40

1.3K 87 23
                                    

 Życie to ciąg przyczynowo-skutkowy, gdzie każdy nasz drobny ruch niesie za sobą swego rodzaju konsekwencje. Nie zabranie za sobą szalika, kiedy jest zawierucha i najbardziej na infekcje i ,,przewianie'' jest narażona szyja, często powoduje przeziębienie. W tym ciągle dręczący katar, drapiący gardło kaszel i natrętny ból głowy. Inny przykład? Zakochanie się w nieodpowiedniej osobie. Będziesz cierpieć. Zawsze. 

779 665 ***:  Wiem, że to czytasz:) 

Ja: Kim jesteś?

  779 665 ***: Kimś dzięki komu poznasz prawdę.

Ja: ?

  779 665 ***: Nie udawaj, że nie wiesz.

  779 665 ***: Dziewczyna Filipa.

  779 665 ***: Coś się stało?

  779 665 ***: Zamurowało nieco?

 779 665 ***: Mario, nie dziw się.

  779 665 ***: On by nawet na ciebie nie spojrzał.

Stałam tak przed kawiarnią, wlepiając wzrok w ten bezduszny ekranik, który momentalnie rozproszył moje serce na miliony malusieńkich cząstek. Chłodne powietrze muskało moje nagie dłonie, z lekka roztrzęsione rączki, których jedyną kryjówką mogły okazać się kieszenie płaszcza. Szok powodujący zakorzenienie i obezwładnienie, odebranie umiejętności swobodnego ruchu towarzyszył mi tak nieustępliwie. 
Nie wierzę. 

Ja: Nie.

Ja: Kłamiesz. 

Ja: Jak kurwa śmiesz wypowiadać się o czymś, o czym nawet nie masz pojęcia?

Ja: Skąd w ogóle masz mój numer?

Myślałam, że na nic już jej nie odpiszę, ale moją głowę zaprzątały dzikie myśli, których za cholerę nie potrafiłam się pozbyć. Trzeba przystać z tym, co natrętnie nie chce się odczepić.

  779 665 ***: Jak to nie mam pojęcia?

779 665 ***: To mój chłopak:) 

779 665 *** : Z jego telefonu sobie przepisałam, w końcu trzeba powiedzieć jakiejś ulanej dziuni, gdzie jej miejsce:) 

Ja: Blokuję.

779 665 *** : I co ci to da?

779 665 *** : Myślisz, że cię kłamię?

779 665 *** : A co cię przekonuje do tego, że Filip by mówił prawdę?

779 665 *** : W dodatku takiej naiwniaczce... 

 Numer 779 665 ***  został zablokowany

 A mimo to nie wierzę.. nikomu nie wierzę. 

Zasada numer... kurwa, nie pamiętam. Nie wierz nikomu. Absolutnie nie dawaj się ponieść emocjom i nie oddawaj swojego wnętrza nikomu, ale to nikomu! Rozumiesz Maryśka? Nie. 

Dzień w pracy jak zwykle roztrzepany, ale... co mogłam zrobić, kiedy po moich myślach wciąż biegały durne zagadki dotyczące tego jednego człowieka. 

Miotałam się pomiędzy stolikami ciągle przyjmując zamówienia. Rozdawałam to karty dań, to tacki z pysznymi kawami, a nawet czasami zdarzyło się, że ktoś zdołał zamówić deser - czym zazwyczaj był sernik z polewą czekoladową. Raz nawet udało mi się natrafić na starych znajomych. A mimo to i tak nie potrafiłam odciągnąć myśli od Filipa. Przed oczyma ciągle widziałam go, który dzieli się ze mną tym przesłodkich uśmiechem i troskliwym spojrzeniem.

Idiotyzm? Mało powiedziane. 

Nudziarz: Jestem.

Czas. 

Już czas na pożegnanie się z sensem życia. 

Ja: Idę. 

Tak jak napisałam - zrobiłam. Wzięłam wszystkie swoje rzeczy, zapięłam się i zakneblowałam szalikiem, wszystko w razie wypadku, gdybym jednak miała wracać do domu na piechotę. 

