Rozdział XXIII

412 38 19
                                    

Mroczna Wyspa, jaskinia niedaleko bazy Alfa 1.0, tego samego dnia,

Drake zmarszczył brwi, przyglądając się dziwnie cichemu Lukasowi, który wpatrywał się w tajemniczą postać. Może i był zwykłym śmiertelnikiem, ale ani słuch ani wzrok miał niezgorszy od pozostałych w ekipie. Doskonale dostrzegał jeszcze świeże plamy czerwieni na bladej skórze wysokiego mężczyzny. Zmarszczył brwi, domyślając się, że facet miał już spotkanie z czarownicą. Domyślał się też, że do łagodnych ta rozmowa nie należała.

Nieśmiertelnik chyba poczuł na sobie wzrok Drake'a, ponieważ odwrócił głowę w jego stronę, marszcząc brwi i po chwili poprawiając kołnierz długiego płaszcza na szyi. Jakby przykazując mu tym gestem, aby się od niego odpierdolił, bo to nie jest jego sprawa. Drake'owi nie trzeba było tłumaczyć takiego przekazu kilkakrotnie. Wciągnął powietrze przez nos spokojnie i zacisnął w zębach swojego papierosa, przewracając oczami.

- Nie rozumiem, dlaczego nie możemy zająć się zielonym ninja teraz? - wysnuł po chwili Lukas, co zadziwiło nieco Drake'a. - Przecież nie ma z nim praktycznie nikogo. Powinnyśmy zaatakować teraz.

Kobieta siedząca przy brzegu jeziora spojrzała na mężczyznę, uśmiechając się łagodnie, jakby ta całą sytuacja, która wydarzyła się na dobrą sprawę nie tak dawno, została tak po prostu przez nią zapomniana.

- Wtedy wszystko dla nich stanie się jasne. Wszyscy będą wiedzieli, na czym mi zależy - odparła równie łagodnym głosem. - Dla mnie... liczy się chaos. Najpotężniejsza i niepowstrzymana siła. Będą tak zagmatwani i omotani, że sami wpadną w nasze sidła.

- A co z tym drugim koszmarkiem? - zapytał Lukas, prostując się. - Czemu go trzymamy? Nie lepiej byłoby go teraz wypuścić tak jak tego pierwszego?

Kobieta uśmiechnęła się przyjemnie.

- Nie, ten drugi koszmarek jest przeznaczony na inną okazję - odparła, podchodząc do jednego z komputerów. - Dla kogoś innego.

Zatrzymała się na moment, jakby otrzymała od kogoś porządny cios w serce i oparła się ręką o skałę. Źrenice w jej tęczówkach zmalały gwałtownie, a oddech przyspieszył. Stojący za kobietą najemnicy nie wiedzieli, jak zareagować.

- Mistrz piorunów jest naprawdę silny - powiedziała spokojnym głosem kobieta.

Drake przełknął ślinę, zapalając z nerwów swojego papierosa.

- Co mamy robić w takim razie? Jeżeli nie korzystać z okazji i nie złapać zielonego ninja? - zapytał, mając chyba gdzieś przemyślenia kobiety.

Nie powinien był się tak bezpośrednio do niej zwracać, a już szczególnie wtedy, gdy kobieta zajmuje się rzucaniem kolejnych czarów, rozmyślaniem nad istotą istnienia czy obmyślaniem kolejnych planów. Ale czy nie ta bezpośredniość urzekła ją wcześniej? Na jej twarzy wymalował się przebiegły uśmiech, gdy powróciła swoimi oczami na jego postać.

- Wprowadzać zamęt... - odparła, spoglądając i uśmiechając się na lśniącą taflę wody.

---

Klasztor ninja, o tej samej porze,

Matt odłożył na stos kolejną książkę i zabrał się za analizowanie drugiej. Lloyd przeciągnął się, gdy przewrócił następną stronice lektury. Skylor zawinęła ręce na piersiach nieco rozdrażniona, wodząc wzrokiem po stosie ksiąg, który się już uzbierał.

- Naprawdę? Ja rozumiem, potrzebujecie pomocy, ale sądziłam, że w misjach... a nie w czytaniu książek... - wysnuła znużona, odkładając na wpół przeczytaną lekturę. Widząc zerowy odzew od reszty, powróciła wzrokiem na swoją książkę i przewróciła kolejną jej stronę.

Ninjago: Ludzka Klątwa [ zakończone ]Where stories live. Discover now