25

1.6K 98 11
                                    

Jakąś godzine przed spotkaniem wyszłam na autobus. Nie chciałam wyzyskiwać Karola, w związku z tym postanowiłam po prostu skorzystać z komunikacji miejskiej.
Stałam na przystanku całkowicie sama. W okolicy żadnej żywej duszy, a słychać było tylko świst wiatru i trzeszczące drzewa.
Włożyłam słuchawki do uszu, wyjełam telefon, do którego je podłączyłam i chcąc włączyć moją ulubioną playlistę, przesunęłam pasek powiadomień w dół i wcisnęłam skrót z muzyką.
Wymieszane kawałki z albumu CAFE BELGA i szprycera, wpasowywały się idealnie w mój aktualny humor. Dawka chęci działania, lekkiego marudzenia, może nawet poszukiwania tego czegoś.
Gdzieś pomiędzy nimi była tez piosenka 5sos-ów 'youngblood'. Kiedy tylko jej słucham, od razu zachciewa mi się tańczyć i śpiewać. Pobudza mnie cholernie.
Nim się spostrzegłam, autobus podjechał na przystanek, a ja wsiadlam do niego tak szybko jak tylko mogłam. Bardzo chciałam szybko zobaczyć się z Filipem. Jest tak niesamowitym artystą, a w momencie kiedy z nim rozmawiam, mam ochotę się otworzyć i pokazać wszystko co mam wewnątrz. Tak, włącznie ze stanem mojej wątroby i płuc.
Usiadłam na jednym z wolnych miejsc.
Obok niego, przy oknie, jechała Pani, wyglądająca z profilu na jakieś czterdzieści lat. Spoglądał w przestrzeń tak tępo i smutno.
Jakby szukała celu czy też sensu, ale nie mogła go w niczym odnaleźć.
Jakby chciała się z kimś czymś podzielić, ale nie potrafiła nic z siebie wykrztusić.
Wyglądała jak ja.
Chyba nawet nie zauważyła, że się do niej dosiadłam.
Nieustąpliwie słuchałam muzyki, patrząc to na Panią obok, to na wyświetlane przystanki.
W którymś momencie otrząsnęła się, tam jakby nagle wy udziela się z jakiegoś transu, albo z koszmaru.
Wydawała się lekko zmęczona, ale jednocześnie zestresowana.
Odwróciła się z moją stronę i bacznym wzrokiem zaczęła mi się przyglądać.
Momentalnie na jej drobnej, ale nieco pomarszczonej twarzy, pojawił się delikatny uśmiech.
Przyłożyła dłoń do mojego policzka i otworzyła usta, jakby zaraz miała coś powiedzieć.

- Mój przystanek... - podniosłam się z siedzenia - do widzenia - dodałam szybko.

- Maria! - rzuciła kobieta, zaraz po moim pożegnaniu.

Mama.

Jak mogłam jej nie poznać.
Jej twarz naprawdę w ciągu tych dziesięciu lat się postarzała.
Włosy lekko stały się siwe, a spojrzenie zmęczone.
Widziałam w jej oczach troskę.
Nie potrafiłam się cofnąć i porozmawiać.
Zrobiłam głupotę.
Wyszłam z autobusu.
Mimo to nie odwróciłam, od jej posmutniałej twarzy, wzroku.
Mamo. Tęskniłam.

Pamiętam, że niedługo po tym jak od nas odeszła, przechodziła obok mnie na ulicy obojętna. Nawet jeśli uśmiechałam się od ucha do ucha, widząc ją, to ona udawała, że mnie nie zna. Zignorowała moje próby rozmowy, stojąc w sklepie metr ode mnie, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że to ja. Jej ukochana córka, której obiecała, że będzie kochać aż do śmierci i nigdy nie zostawi.
Brzmi okropnie, prawda?
A wiecie co w tym wszystkim jest najgorsze?
Ja nie potrafię się od niej odwrócić, chcę ciągle patrzeć w jej stronę. Chcę żeby mnie kochała, żeby dalej się troszczyła.
Chcę żeby była moją mamą.

Często na same wspomnienia o niej, uśmiech sam nasuwa mi się na buzię. Pokładam nadzieje na lepsze jutro.

Wibracje.
Koniec rozważań.
On zawsze wie.

Nudziarz: Marysiu, wiesz Ty co się stało?

Nudziarz: Przed chwilą widziałem Taco!

Nudziarz: Iiiiiiiii myślę, że będziesz zadowolona

Ja: Hm?

Nudziarz: Stara, no bo

Nudziarz: Miał coś dla ciebie

Nudziarz: Myślę, że Ci się to spodoba

Nudziarz: I nie, to nie ja

Nudziarz: Ani nie żaden przystojny striptizer

Ja: Filipku???

Nudziarz: A teraz żegnam, papa

Nudziarz: Buzi?

Przystanek znajdował się zaraz obok kawiarni, w której miałam spotkać się z Filipem.
Udałam się na umówione miejsce i usiadłam w wolnym stoliku, czekając na chłopaka.

SMS: Nie wierz w nic | Taco HemingwayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz