosy mierząc Sherlocka wzrokiem.

Młodszy z Holmesów zastanowił się przez moment.

– Szczerze mówiąc jakoś mnie to nie interesuje – odrzekł.

– Sherlock! – oburzył się Myc – To twoja najlepsza przyjaciółka. Nie zostawiaj jej samej sobie tylko dlatego, że poznałeś jego – mówiąc to wskazał palcem na Watsona – co z ciebie za przyjaciel...

SZTUKA //teenlockWhere stories live. Discover now