23

472 40 0
                                    

Justin's POV

To już dziś.

To od dzisiaj Maddie będzie ze mną spędzała znacznie więcej czasu, będzie skazana na siedzenie ze mną w jednym samochodzie,  obok mnie.
Mnie to bardzo cieszy, może w końcu pozwoli mi się do siebie zbliżyć.  Jednak wiem, aby nie działać zbyt pochopnie, na przykład tak, jak wczoraj. Nie chciałem znowu powtórki, a wtedy z początku naprawdę nie wiedziałem, co się mogło stać, co zrobiłem nie tak, jak powinienem. Ja po prostu chciałem przytulić na pożegnanie moją dziewczynkę, czy to jest naprawdę takie złe?

Wydaje mi się, że ona nadal tylko myśli o tym Davidzie,ale do kurwy nędzy po co? Przecież i tak on nie wróci, a ja jestem idealnym kandydatem na jej nowego chłopaka. Po co wspominać przeszłość, skoro ja mam możliwość zapewnić jej wszystko,czego tylko potrzebuje.
Przynajmniej się staram.

Z powodu, że zegar wskazywał już godzinę 9:00, postanowiłem, że szybko się z biorę,  spakuję i pojadę do Madison,  aby wreszcie ją odebrać.

Wziąłem szybki prysznic i ubrałem się w czarne spodnie, białą koszulkę i czarne Force. Ułożyłem jeszcze  włosy na żelu i podszedłem do dużej szafy, gdzie stała walizka. Spakowałam do niej wszystkie potrzebne ubrania i przedmioty.  Zasunąłem ją, gdy była już prawie pełna i wyszedłem z domu, zamykając przy tym drzwi.

Nie zjadłem nawet śniadania, bo miałem plan, aby zabrać gdzieś ze sobą Maddie. Może skusi się na coś dobrego w restauracji.

Już chcę ją zobaczyć...

Madison's POV

Obudziło mnie jakieś dziwne stukanie, przewróciłam się na łóżku zbierając i przeciągając się. Daisy również się obudziła i merdała radośnie ogonem. Stukot nadal nie ustawał,  a ja zaczęłam się już denerwować irytującym odgłosem.  Jednak dopiero po chwili zrozumiałam, co to za dźwięk, gdy spojrzałam na mój telefon, na którego wyświetlaczu była już godzina 11:08.

Jak mogłam tak zasnąć, czy to możliwe, żebym zapomniała nastawić sobie budzika na 8:00?
To jest właśnie moje "szczęście".- pomyślałam.

Szybko wstałam z łóżka i pobiegłam do przedpokoju,  aby otworzył drzwi.  Był to zapewne Justin.  W prawdzie nie umawialiśmy się na konkretną godzinę,  jednak znając chłopaka, chciał spędzić ze mną jak najwięcej czasu i przyjechać do mnie o wczesnej porze.

Otworzyłam zaspana drzwi, a widząc w pełni wyszykowanego Justina,  zdałam sobie sprawę, że stoję przed nim w ogóle  nie ogarnięta,  w koszuli nocnej, a moje oczy pewnie mówiły, że dopiero co wstałam.

Widziałam na jego twarzy zaskoczenie,  pewnie sądził,  że to ja pierwsza będę ubrana i wyszykowana, a tu niespodzianka.
Przez jego badawczy wzrok na moich policzkach od razu pojawiły się rumieńce.

-Przepraszam... ale mój budzik nie zadzwonił i zaspałam.  Już się zbieram i będziemy mogli jechać...- wysapałam i spojrzałam w oczy rozbawionemu chłopakowi. Dupek miał ze mnie polewkę!

-Nic się nie stało,  mogę wejść do salonu i tam na ciebie poczekać? - zapytał i obdarzył mnie wielkim uśmiechem, którego nie mogłam nie odwzajemnić.  Nic nie odpowiedziałam, jedynie pokiwałam twierdząco głową i odsunęłam się trochę, wypuszczając go do środka. Daisy siedziała w korytarzu i bacznie przyglądała się mu, nie kryjąc swojej nieufności wobec niego.

Justin od razu skierował się do salonu, nie patrząc nawet na suczkę, a ja podążałam za nim. Zastanawiam się,  czy zaproponować mu coś do picia i uznałam, że jest to raczej dobry pomysł.

-Napijesz się czegoś?

Chłopak spojrzał na mnie lekko zaskoczony i zmieszany moim pytaniem. Pewnie nie spodziewał się, że kiedykolwiek wpuszcza go do mojego mieszkania i coś mu zaproponuje.  Sama jestem zaskoczona moim ostatnim zachowaniem. Kompletnie nie przypominam dziewczyny którą byłam chociażby miesiąc temu. Pamiętam jak kłóciłam się z Davidem o to, czy pójdę do psychiatryka na widzenie się z Justinem, odczuwałam wtedy ogromny lęk, a jednak tam poszłam. Gdy spotkałam go w parku, nie wiedziałam, jak opanować drżenie ciała i płacz, a teraz?
Przebywam z nim w jednym pokoju, normalnie z kim rozmawiam i nawet nie odczuwam wewnętrznego strachu, czy obawy przed jego osobą, tak jak kiedyś.  Czy to aby napewno normalne?

Zauważyłam też zmianę w zachowaniu i charakterze Justina. Może się mylę,  ale chyba już nie ma tej chorej obsesji na moim punkcie. Nie traktuje mnie jak jakieś cholerne  jajeczko, które w każdej chwili może się stłuc.

A może on tylko udaje dobrego i miłego,  a tak naprawdę pokaże siebie prawdziwego na tym wyjeździe.

To też było bardzo możliwe.  Po nim mogę się tego spodziewać. 
Po chwili zastanowienia wyszłam z salonu,  zostawiając tam siedzącego na kanapie chłopaka i weszłam do kuchni i nakładam do szklanki sok pomarańczowy.  Zaniosłam mu ją i podałam, a wtedy on powiedział:

-Nie jedz teraz  śniadania, zabiorę cię gdzieś.

-Ohhh... no dobrze.

Pobiegłam do łazienki,  gdzie wzięłam szybki prysznic, następnie włosy zawiązałam w wysokiego kucyka. Zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się w żółtą sukienkę w kwiaty. Moja walizka była już spakowana od wczorajszego wieczoru, więc nie musiałam już już się tym trudzić.

Odświeżona wyszłam z łazienki i poszłam z powrotem do pomieszczenia, w którym znajdował się Justin. Na mój widok pojawił się mu błysk w oczach, a na jego twarzy wyrósł duży uśmiech. Odwzajemniam go z lekkim zażenowaniem, nie wiem dlaczego. Nagle Justin się odezwał:

-Woow- zaśmiał się - Wyglądasz pięknie Mad.

Wywróciłam dyskretnie oczami, ponieważ nie chciałam go denerwować.  Dobrze pamiętałam, jak trzy lata temu, gdy przebywała w domu Justina, byłam przetrzymywana,  to takie zachowania bardzo wkurzały chłopaka. W takich właśnie momentach cholernie się go bałam, chciałam uciec od niego jak najdalej to możliwe.

-Jestem gotowa, możemy już jechać..- oznajmiłam, ignorując jego wcześniejsze słowa. Nagle Justin wstał i poszedł z dość dziwną miną do przedpokoju,  gdzie stała również jego walizka. Zabrałam tez swoją i ubrałam buty.  Zabrałam pod pachę Daisy i wyszliśmy z mieszkania,  a ja zamknęłam drzwi na klucz.

-Chyba nie chcesz mi powiedzieć,  że ten kundel z nami jedzie? - powiedział  zirytowany Justin, patrząc z pogardą na pieska.

-No chyba jej nie zostawię geniuszu, ona wdzięczny z nami, już zdecydowałam!- oznajmiłam i nawet nie czekałam na reakcję ze strony chłopaka,  po prostu ominęłam go i poszłam do podziemnego garażu, gdzie zaparkowany był mój samochód.
Wpakowaliśmy do bagażnika wszystkie walizki i już miałam siadać na miejscu kierowcy, jednak uprzedził mnie głos Justina.

-Ja kieruję.- powiedział chłopak i wyrwał mu kluczyki z ręki. Spojrzałam na niego ostrzegawczym wzrokiem pełnym złości. Już zaczynał mną rządzić?  No chyba się bardzo pomylił,  a podczas tego wyjazdu na pewno nie dam za wygraną.

Wsiedliśmy do samochodu i wyjechaliśmy na drogę. W głowie miałam tylko to, że za niedługo być może odkryje kto zabił mojego narzeczonego.

Już wiem, że będzie to szalona podróż.

In the Dark | Kontynuacja "Black Eyes"Where stories live. Discover now