Wyszłam bardzo powoli z groty tajemnic. Prawda mogła zaboleć? Jasne, że tak. 

Czasami mimo wszystko, zdaje mi się woleć słodkie kłamstwo, brak świadomości nie boli aż tak bardzo, nie wprawia mnie w rozpacz i wszechobecną gorycz. 

Weszłam do auta, zaparkowanego przed moją kawiarnią i zapięłam pasy. Ostrożnie zwróciłam się w stronę Filipa, jak gdyby nigdy nic. 

- Teraz mi wytłumaczysz o co ci chodziło? - rzucił na powitanie, z lekka przejętym głosem. 

- Dlaczego mnie okłamywałeś? - zapytałam podnosząc znacznie ton głosu. Czułam się tak okropnie źle.

- Co?  - zgrywał głupa, na pewno, próbował odciągnąć od siebie te okropne podejrzenia.

- No oszukiwałeś mnie - oznajmiłam ostro, prosto z mostu, po czym spuściłam wzrok, jakby nie mogąc powstrzymać łez. Zapewne gdybym wciąż na niego zerkała w jego samochodzie byłoby tsunami żalu. 

- Skąd ci to przyszło do głowy? - Głupie pytanie, znowu. Jakby dalej nie był świadomy tego, że o wszystkim wiem, o tym, że laska wyciągnęła ten głupi numer od niego. 

- Myślisz, że nie wiem? - dopytałam pewniej siebie. 

- No właśnie chyba to ja jestem najbardziej niedoinformowany - idiota. Tak się bawi? W kotka i myszkę? Niech weźmie tę swoją Igę w obroty, to wtedy byśmy zobaczyli, czy nie byłby taki doinformowany.

- Iga - hasłowo oskarżyłam go o zdradę, tym razem nie powstrzymując się od aktów zazdrości.

- Co Iga? 

- Twoja dziewczyna - odchrząknęłam. Wydaje się jakby naprawdę... nie. 

- Co? - tak mnie irytuje, gdy ciągle zadaje te durne pytania. 

- Jak to co, kurwa, zdradzasz mnie - rzuciłam ostro, jednocześnie dało się w moim głosie wyczuć nutkę żalu i cierpienia. Objawia się cecha romantyka, jako cichej ciapy, która nie potrafi poradzić sobie z jakimś najdrobniejszym mankamentem?

- Maryśka, co ty znowu pierdolisz - momentalnie zlekceważył całe moje cierpienie, całe... nie. Po co się produkować, skoro i tak zaraz znowu zostanę porzucona, a on to zignoruje i pobiegnie do tej swojej... nie chcę o tym nawet myśleć. 

- Albo to ją zdradzasz ze mną - logiczne, czy nie?  

- Chora jesteś? - Na twoim punkcie już bardzo długo, po co mi to wypominasz?

- Tak sobie pogrywasz? - Tym razem nie chciałam igrać, ale musiałam. Nie mogę pokazać, że jestem miękką kupką, którą każdy odrzuca. 

- Śmieszna jesteś, przestań - On już zaczął. Rozpoczął ten etap nazwany ,,Olej Maryśkę''. 

- Co mam przestać? Patrzę cały czas jak mnie wciąż i wciąż tylko okłamujesz, szukasz durnych wymówek, nic się nie zmieniłeś od czasu, twojego niewinnego nie przyznania się do tożsamości - pamiętaj, że płacz jest twoją słabością, zasada numer jeden, nie rób tego, głupia. 

- Maryśka, nie rozumiesz, że nigdy bym cię nie zdradził? - rzucił kolejną strzałą amora w moją stronę, nie potrafię już nikomu uwierzyć, ciężko.

- Karol cię widział - próbowałam wybronić swoich racji, choć nie chciałam ufać w to co mówił Karol. 

- Niby kiedy? - dopytał jakby chciał zobrazować to co robił... chciał pokazać, że to niemożliwe.  

- Ostatnio... nie pamiętam kiedy, ale widział jak tulisz do siebie tę wytapetowaną typiarę - wymruczałam. 

- On... co? 



SMS: Nie wierz w nic | Taco HemingwayWhere stories live. Discover now