2

2.9K 127 154
                                    

- Meeeery, weź no już wstań - ryży chłopak szarpał mój cieplutki, puchaty koc, prowokując do wstania. 

- Mam wakacje, skończ - posłałam mu mordercze spojrzenie, podciągając wyżej koc i przytulając się do poduszki - KAROL, KUŹWA - odwróciłam się w jego stronę, odczuwając przeszywające zimno na całym moim ciele - oddaj ten koc - rzuciłam ,,groźnie'', marszcząc brwi.

- Obiecałaś, że dzisiaj pójdziemy na ten darmowy koncert TACO - odpowiedział, usadawiając się na rogu łóżka. Przyglądał się mi błagalnie - Maryś, pamiętasz? - zatrzepotał urokliwie rzęskami i uśmiechnął się ukazując rządek równych ząbków. 

- Taaa... - westchnęłam, podnosząc się do pozycji siedzącej - truteń - rzuciłam oschle.
Przeciągnęłam się leniwie i szukałam wzrokiem najwygodniejszych ubrań. Byłam tak rozbudzona i zdegustowana, że to poemat, ciężko w ogóle było się podnieść, a co dopiero zrobić coś bardziej pożytecznego.

- Mam poczekać na dole? - uśmiechnął się jakby niewinnie, poprawiając rękawy od różowego sweterka. Rudy, piegowaty, dwudziestopięcioletni chłopak, o odzieniu tak uroczym jak atakujące się małe kotki.
No po prostu miód.
Przytaknęłam mu i powolnie wypełzłam z łóżka. 
Przerzucając stertę ubrań z jednego fotela na drugi, kątem oka dostrzegłam podświetlony ekran telefonu. Za każdym razem jak dostaję wiadomość moje urządzenie wibruje i się rozjaśnia. 

Podeszłam bliżej, złapałam za tę małą technologię i odblokowałam. 

567 988 ***: Cześć nieznajoma;) 

Ja: Znowu Ty? 

567 988 ***: No nie gadaj, że nic nie tęskniłaś

Ja: Ach no tak, poduszkę zaryczałam przez Twoją nieobecność

567 988 ***: Wiedziałem! 

567 988 ***: Mam chwilę przerwy, sooo, co tam

Ja: Aktualnie mam dosyć natarczywych smsów od jakiegoś randoma, a tam?;))

567 988 ***: Ou... pomóc jakoś? XD

Ja: Pewnie. Nie pisz. 

567 988 ***: Typiaro, coś ty taka anty wszystko? 

567 988 ***: Chciałem tylko być miły

Ja: Jestem zajęta

567 988 ***: Nudna jesteś, a nie zajęta

Ja: Ta? Nudna? 

Zmieniono nazwę numeru 567 988 *** na Nudziarz

Nudziarz: Tak, właśnie tak. 

Nudziarz: I co, teraz nie odpiszesz, panno nudna? 

Ja: Mówiłam, że jestem zajęta

Nudziarz: Gdzie mieszkasz? 

Ja: RODO.

Ja: Nie będę jakiemuś obcemu typowi podawać swoich danych :v 

Nudziarz: Chciałem znać tylko miasto, zluzuj

Ja: Warszawa.

Nudziarz: A jednak podałaś! 

Nudziarz: Zbyt łatwo przyszło

Nudziarz: Też Wwa, hej sąsiadko

Ja: Tyle Ci wystarczy? 

Ja: Idę

Nudziarz: Odezwij się potem ;)) 

Ja: XDDDDDDDD

- Maryśka - usłyszałam lekko stłumiony krzyk z dołu - schooooodź już - dodał przeciągając pierwszy wyraz, tworząc idealnie wybrzmiewający dźwięk. Mój mały muzyk.

- Już - zaśmiałam się i szybciutko zabrałam za ubieranie. Pośpiesznie zbiegłam na dół, zabierając ze sobą jedynie komórkę, klucze i słuchawki.

ON, jak król rozłożony na mojej sofie w salonie, dyskutuje zawzięcie z moją macochą i szczerzy się jak głupi, spoglądając to na jej twarz, a to na biust. Karolek szuka sugar mommy. Słodko. 

- Ekhem.. - odchrząknęłam stojąc obok nich, przerywając ten cudowny flirt - dlaczego wychodzimy tak wcześnie, skoro koncert ma być dopiero o dwudziestej? - zapytałam lekko poirytowana zachowaniem przyjaciela. Zabawa. Na. Całego. 

- Miałem ci coś pokazać - uśmiechnął się podnosząc swoje cztery litery z kanapy - Idziemy? - dopytał kierując się w stronę wyjścia. Przytaknęłam i podążyłam za nim. 

Historia jest bardzo prosta. Karol mieszkał obok mnie odkąd pamiętam; od małego bąbla bawiliśmy się w piaskownicy, robiąc babki z piasku. Kiedy tylko myślę o naszym wspólnym dzieciństwie, przypomina mi się nasza zabawa w czarodziejów z Hogwartu. Za naszymi działkami, na polu był ,,labirynt'', czyli wylew betonu ze ściankami działowymi. Pewnego razu nawet zrobiliśmy własne różdżki. 
Ten rudy frajer był mi bliski od zawsze, niesamowitym jest to, że nigdy mnie nie zawiódł. Gdy tylko było mi źle, przełaził przez płot z lodami i nową książką, albo pomysłem na horror. 

Wsiadłam za nim do samochodu na miejsce pasażera. Oczywiście pierwsze co to spojrzałam na niego złowieszczo, mając nadzieję, że zrozumie o co mi chodzi. Nic bardziej mylnego... nawet nie zwrócił na mnie uwagi. 

- No i jak ci się podoba Anna? - zapytałam sfrustrowana. Wiedziałam jaka jest odpowiedź, oczywistym było, że ta kobieta przyciągnęła jego uwagę. Piękna, o pełnych kształtach, z pozoru bystra. Szkoda tylko, że flirtuje z chłopakiem kilkanaście lat młodszym, będąc z moim ojcem. 

- Mh... przeeestań - przeciągnął, odwracając wzrok. Burak. ZNOWU - chodźmy do tej kawiarni przy Alei Zjednoczenia - zmienił swobodnie temat, wykręcając z podjazdu.

- A-ah, czytelni? Byłam tam całkiem niedawno... - uśmiechnęłam się na myśl o tym miejscu - jakieś trzy miesiące temu - wtedy zaintrygował mnie Taco Hemingway, znajoma pokazała mi kilka utworów, które od razu pozwoliły mi się wczuć w klimat. Nigdy bym nie pomyślała, że zacznę słuchać takiego rodzaju muzyki, ale jego lekkość i wprawianie mnie w relaks, zaatakował moje serce do tego stopnia, że nie potrafiłam się oprzeć tej przyjemności. 

Rudy, zielonooki chłopak włączył nowo wydany album Taco w swoim radyjku i przez większość drogi miałam możliwość zamknąć się w swojej cudownej krainie mlekiem i miłością płynącej. 

,,(...) Słuchawki splątane w za ciasnej kieszeni
Jak żółtko rozlane na starej patelni
Gdy ludzie w lokalu są jacyś za piękni (...)''

Nudziarz: Nudzę się, mała.


SMS: Nie wierz w nic | Taco HemingwayWhere stories live. Discover now