- ...ja - wykrztusił po chwili, znowu spoglądając na śpiącego mistrza ziemi, wokół którego krzątał się med.droid - nie chcę już tego przedłużać... i wiem, że przeciąganie tego rytuału nie pomoże... ale...

Zatrzymał się, spostrzegając, że Cole drgnął lekko, jakby się już ocknął. Mistrz energii przełknął ślinę, cofając się o krok.

Misako uśmiechnęła się pokrzepiająco.

- Wiem, synku, że masz przed sobą trudny wybór - powiedziała cicho. - Ale tak zawsze mają liderzy drużyny - dodała, gdy położyła swoją rękę na ramieniu chłopaka. - I nawet najlepsi z nich popełniają błędy.

- Naprawdę nie ma innego wyjścia? - zapytał z nikłą nadzieją w oczach.

Matka Lloyda przyglądała się chłopcu uważnie. Nie chciała widzieć, jak drobne światełko nadziei tlące się w oczach mistrza energii, nagle zgaśnie, będąc przytłoczonym twardymi faktami, z którymi jedynie co pozostawało to się pogodzić.

Otworzyła usta, jakby chcąc wesprzeć go na duchu. Też bowiem chciała wierzyć, że może znajdą inne wyjście z tej sytuacji. Niestety. Ona była człowiekiem, który stąpał twardo po ziemi i nie raz zazdrościła innym optymizmu.

- Ja... myślę, że... - przerwała po chwili, gdy zza framugi pomieszczenia wychylił się Matt.

- Przepraszam, jeżeli przeszkadzam - zaczął robot. - Nie chciałem przerywać dyskusji...

Miasko wymusiła na sobie przyjemny uśmiech, gdzie Lloyd tymczasem spuścił zakłopotane spojrzenie na podłogę.

- Tak? Czy coś się stało? - zapytała delikatnym głosem.

- Nic strasznego... raczej niezwykłego - zapewnił robot z góry, uśmiechając się nieśmiało. - Przed chwilą Nya, Zane i ja okryliśmy coś naprawdę ciekawego odnośnie tych wszystkich anomalii. Wiemy już... znaczy wydaje nam się, że znamy już źródło tej energii i z którego świata pochodzi nasz przeciwnik.

Misako i Lloyd ruszyli za robotem niemal od razu. Tylko oni i Skylor wiedzieli, że zdobywanie informacji nic nie da, nie chcieli jednak gasić tej iskry tlącej się w oczach reszty drużyny.

---

- Jay, wszystko gra? - zapytał Kai, zawijając ręce na piersiach i opierając się silnym ramieniem o framugę drzwi kuchennych.

Niebieski ninja przełknął kanapkę i zmusił się do uśmiechu.

- Prócz tego, że co chwila grozi nam śmierć z rąk naszego wroga, najprawdopodobniej nasz przeciwnik jest w stanie zniszczyć nasz świat i o mały włos wszyscy byśmy umarli... to... jest dobrze, dzięki - odparł, powracając oczyma na swoje kanapki.

Rudzielec czuł jednak, że coś od wewnątrz go trawi. Jakby niepewność tego, na czym siedzi. Nie rozumiał, co jest nie tak. To dziwne przeczucie, że coś jest na rzeczy nie pozwalało mu normalnie funkcjonować.

- Pytam, bo ostatnio zdawałeś się być nerwowy... i nie wymiguj mi się tutaj problemem naszego wroga - wytknął palcem mistrz ognia.

Jay westchnął słabo. Trzeba było przyznać temu lalusiowi. Znał swoich braci i w idealnych momentach przeczuwał, gdy ich coś trapi.

- Misako na pewno ci wspomniała, że... no... - plątał się. - Przez ten upadek... - nie dokończył, jakby się tego poniekąd wstydząc. Wskazał ręką na swoją głowę i Kai pokiwał głową ze zrozumieniem.

Walker wychylił się do tyłu na krześle i wyjrzał na korytarz, czy ktoś aby na pewno nie idzie. Mistrz ognia uniósł brwi ze zdumieniem. I choć nie mówił tego na co dzień, lubi Jaya. I nawet się do tego nie zmuszał pod pretekstem tego, że siostra kazała tolerować jej partnera. On naprawdę uważał Walkera za dobrego przyjaciela i to zachowanie zaczęło go naprawdę martwić.

Ninjago: Ludzka Klątwa [ zakończone ]Where stories live. Discover now