Rozdział V

697 43 15
                                    

Klasztor ninja, następnego dnia, 10:23, ranek,

Podczas jedzenia śniadania ninja rozmawiali ze sobą o anomaliach na wyspie, na którą za nie długo mieli się wybrać, jedząc przygotowane przez Zane'a śniadanie. Tylko Rose i Kai siedzieli cicho albo spokojnie przeżuwając jedzenie albo patrząc sobie złowrogo w oczy.

Nagle do pomieszczenia wparowała Misako, w której oczach widać było istne przerażenie:

- Stolicę terroryzuje tirex! -krzyknęła, włączając telewizor. - Ruszcie się!

Jay spojrzał na Misako nieco jak na wariatkę:

- A one czasem nie wyginęły? - zapytał niebieski ninja.

Telewizor włączył się, a na ekranie wyświetliła się stolica krainy, gdzie budynki niszczył ogromny, ciemny szkielet, którego dosiadał Drake.

Ninja na widok mężczyzny zerwali się z miejsc, tylko Rose siedziała spokojnie, przyglądając się sytuacji za ekranem.

- Lecimy! - okrzyknął Kai, kierując się prędko w stronę sali treningowej po broń.

Rose w końcu wstała z miejsca, ruszając za grupą. Misako zatrzymała dziewczynę, chwytając ją za rękę.

- Wybacz im, jeżeli traktują ciebie gorzej... daj im czas - szepnęła, puszczając ramię dziewczyny.

Rose uśmiechnęła się i pierwszy raz jej mina biła przyjemną aurą.

- Jasne... - powiedziała, idąc już w stronę swojego pokoju.

Zabrała z pokoju miecze, kastety i ruszyła w stronę reszty. Kai wyczarował prędko swojego smoka i odbił się od ziemi, wbijając w chmury. Nya i Jay dosiedli swoje zwierzęta i również wznieśli się w powietrze. Lloyd chciał dogonić resztę, ale zatrzymał go Zane:

- Wydaje mi się, że najlepiej będzie, jeżeli zostaniesz teraz w klasztorze z Rose.

Dziewczyna i zielony mistrz unieśli brwi.

- A niby czemu?

Zane zwrócił się w stronę dziewczyny.

- Nie wiadomo z kim mamy do czynienia. Tirexa dosiada Drake, dlatego ktoś musi zostać, aby pilnować klasztoru. Nie wiadomo, czy nie ma więcej takich medalionów i wojowniczych posągów.

Lloyd rozdrażniony zawinął ręce na piersiach:

- A myślałem, że to ja jestem teraz waszym mistrzem - jęknął Lloyd.

- Bo jesteś, a uczniowie muszą chronić swojego mistrza - odparł Zane.

Cole trzymał się na uboczu, czekając na droida.

- Zane, musimy lecieć, pomóc reszcie - odparł, ponaglając przyjaciela.

Mistrz ziemi spojrzał jeszcze raz na dwójkę, która musiała zostać. Rose nie ruszyło to ani trochę, ale podszedł do dziewczyny.

- Proszę, przypilnuj go, żeby nie poleciał za nami.

Ona westchnęła ciężko.

- Mam robić za niańkę?

Cole uśmiechnął się.

- Mniej więcej - odparł, wyczarowując swojego smoka.

Mistrz lodu dosiadł swojego „rumaka" i wzbił się w powietrze, to samo uczynił po chwili Cole doganiając resztę.

Lloyd jęknął przeraźliwie, gdy reszta zniknęła już za horyzontem:

- Świetnie!

- Nie narzekaj - odparła beznamiętnie Rose, kierując się w stronę kuchni. - Możesz przynajmniej w spokoju zjeść swoje kanapki...

Ninjago: Ludzka Klątwa [ zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz