36

347 26 1
                                    

Justin's POV

-Ale jak to... naprawdę nie wiesz gdzie jesteś?  Maddie?- zapytałem zaskoczony jej zachowaniem. Nigdy bym się nie spodziewał czegoś takiego... Muszę za niedługo zapytać lekarza, co się stało z moją myszką i dlaczego nie pamięta, gdzie się znajduje. To dość niepokojące.

Widząc, że Madison pokiwała przecząco głową, westchnąłem z dezaprobatą i przetarłem twarz dłońmi, po czym nareszcie zdołałem się w jakikolwiek sposób odezwać:

-A więc od czego by tu zacząć...

-Najlepiej od początku- pokrzepiła mnie Maddie i uśmiechnęła się do mnie smutno.

Gdyby to było takie proste...

-A więc... pamiętasz,  dlaczego razem pojechaliśmy w tą, jakby to nazwać? -podrapałem się lekko po głowie i dodałem- Podróż?

-Tak, raczej to jeszcze pamiętam...

-No to tak , gdy jechaliśmy razem moim... to znaczy twoim samochodem, to niestety się pokłóciliśmy i to nie na żarty, a wtedy straciłem panowanie nam samochodem, a auto wpadło w poślizg i uderzyliśmy w  pobliskie drzewo.- wraz z zakończeniem pierwszej części opowieści już widziałem zszokowaną minę brunetki, a być może to, co powiem jej za niedługo zdziwi ją jeszcze bardziej.

-A... Ale jak to wypadek?- głos ewidentnie jej drżał, a w jej oczach znów pojawiły się łzy, nie chciałem, aby przeze mnie płakała, nie chciałem, żeby cierpiała. Tak bardzo żałuję,  że wtedy się pokłocilismy, że moje wyjebane ego musiało się ujawnić i dać o sobie znać.

Madison's POV

Przez to, co mówił do mnie Justin, byłam zmieszana i niesamowicie zszokowana...

-Ja... Ja też mam ci coś do powiedzenia...- na chwilę przerwałam swoją wypowiedź,  aby zebrać siły i przygotować się psychicznie do powiedzenia wszystkiego złego,  czego doświadczyłam.

-Jak mnie wtedy zostawiłeś na tej drodze... ja... On podjechał i... i wydawał się być miły, pomocny i taki... normalny? Nie myślałam wtedy długo, po prostu ona zaproponował mi podwózkę, a ja nie miałam, co ze sobą zrobić, wiec się zgodziłam...

-Czekaj... ale o czym ty mówisz, kiedy ją cię wysadziłem? Kiedy to się stało? Jaki "on"? - Na twarzy Justina widziałam niezrozumienie i jednoczesne zaciekawienie. Mogłam być zła i na niego, ponieważ pojechał beze mnie, ale i to moja wina, bo gdyby nie mój ciężki charakter, nic by się nie wydarzyło,  nie doszło by do tej głupiej kłótni.

-Proszę,  daj mi dokończyć. To nie jest dla mnie takie łatwe. - wzięłam głęboki oddech i zamknęłam mimowolnie oczy,do których ciągle pchły mi się łzy.  - A więc wsiadłam do jego samochodu i odjechalismy,  jednak po krótkim on zaproponował mi coś do picia, a ja się zgodziłam... A. ... A po jakimś czasie źle się poczułam i jakby nagle odpłynełam...- rozpłakałam się na dobre, w momencie, kiedy wspominałam te wszystkie złe sytuacje. Gdyby nie moja nie uwaga i łatwowierność,  nic,  a nic by mi się nie stało...

Justin już nawet nie chciała nic mówić,  po prostu siedział przy mnie i trzymał w swojej dłoni moją mocno ją ściskając. To naprawdę mi pomagało,  choć w małym stopniu, lecz pomagało. Poczułam się znów doceniona i taka dla kogoś ważna.

-Gdy się obudziłam byłam w dziwnym pomieszczeniu, dziwne światła, wystrój i ubrania. Grała głośno muzyka i ten sam facet, co mnie porwał, kazał mi zatańczyć dla siebie... Ale to nie był zwykły taniec! On mi kazał... wiesz co. - wyszeptałam zażenowana tym wszystkim. Miałam ogromną nadzieję,  że chłopak się domyśli i nie każe mi mówić tego słowa.

Justin's POV

Zmarszczyłem brwi nie rozumiejąc zbytnio, o co chodziło mojej księżniczce.
Ona jakby od razu to zobaczyła i przewróciła oczami. Na jej policzkach pojawił się delikatny odcień różu, i szczerze mówiąc nie wiem, czy było to spowodowane płaczem, czy zawstydzebiem mojego skarba.  Ale bylem pewny tego, że chce poznać całą prawdę. Nawet jeżeli okaże się ona najgorszym dla mnie ciosem.

