33

376 29 15
                                    

Madison's POV

-Przyszedł czas na twój występ kochanie- uśmiechnął się szyderczo Dave, a ja widząc jego stanowczy wzrok, skuliłam się. Nie byłam pewna czy wiem o co mu chodzi, a w takiej sytuacji -naprawdę- można sobie dużo pomyśleć. To wszystko było takie chore i nienormalne, że aż nie do końca mogłam w to uwierzyć.

-Nie wiesz o co mi chodzi, prawda kochanie? - zapytał, a ja poczułam, jak automatyczne robi mi się nie dobrze.

To Justin tak na mnie mówił. To on nazywał mnie "kochaniem", kiedy przetrzymywał mnie w domu. Miałam wrażenie, że to wszystko działo się od nowa.

-W zasadzie jeszcze kilka razy i chyba się przyzwyczaję.- pomyślałam sarkastycznie. Absolutnie nie byłam w nastroju do żartów, ale bądźmy szczerzy; co gorszego od „tortur" Justina mogło mnie tutaj spotkać?

Mimo wszystko, kiedy przypomniałam sobie chłopaka od razu zrobiło mi się cieplej na sercu. Stanowczo jest coś ze mną nie tak...
Chociaż... Wiem, (a nawet doświadczyłam tego) że Justin kiedyś też był psychicznie chory i niezrównoważony, ale wydaje mi się, że od pewnego czasu starał się, zmienił swoje zachowanie i próbuje być wobec mnie nieco łagodniejszy. Teraz dopadły mnie ogromne wyrzuty sumienia, bo zdałam sobie sprawę, że mogłam wydawać się oschła i nieprzyjemna w stosunku do Justina. Czy naprawdę musiano mnie porwać, żebym sobie to uświadomiła?!

Jesteś idiotką Madison...

Spojrzałam przerażona na wysokiego mężczyznę i pokiwałam powoli głową na "nie", oczekując najgorszego.

-Ooo nie wiesz? To ja już ci pokażę! - chwycił mnie za ramiona i podniósł, przez co zaczęłam się nerwowo wiercić i wyrywać, aby tylko uciec od porywacza.

-Puszczaj mnie! Słyszysz?! Zostaw mnie!- krzyknęłam głośno i kopałam na oślep, miałam nadzieję, że trafię tego palanta prosto w... każdy wie co.  Z pod moich powiek znów zaczął wypływać niekontrolowany potok łez. W pewnym momencie syknęłam z bólu, przez cholernie żelazny uścisk.

Wszedł ze mną do wielkiej sali, w której migały neonowe światła i grała bardzo głośna muzyka. Nie było tam żadnej żywej duszy oprócz mnie i tego faceta...To mnie totalnie zmyliło, nie wiedziałam gdzie się znajduje i co zaraz zamierza zrobić ze mną Dave.

Gdy mężczyzna wreszcie postawił mnie na podłodze, odwróciłam wzrok i zamarłam. Stałam przez rurą do tańca. Moje serce jakby nagle przestało bić... Wiedziałam już co się za chwilę stanie i to sprawiało, że robiło mi się słabo. Ten człowiek za chwilę pozbawi mnie mojej godności i moralności. Ale dlaczego akurat ja?! Czy naprawdę musiałam pokłócić się z Justinem i wysiąść z tego samochodu?!Po co zaufałam obcemu facetowi?! Jestem taka naiwna!

-No, to pokaż, skarbie co potrafisz!- zachęcił mnie i rozsiadł się wygodnie na czarnym skórzanym fotelu. Chwycił do ręki kieliszek z whisky i upił łyka czekając na show. Ale ja nie mogłam... ja nie byłam w stanie się nawet ruszyć. Stałam tak oszołomiona, starając się opanować drżenie całego ciała. Czułam, że już się z tego nie wykręcę...

-Ja... ja nie dam rady- wyszeptałam, a mój głos się załamał. Wydawało mi się, że cała moja twarz wyglądała po prostu okropnie, oczy zapewne były opuchnięte, a włosy rozczochrane. I czy naprawdę byłam dla Dave'a pociągająca w takim wydaniu? On musiał być naprawdę nienormalny i niezrównoważony.

-Nie zrozumiałaś?! Czekam na występ, a jestem naprawdę niecierpliwym człowiekiem. Lepiej już zacznij, zanim się wkurzę! - oznajmił ze zniecierpliwioną miną. Miałam wielką ochotę wykrzyczeć mu w twarz, ale po doświadczeniach z Justinem, wiem już jak kończy się krzyczenie w twarz psycholowi tego, co o nim myślisz.

Raptem w pokoju rozniósł się huk kieliszka uderzającego o drewniany stół, a mężczyzna wstał i widać było po jego posturze, że jest na mnie wściekły. I w tej chwili być może podjęłam fatalną decyzję...

Ruszyłam biegiem w stronę najbliższych drzwi, potykając się o własne nogi. Za sobą słyszałam jedynie głośne krzyki i nawoływania mojego imienia. Ignorowałam to... Próbowałam otworzyć drzwi wyjściowe ale ku mojemu nieszczęściu, okazały się być zamknięte. Przeklęłam w myślach, szarpiąc za klamkę. Być może mógł zdarzyć się jakiś cud? Mam takiego ogromnego pecha, że w połączeniu z moją naiwnością i łatwowiernością daje to idealną mieszankę dla wszystkich psycholi, gangsterów i generalnie całego zła tego świata.

Krzyknęłam głosno, gdy poczułam s dłonie na mojej talii, które chwyciły mnie i ponownie uniosły.

-Próbowałem być miły, ale teraz ci pokażę na co mnie stać!

Niedługo potem znalazłam się z powrotem w pokoju, w którym się obudziłam. Szarpałam się, ale Dave przygniótł mnie ciężarem swojego ciała.  Mój szloch stał się jeszcze głośniejszy, gdzy ponownie uderzył mnie w twarz i tym razem dużo mocniej, niż poprzednio.

-Zaraz zobaczysz, kto tu rządzi!

Mój świat się załamał, a przed oczami pojawiły się czare mroczki, kiedy poczułam, że znacznie silniejszy ode mnie mężczyzna wkłada rękę pod moje plecy i szuka rozpięcia stanika.  To był dla mnie po prostu koniec... To nie z nim miałam stracić coś takiego dla mnie ważnego. Przecież ja nawet nigdy nie uprawiałam seksu z Davidem, a ten zwyrodnialec zaraz mnie wykorzysta wbrew mnie.

-Zostaw mnie, proszę. Przepraszam Cię! Zatańczę dla ciebie, tak jak chciałeś! - krzyczałam, myśląc że to poruszy sumienie zwyrodnialca, ale zapewne nawet go nie posiadał. Moje cierpienie i łzy sprawiały mu radość, zamiast przestać- nakręcił się jeszcze bardziej i robił wszystko tak brutalnie.
Za niedługo chwilę na podłodze wylądowała góra od mojej bielizny, a ja nie miałam możliwości się zakryć. Byłam obezwładniona, nie mogłam ruszyć rękami, on siedział na moich nogach, a był znacznie cięższy, więc po prostu nie miałam najmniejszych szans.

Jego prawa ręka w tym czasie dotarła do materiału moich majtek, które ściągnął tak szybko, jak stanik. Nim się obejrzałam, leżałam pod nim całkowicie naga, a on obleśnie się o mnie ocierał.

Chwilę później zszedł ze mnie i już miałam nadzieję,  że jednak przestał, dając mi spokój. Nic bardziej mylnego... Zrzucił z siebie ubrania i założył szybko prezerwatywę, po czym znów znalazł się na moim ciele. Widząc, co zamierza zrobić mój krzyk stał się dwa razy mocniejszy, próbowałam się wydostać spod jego uścisku. On jednak był niezmiernie rozbawiony całą sytuacją. Rozszerzył moje nogi i brutalnie się we mnie wbił, nie dając mi czasu na przyzwyczajenie się, od razu zaczął się gwałtownie poruszać, nie zważał na mój pisk bólu, cierpienie i rozpacz...Jeszcze nigdy nic mnie tak nie bolało, jak w tym momencie. Ból fizyczny połączył się z bólem psychicznym. Chciałam żeby już było po wszystkim, chciałam tylko żeby przestał już mnie dotykać, chciałam umrzeć...

Czułam jak jego przyrodzenie rozrywa mnie od środka, pozostawia rany. Przygniótł mnie całym ciężarem  swojego ciała i nagrał na mnie jeszcze mocniej, a później jęknął z przyjemności. Zamknęłam na chwilę oczy i wyobrażałam sobie, jak jestem razem z Justinem, jak on mnie przytula, śpi obok mnie i rozmawiamy o głupotach. Śmiejemy się z jego nieudanych żartów i planujemy co zrobimy następnego dnia.
Chciałam znów poczuć się bezpieczna i kochana. On zawsze wiedział, kiedy byłam smutna, a kiedy zła i zmęczona. On mnie rozumiał... On mnie kochał...

Jednak wszystko co się dzieje, nie dzieje się bez powodu.
______________________________________

Podobał się rozdział? No dobra, żartuję, przecież wiem, że nie😂 Wiemy, że większość z Was wolałaby na pewno, żeby Maddie swój pierwszy raz przeżyła z Justinem i OBIECUJEMY, że zawsze miałyśmy to na uwadze. Po prostu nie zawsze wszystko musi od początku być bardzo proste, łatwe i przyjemne. Żyjemy z czasach, w których część kobiet (ok. 35%) doświadcza molestowania seksualnego przynajmniej raz w życiu. Ale obiecujemy, że dla Maddie teraz będzie już tylko lepiej i weselej. Do napisania!
Ps. Dotrzymaliśmy słowa-rozdział jest w sobotę! Aż nie mogę uwierzyć, że nam się udało! Dumni?😁

In the Dark | Kontynuacja "Black Eyes"Where stories live. Discover now