1.18 Aloha, e kuʻu hoaaloha

751 71 63
                                    

Rozdział sponsorowany przez Fairy Tail

Gorąco.

Cholernie gorąco.

Za gorąco.

Dlaczego jest, kurwa, tak gorąco?!

Mamy dopiero początek lipca, a ja już się przegrzewam. Nienawidzę gorąca. Nienawidzę lata. Nienawidzę słońca. Zdecydiwanie wolę chłód i zimę. Oo tak. Dobra, deszcz też kocham.

Od kilku godzin leżę w pokoju i nie wiem, co ze sobą zrobić. Nie mam na nic siły, ale jestem przynajmniej wyspana, taki plus. Od spotkania z Shigarakim nie miałam ani jednego koszmaru i mogłam w końcu porządnie się wyspać. No prawie porządnie. Przez te cholerne upały miałam problemy ze spaniem, więc ostatecznie stwierdziłam, że będę spać w samej bieliźnie i bez kołdry. I tak nikt nie zagląda do mojego pokoju, a takie rozwiązanie okazało się idealne.

Poszłabym gdzieś nad wodę, ale myśl, że na zewnątrz jest jeszcze cieplej anuluje moje wymysły. Nagle do głowy wpada mi jakże durny pomysł.

Pierwszą rzeczą jaką robię, jest zdjęcie koszulki. I tak jestem sama w domu, więc mogę chodzić w samym staniku. Bo czemu nie? Następnym celem jest udanie się do kuchni, napełnienie największej znalezionej miski wodą i przyniesienie jej do pokoju, co jest nielada wyczynem. Po kilku minutach męczenia się z tą cholerną wodą, kieruję się do pokoju Katsu, w celu zabrania mu wiatraka. Wchodzę do pomieszczenia i w oczy rzuca mi się Mietek śpiący na krześle. Podchodzę do futrzaka i drapię go za uchem, co nagradza głośnym mruczeniem.

- Jesteś zdradliwą łajzą, wiesz? - pytam zwierzaka, na co ten tylko kładzie się na plecach, prosząc o więcej pieszczot.

Głaszcząc kota, rozglądam się po obszernym pokoju. W rogu pomieszczenia stoi spora półka, zapełniona po brzegi książkami, a obok gitara. Gitara, którą specjalnie ozdobiłam na jego urodziny. Stojące przy oknie łóżko jest starannie zaścielone, szafa naprzeciw otwarta, a biurko, przy którym stoję, zawalone różnymi rzeczami. Przejażdżając wzrokiem po nich, zatrzymuję spojrzenie na oprawionym w ramkę zdjęciu. Zdjęciu przedstawiającym mnie i blondyna. Musiało ono zostać zrobione bez naszej wiedzy, ponieważ nawet nie patrzymy w obiektyw. Jesteśmy zajęci piciem kawy i jakąś dyskusją, na co wskazuje moja zacięta mina i uśmiech na twarzy Bakugo. Czuję tu robotę Mitsuki. Musiała zrobić je, gdy jeszcze się dogadywaliśmy. Mieliśmy wtedy tradycję, w każdy weekend razem piliśmy kawę.

Potrząsam głową, rozganiając wspomnienia i łapię za wiatrak, szybkim krokiem wychodząc z pokoju. Czas zrealizować mój plan. Stawiam miskę z zimną wodą na podłodze, w nogach łóżka, układam poduszki, włączam wiatrak i kładę się na materacu. Leżę w samych spodenkach i staniku, ze spuszczonymi do miski stopami i głową na poduszkach, na którą wieje wiatrak. Tak jest idealnie.

~

Po jakimś czasie słyszę trzask drzwi i krzyk pani Bakugo, oznajmiający powrót do domu. Pominę to, że ten krzyk najprawdopodobniej było słychać na końcu ulicy. To taki nic nie znaczący szczegół.

Kilkanaście minut później znów słyszę otwierane drzwi i rozmowę na dole. Zapewne Katsu wrócił i Mitsuki każe mu pomóc przy obiedzie. Gdy jednak słyszę kroki na schodach, lekko się dziwię. Moje zdziwienie jeszcze bardziej rośnie, gdy te kroki zbliżają się do mojego pokoju. Ale dalej jestem zbyt leniwa by się podnieść. Jednak gdy drzwi się lekko uchylają i widzę znajomą czuprynę, moje wcześniejsze obawy odchodzą na bok.

- Żeluś, zbieraj się. Idziemy na bas... - Wchodzący Kirishima, urywając na mój widok, robi się cały czerwony i odwraca się tyłem.

- Aloha, e kuʻu hoaaloha!* - Nie zrażona witam go radośnie i macham do jego pleców.

Memory Series ¦¦¦Boku No Hero Academia¦¦¦ Where stories live. Discover now