-O nie... nie karz mi tego mówić, proszę cię...

Spojrzałem na nią wymownym wzrokiem i chyba to ją przekonało do zmiany decyzji. Sam nie chciałem się tego domyślać,  wolałem usłyszeć to od Madison.

-Dobra... On ... on mi kazał się rozebrać do bielizny i dla siebie zatańczyć na rurze. Ja oczywiście odmówiłam... nie chciałam tego zrobić. Przecież mnie znasz i wiesz, że  dla nikogo bym się tak nie upokorzyła.  A wtedy on mnie... On mnie zgwałcił, bo nie wykonałam jego polecenia. - powiedziała na jedym wdechu, jakby nie chcąc, abym to zrozumiał, jednak wszystko kurwa dobrze usłyszałem i zrozumiałem. Kto się odważył tknąć moją małą dziewczynkę,  bez mojej zgody, kto się kurwa odważył  sprawić
Jej tak cholerną przykrość i zadać taki ból?

Ja siedziałem oszołomiony i nie mogłem pojąć tego, co powiedziała mi Maddie, a ona zalewała się łzami. Zacisnąłem dłonie w pięści, próbując się opanować, nie mogłem przecież przy niej wybuchnąć,  nie, gdy ona jest jest w takim stanie.

-Czuję się z tym tak bardzo źle, wszędzie czuję jego obleśne ręce, wszędzie słyszę jego cholerny głos i czuję okropny dotyk. Tak chce o tym zapomnieć...- dodała po krótkiej chwili. Musiałem wreszcie coś powiedzieć. Nie mogłem patrzy tylko w jeden punkt i milczeć.

-Powiedz mi... kiedy to kurwa było? - powiedziałem ochrypniętym głosem i spojrzałam na załamaną  brunetkę, która przez chwilę zastanawiała się, co ma mi odpowiedzieć.  A tymczasem ja starałem się pozbierać wszystkie fakty do kupy i jednoznacznie stwierdziłem,  że coś mi tu nie gra.

To nie jest możliwe,  abym ją zostawił sam na drodze.  I niby kiedy ten facet miałby ją zgwałcić, skoro cały czas przy niej byłem?

-Nie wiem do końca... raczej niedawno.

Spojrzałem na Maddie niepewnie i westchnąłem.

-Za niedługo przyjdę. - Mówiąc jedynie to wstałem z tego cholernie niewygodnego krzesła i skierowałem swój krok ku drzwiom. Musiałem to sprawdzić,  a jedynym (dzisiaj)  "w miare" wiarygodnym źródłem wiedzy był lekarz prowadzący moją dziewczynkę.

Zastanawiacie się zapewne, w jaki sposób mogę pokazywać się publicznie i dlaczego już nie szuka mnie policja?  Szuka, ale dla Maddie musiałem się zmienić.  Chciałem ją codziennie odwiedzać w szpitalu, wiec raczej zmiana wizerunku była tutaj pierwszorzędna.  Zapuściłem włosy, które mogę układać w grzywkę oraz zmieniłem ich kolor,  częściej odwiedziłem tez siłownię.  To poskutkowało tym, że wyglądam trochę inaczej.

Odnalazłem gabinet lekarza Maddie i wszedłem bez zbędnego pukania i czekania na zgodę. W środku na szczęście siedział doktor Williams, który na mój widok wstał z krzesła i uścisnął moją dłoń.

-Doktorze chciałem zapytać o to, czy jest możliwość,  że Maddie podczas tej śpiączki farlogicznej...

-Farmakologicznej - poprawił mnie facet i pokiwał głową.

-Tak... No to, czy jest możliwość,  że wymyśliła sobie pewne sytuacje? Ponieważ jest przekonana, że coś złego przydarzyło jej się niedawno temu, a ona około trzy miesiące leży w szpitalu.

-Tak, jest to częsty przypadek po wybudzeniu ze śpiączki farmakologicznej, pacjentka jednak żadnych takich objawów nie zgłaszała- wyjaśnił doktor i uśmiechnął się lekko. Był to mężczyzna w podeszłym wieku, którego włosy przybrały już siwy odcień.

-Wiem... sam to zauważyłem, gdy z nią rozmawiałem. No ale w każdym bądź razie dziękuję- oznajmiłem i wyszedłem z pomieszczenia.

Musiałem jakoś wytłumaczyć Maddie, że wcale nic takiego nie doświadczyla,  ale czy na pewno mi uwierzy,  że wcale nie padła ofiarą tak brutalnego gwałtu? To będzie jedna z najbardziej poważnych rozmów jakie przejdziemy.

To może być wyzwanie...

______________________________________

Cześć wszystkim!

Kolejny rozdział, który mamy nadzieję, że zrekompensuje Wam tak długą przerwę.

Do napisania! 😃

In the Dark | Kontynuacja "Black Eyes"Where stories live. Discover now