14

583 38 5
                                    

Madison's POV

Gdy czułam, że na dworze zaczyna się robić coraz zimniej, a słońce zachodzi już powoli za horyzont, postanowiłam, że wrócimy ze spaceru.
Ten piękny zachód słońca był niezwykłym widokiem, dlatego z chęcią spoglądałam, jak powoli zanika, pozostawiając za sobą pomarańczowe smugi na niebie. Daisy szczeknęła niecierpliwie.

-Już, już!- uspokoiłam ją. -Nie ma co się spieszyć.- dodałam po chwili.

Suczka szczeknęła jeszcze raz, więc westchnęłam, ostatni raz spoglądając na słońce i ruszyłyśmy do domu.
-Proszę...- oznajmiłam, spuszczając Daisy ze smyczy.- Pobiegaj sobie jeszcze trochę, wyjdziemy najwcześniej jutro.
Pies natychmiast pomknął w stronę pobliskich drzew, a ja uśmiechnęłam się szeroko. Wiedziałam, że jej się spodoba. Zawsze lubi biegać sama po parku, lub szukać rzuconą przeze mnie zabawkę.

Tylko...co się z nią stanie, kiedy wrócę do szkoły? Tylko czy w ogóle pewnego dnia tam pójdę? Przecież muszę kiedyś wrócić... A nawet, jeżeli przystanę na propozycję Davida, tą o nauczaniu w domu, to co ze studiami? Od zawsze chciałam skończyć studia na jakiejś dobrej uczelni, aby moi rodzice byli ze mnie naprawdę dumni, przynajmniej miałabym świadomość, że nareszcie podoba się im to co robię w swoim życiu. Na razie wiedziałam tylko, że mój ukochany na pewno we wszystkim mi pomoże. Przymknęłam oczy, przywołując w pamięci jego twarz, kiedy nagle poczułam jak coś zwala mnie z nóg, a następnie czułam już tylko otępiający ból głowy. Skrzywiłam się i złapałam za głowę.

-Daisy...- wyszeptałam nieprzytomnie, usiłując podnieść się z chodnika, ale to wszystko poszło na marne, ponieważ ból tylko się nasilił.- Daisy, nie wolno skakać na panią!- krzyknęłam już lekko zdenerwowana jej zachowaniem, a wzrokiem szukałam suczki, która siedziała sobie jakby nigdy nic, obserwując mnie uważnie.

Obraz zamazał mi się, a do oczu napłynęły łzy bólu, spowodowane zetknięciem się mojej głowy z chodnikiem w dość brutalny sposób. Mogłam się tego spodziewać, przecież Daisy nie była posłusznym psem.
-Daisy!- krzyknęłam głośno, zamykając oczy, bo ból był naprawdę duży i tylko się nasilał.- Daisy, chodź tutaj! Daisy! Ty głupi psie, chodź do mnie!- wykrzyczałam. W tamtej chwili nie obchodziło mnie to, że nie można tak krzyczeć na zwierzęta, byłam po prostu wściekła.

Jednak zamiast spodziewanego dźwięku pazurków, przesuwanych po chodniku, a po chwili przyjaznego skamlenia, usłyszałam głuchy warkot psa, a następnie poczułam, jak coś futrzanego stanęło przede mną, starając się, jakby... zasłonić mnie swoim ciałem?!

-Co się dzieje, Daisy?- mruknęłam z paniką w głosie, próbując otworzyć oczy, ale gdy ból nasilił się, natychmiast tego zaprzestałam.
Pies ewidentnie nie ruszał się z miejsca, natomiast warczenie nasiliło się, a nawet doszło do niego pojedyncze poszczekiwanie. Moje serce automatycznie zaczęło szybciej bić. Objęłam psa rękoma, starając się wstać, ale kiedy i to nie wyszło, pozostało mi tylko oczekiwać na dalszy rozwój wydarzeń. Poczułam, jak Daisy próbuje uwolnić się z mojego uścisku, więc puściłam ją, a ona znów zaczęła warczeć. Już zupełnie nic z tego nie rozumiałam. Kiedy sparaliżowana strachem i bólem, siedziałam na zimnym chodniku, nie mogąc nawet zobaczyć co się dzieje, usłyszałam głos:
-Przepraszam, pomóc ci w czymś?

Wzdrygnęłam się, jednocześnie czując, jaka całe ciało Daisy drży od warczenia i jak przyciska się do mnie, starając się jeszcze bardziej mnie zasłonić. Byłam zdezorientowana. Daisy zawsze była nieufna wobec obcych, ale nigdy nie okazywał a tego w ten sposób.

-Jeżeli mógłby pan pomóc mi wstać, to byłabym wdzięczna.- wydukałam, będą z siebie dumną, że udało mi się skleić jakiekolwiek sensowne zdanie, bo przy tym bólu nie dało się jasno myśleć.

In the Dark | Kontynuacja "Black Eyes"Where stories live. Discover now