30

1.6K 131 25
                                    

Założyłam słuchawki i od razu włączyłam na youtube jedną z piosenek Arctic Monkeys, Do I wanna know, z opcją 8D audio. Niesamowite uczucie, muzyka dosłownie przepływała między uszami, słyszysz wszystko taki pięknie, płynnie. 

Słuchając tej muzyki, od razu potrafiłam się utożsamić z osobą, zadającą te pytania, znajdujące się w zwrotkach i refrenie utworu. 

 (Do I wanna know)
If this feeling flows both ways?
(Sad to see you go)
Was sorta hoping that you'd stay
(Baby we both know)
That the nights were mainly made for saying things
That you can't say tomorrow day.

Jestem zaaferowana tym tekstem... sama zadaję sobie pytanie, czy uczucie, którym darzę tę jedną osobę, dobija się do nas obojga, czy tak naprawdę chcę znać odpowiedź na to pytanie.
Czasami wolałabym nie wiedzieć.
Mówią, że niewiedza to sposób na szczęście.

W dodatku, jak można być w kimś zauroczonym, jeśli się go nigdy na oczy nie widziało? Może to nawet nie jest zauroczenie, tylko zaintrygowanie tą osobą. Nie wiem, Filip wydaje mi się naprawdę bliski, jest niesamowicie troskliwy, potrafi podejść do mnie w ten sposób, że sprawniej podejmuję decyzję, nie waham się tak jak wcześniej. 

O wilku mowa. 

Odezwał się.

W końcu. 

Nudziarz: Powiedz, że tęskniłaś!

Ja: Nie powiem tego

Nudziarz: No poooowiedz!

Ja: Tęskniłam.

Nudziarz: Ja też:) 

Nudziarz: Co dziś robisz?

Ja: A co, chciałbyś ze mną gdzieś wyskoczyć?

Nudziarz: Tym razem

Nudziarz: Z grzeczności się pytam:) 

Ja: Idę chyba na spacer, nie wiem jeszcze czy sama

Ja: Chociaż raczej tak 

Ja: Odpocznę, może poczytam coś w parku

Nudziarz: W parku?

Ja: No, najbliżej mi do Malickiego

Nudziarz: O

Nudziarz: Ja w sumie dzisiaj też nic nie robię

Ja: To może się spotkamy? Potem najlepiej, bo najpierw muszę coś załatwić

Nudziarz: Zobaczę! 

Ja: Meeh, jak zwykle

Nudziarz: Jak coś to podejdę i wyściskam, Marysiu

Ja: Dobrze. 

Ściągnęłam słuchawki i podniosłam się z siedzenia. Od razu poprawiłam rękawy u koszuli i sprawnie podwinęłam. Zgarnęłam z biurka worek i schowałam podręcznik od psychologii. Ta, trzeci rok studiów jednolitych, nie może pójść na marne. A może coś mi się  przyda, wyciągnę jakieś wnioski i wykorzystam w życiu. [ Zabawne, wiem]

Powoli zeszłam do drzwi frontowych, w nadziei, że spotkam ojca i uda mi się z nim wymienić kilka niesuchych zdań. Jednak, jak to się mówi - nadzieja matką głupich. Oczywiście, że nie było go w domu, znowu. Cały czas pracuje, biega wieczorami po restauracjach, bo niby ma te swoje ,,kolacje firmowe''. 
Wydostałam się z domu i zwróciłam się w stronę przystanku autobusowego. Umówiłam się na spotkanie wyjaśniające z rodzicielką. Wysłałam jej wcześniej dokładny adres i godzinę, żeby wiedziała gdzie ma się udać, albo... jakie miejsce unikać. 

W każdym razie wsiadłam do autobusu, który podjechał i akurat zatrzymywał się koło parku imienia Malickiego. Usiadłam na jednym z wolnych miejsc. Dokładnie się rozejrzałam po autobusie, nie wiem w jakim celu, po prostu. 

Moją uwagę przykuł plakat, niewielkich rozmiarów. Poszukiwali kelnerki w mojej ulubionej kawiarni, właśnie tak. W czytelni. Zgarnęłam numer i od razu wpisałam w telefonie. Praca mi się przyda, nie narzekałabym, jakbym mogła wreszcie coś zarobić i wyprowadzić się od ojca.

Umówiłam się na rozmowę z szefową i na zaniesienie CV. 

Wysiadłam z autobusu i powolnym krokiem zmierzyłam w umówione miejsce. 

Na jednej z ławek siedziała znajoma mi kobieta. Spojrzała na mnie tym samym wzrokiem co ostatnio w autobusie. Błagalnym i zmartwionym, przepełniony troską rodzicielską. Przyśpieszyłam tempa i podeszłam do tej drobnej istoty. 

- Marysiu - rzuciła - tak bardzo się cieszę - dopowiedziała, spoglądając na swoje dłonie, w których trzymała maskotkę. Bielutkiego misia z fioletową kokardką, zawiązaną wokół szyi - to twoje, prawda? - zapytała, uśmiechając się nieśmiało. Zbliżyłam się niepewnie i objęłam kobietę - tęskniłam za tobą, maluchu - dodała. 

- Już nie taki maluszku - odpowiedziałam jej śmiejąc się. To miłe. Cholernie miłe, miał rację. 

- Masz niecały metr sześćdziesiąt - uśmiechnęła się serdecznie. 

- Też tęskniłam mamo - oznajmiłam pewniej. Ścisnęłam ją mocno, nie chciałam teraz wypuścić. Nie mogłam jej zostawić. Kocham ją. 

...

Po godzinie opowiadań musiała iść, zbierała się do pracy. Ja zostałam sama, z książką w ręku. 

Czytałam tak przez dłuższą chwilę, kiedy na moim ramieniu spoczęła sporawa dłoń. Ciepła ręka. 

- Cześć, Marysiu - rzucił znajomy mi głos. 

- Filip - podniosłam się z ławki. 

...

[TO TERAZ CHCĘ 12 GWIAZDEK, HEHE]

SMS: Nie wierz w nic | Taco HemingwayWhere stories live. Discover now