22

460 29 1
                                    

Justin's POV

-To kiedy ruszamy?

Usłyszałem głos podobny do mojej Maddie, lecz czy to aby napewno mogło być prawdą? Przecież jeszcze niespełna dwie godziny temu, wyrzuciła mnie ona ze swojego mieszkania. Jednak nie chciałem jej zostawiać, więc przesiadłem jedynie na drewnianej ławce pod jej blokiem.
Siedziałem tam z twarzą ukrytą w dłoniach i myślałem o tym co zrobiłem.  Nie wiem dlaczego, ale miałem ogromne wyrzuty sumienia.

Stary Justin nigdy by się tak nie zachowywał.

Nie miałem pojęcia co mi ostatnio odbijało,  ale z całą pewnością się zmieniłem.  Kilka lat temu cieszyło mnie, gdy ktoś odczuwał ból, cierpiał lub ktoś umierał. Odczuwałem radość, gdy pozbawiłem kogoś życia i takie właśnie plany miałem początkowo w stosunku do Madison. Jak to życie potrafi pisać różne scenariusze, że te wszystkie straszne myśli opuściły nareszcie moją głowę.

Podniosłem zaskoczony głowę do góry wpatrując się w piękne brązowe oczy mojej księżniczki, która spoglądała mnie, oczekując mojej odpowiedzi, która raczej była pewna. Ale przed powiedzeniem jej tego musiałem jeszcze coś zrobić.

-Skarbie, jeszcze raz cię przepraszam...- zacząłem i wyczekiwałem jej reakcji.

-Ohhh... zapomnijmy o tym... odpowiesz mi na moje pytanie?- oznajmiła i westchęła głośno. Dla niej było to tak samo trudne jak dla mnie.
Jednak byłem jej bardzo wdzięczny,  że od razu mnie nie skreśliła,  a dała kolejną pierdoloną szansę, na którą oczywiście nie zasługuję.

-Nie wiem... musimy się jeszcze spakować, ale myślę,  że może jutro.- odpowiedziałem po dłuższej chwili milczenia. - I jest jeszcze jedna sprawa, czy masz samochód?- zapytałem. Nie chodzi mi o nic złego, ale ona chyba niezbyt zrozumiała moje pytanie widząc jej dziwny wyraz twarzy.

- Chodzi o to, że jakby to powiedzieć... jestem poszukiwany w USA,  więc nie mogę sobie na razie pozwolić na kupno swojego auta lub wypożyczenie go, rozumiesz? Obiecuję kurwa,  że już za niedługo to się zmieni. - wyszeptałem już nieco zakłopotany. Było to spowodowane tym, że to ja powinienem mieć swój samochód i wszędzie wozić swoją dziewczynę,  no ale świadomość,  że to dla niej uciekłam z tego jebanego psychiatryka, sprawia, że jestem z siebie po prostu dumny.

-Och no tak! Zapomniałam!- Maddie również była zmieszana tą sytuacją. Nagle przestała się na mnie patrzyć i odwróciła swój wzrok.

Ta podróż zmieni twoje podejście do mnie maleńka.

Madison's POV

Dlaczego czułam się niekomfortowo i nieswojo? Może chociażby dlatego, że zgodziłam się właśnie na podróż i przebywanie sam na sam w samochodzie razem z osobą, która kilka lat temu mnie porwała i odcięła od życia codziennego, od znajomych i rodziny. To przez niego nie skończyłam szkoły, czego bardzo żałuję, jednak gdy David jeszcze żył, razem z nim i moim psychologiem planowałam, że wrócę na uczelnię. Poznałabym wtedy nowe osoby, żyłabym wtedy po prostu jak normalna dziewczyna,  a na razie się tak kompletnie nie czuję.

Zdaje sobie sprawę, że najprawdopodobniej zbyt pochopnie podjęłam pewne decyzje, jednak pewnych słów nie da się już powstrzymać. Jedyne co mi zostało to pojechanie Z JUSTINEM w mo samochodzie i szukanie tego świra, który zabił Davida. Mam taką cholerną nadzieję,  że uda nam się go złapać i oddać w ręce policji. Wiem, że Justin marzył o tym, aby od razu go zabić, ale ja tak nie potrafię, musiałam mu tego zakazać, ponieważ nigdy, ale to przenigdy nie chcę mieć na sumieniu czyjegoś życia.

Gdy już dobrze wiedziałam,  że nikt z nas nie ma zamiaru się już odezwać, uznałam, że nie ma sensu, żebym tak nad nim stała i wpatrywała w jego czubek głowy, tylko mogę się już pożegnać i pójść do mojego mieszkania.

-Yyy... Justin, ja już może wrócę do sobie.  Do jutra?- to zabrzmiało bardziej jako pytanie, wtedy wstał szybko z ławki i  nie wiedząc co ze sobą zrobić chciał się do mnie zbliżyć i przytulić,  jednak w mojej głowie znów narodziło się jakby przerażenie i odraza,  czego nie mogłam powstrzymać. Po prostu gwałtownie odepchnęłam go i odsunęłam się jak najdalej tylko mogłam. Widziałam jak tym gestem go zdziwiłam,  ale no kurwy czego on się spodziewał?  Że już mu wszystko wyłączyłam,  ponieważ zgodziłam się na jego plan? Jeżeli tak to se bardzo pomylił, ponieważ jak tylko wrócimy z tej podróży to obiecuję, że między mną,  a Justinem będzie dokładnie tak samo jak wcześniej. Żadnych odwiedzin i spędzania ze sobą czasu. Robię to ty tylko dla Davida, chce wiedzieć kto miał czelność go zabić i odebrać mój sens życia.

Odwróciłam się od chłopaka i szybkim krokiem skierowałam się w stronę mojego bloku. Nie czekałam już na Justina, ani nie zwracałam uwagi na jego krzyki skierowane w moją stronę.  Po prostu uciekłam i nie patrzyłam nawet, czy on cokolwiek robi w tej sprawie. Wbiegłam po schodach i weszłam do mieszkania, zatrzaskując za sobą głośno drzwi.

Dzisiejszego dnia znowu stało się zbyt dużo, abym to ogarnęła. Przykucnęłam na chwilę obok ściany i  schowałam twarz w dłoniach. Niespełna minutę potem poczułam smyranie po rękach i ujrzałam tam energiczną Daisy, która najwyraźniej  chciała iść na spacer.

-Przepraszam piesku,   ale na razie nie możemy wyjść...- wyszeptałam cicho i pogłaskałem po głowie skaczącą suczkę, która radośnie piczczała.  Mimowolnie na mojej twarzy wyrósł wielki uśmiechem widząc tak przyjemny widok. Tylko ona ze mną wiernie została... .

Spojrzałam instynktownie na zegar wiszący ma ścianie i byłam zaskoczona widząc godzinę dwudziestą.
Pomyślałam, że mogę iść się już wykąpać, ponieważ coraz bardziej odczuwałam zmęczenie dzisiejszym dniem. 

Zabrałam ze swojej sypialni koszulę nocną i czystą bieliznę, po czym weszłam do łazienki, i zmyłam cały makijaż. Zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania i weszłam do prysznica.

Woda przyjemnie uderzyła w moją skórę, a żel pod prysznic zostawiła na nim cudowny kokosowy zapach. Umyłam jeszcze włosy i spłukiwania spłukałam z nich pianę. Wyszłam z kabiny prysznicowej i wybrałam wszystkie kropelki wody, które spływały po moim ciele.
Po kilku minutach byłam już ukąpana i czysta wyszłam z łazienki kierując się do sypialni, gdzie czekała już na mnie układająca się do snu na łóżku Daisy. Ten widok nigdy mi się nie znudzi. Teraz wiem, że zakupienie psa było naprawdę dobrym pomysłem Davida, który najprawdopodobniej pomyślał o moim towarzystwie.

Weszłam pod ciepłą kołdrę i przykryłam się nią pod samą szyję. Już zgasiłam lampkę nocną i zamykałam oczy aby zasnąć, lecz niestety przerwał mi dźwięk telefonu.

Jęknęłam niezadowolona i usiadłam, biorąc do ręki telefon.  Odblokowałam go i spojrzałam na wyświetlacz.

Od: nieznajomy

Dobranoc moja Maddie.

Dobrze wiedziałam do kogo należy numer, jednak nie miałam ani siły,  ani chęci, aby odpisać na SMSa. Jedynie co, to rzuciłam telefonem o szafkę i z powrotem położyłam się, myśląc o tym, co może stać się jutrzejszego dnia.

______________________________________

Cześć wszystkim!
Bardzo przepraszamy, że rozdział wstawiony jest tak późno, ale spowodowane jest to tymczasowym brakiem weny. 😅

Jednak teraz pełna  głową nowych pomysłów. Jutro już szósty rozdział maratonu! Czego się spodziewacie po Justinie?
Do jutra!

In the Dark | Kontynuacja "Black Eyes"Where stories live. Discover now