21

1.6K 106 3
                                    

Połowa sierpnia, a ja dalej nie robie nic produktywnego, zastanawiam się nas sensem mojej egzystencji i jakiegokolwiek powodu, podejścia do czegoś pożytecznego.
Wewnętrzna satysfakcja?
Uszczęśliwianie innych na siłę?
Poszukiwanie celu?
Och, tak, mówię sobie codziennie, że następnego dnia znajdę sposób na bycie szczęśliwym i ogólną harmonię. Odnajdę swój złoty środek.

Jeśli chodzi o kwestie, które niewątpliwie dają mi szczęście, dzisiaj jadę z Karolem spotkać Taco. Filipa podpisującego płyty. Mam ogromną nadzieję, że poznam tam mojego nieznajomego nudziarza.
Fakt, samo zobaczenie Taco, sprawi, że poczuję się choć na chwilę lepiej, ale czyż nie byłoby to wspaniałe, gdybym dopełniła ten dzień z drugą, uszczęśliwiającą mnie osobą?
Jakbym tylko przez przypadek na niego wpadła... Poznałby mnie przecież!
Czy to nie wyglądałoby jak przeznaczenie?
Wpadam na cudownego nieznajomego, przyglądamy się swoim twarzom, każdym szczegółom, drobnym rysom. Po czym obejmuje mnie swoimi ramionami, obiecując, że już nigdy nie zostawi.
Scena prosto jak wyjęta z tych obrzydliwie słodkich romansideł.
Niby nie lubię patrzeć się w ekran na dwoje zakochanych ludzi, ale gdyby coś takiego miałoby mnie spotkać... Moja wakacyjna przygoda - nawet nie musiałaby być miłosna, wystarczyłaby przyjaźń.
Lubię Filipa, naprawdę.

Jak zwykle, zeszłam do salonu, żeby spotkać tam Karola flirtującego z Anną. Jednak tym razem było nieco inaczej.
Karol siedział na kanapie - ano, to akurat się nie zmieniło, jedynie jego pozycja i zmniejszona pewność siebie.
Spoglądał onieśmielony na moją macochę, która rzeczywiście była zestresowana. Może niekoniecznie było to widać po jej sposobie mówienia, ale raczej po mimice, zmienionej atmosferze i ułożeniu ciała.
Jednak ta psychologia się do czegoś przydaje, niewątpliwie. Szkoda, że sama nie potrafię tego na sobie wykorzystać i nie dawać po sobie poznać strachu czy innego negatywnego uczucia.
Bycie neutralnym to jest to - idealny sposób, żeby wszyscy wzięli cię na poważnie.
W każdym razie dało się wyczuć to napięcie pomiędzy tym dwojgiem.
Kiedy Karol zauważył mnie, stojącą na schodach, podniósł się tak energicznie jak nigdy i poszedł w stronę drzwi frontowych.
Jego twarz przypominała narastającą purpurę, chodzący burak.

Weszłam do auta i zapięłam pasy - tym razem to on się nie odezwał ani słowem, mimo że próbowałam zacząć w jakiś sposób konwersację.

Dotarliśmy do miejsca podpisywania albumów przez Taco, w ciągu pół godziny, ja na razie większość spotkań odbywa się w obrębie Warszawy.
Dalej, w ciszy, przeszliśmy do długiej kolejki. Akurat tego się spodziewałam. Ogrom ludzi, wyczekiwanie w kolejce, nie wiadomo ile...
Na zlocie nie było więcej niż pięćdziesiąt osób, a tu? Zakładam, że koło trzystu, w dodatku przed nami.
Pragnę nadmienić, że przyjechaliśmy tu długo przed czasem.

Wychylałam się co chwilę, żeby chociażby zerknąć na promienistą twarz Filipa.
Uśmiechał się do każdego w ten sam sposób, z satysfakcją i zdeterminowaniem.

SMS: Nie wierz w nic | Taco HemingwayOù les histoires vivent. Découvrez maintenant