➖3.12➖

2.5K 202 86
                                    

A.

Dzisiaj mam rozprawę rozwodową, ale zamiast myśleć właśnie o tym, myślałem tylko o tym, że zostanę ojcem. Tym razem naprawdę. Marinette z tej okazji wpadła w panikę. Bardzo ciężko było mi ją uspokoić. Skoro z płaczącą, dorosłą kobietą nie daję sobie rady, to ciekawe jak sobie poradzę z moim maleństwem.

Jasna cholera! Ja zostanę ojcem! Kiedy ja nie potrafię. Z kogo niby mam brać przykład? Z Gabriela? Marinette by mnie z domu przegoniła, gdybym się zachowywał, jak mój pożal się tatuś. Pomijając to, że nawet nie mieszkamy razem.

W nocy nie mogłem spać. Cała ta sytuacja zwyczajnie mi na to nie pozwalała. Niby nie miałem się czym stresować, bo sprawa rozwodowa to tylko formalność i powinna przebiec bezproblemowo. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Gdzieś w głębi czułem, że ten dzień nie do końca będzie udany.

Stojąc przed dużym lustrem w garderobie, zaczesywałem włosy bardzo nerwowymi ruchami. Wszak w sądzie wypada wyglądać należycie i nienagannie. Z tej okazji kupiłem nawet nowy garnitur.

Z moją panią adwokat miałem się spotkać już w gmachu sądu sporo przed czasem, musieliśmy bowiem omówić jeszcze raz wszystko to, co ustaliliśmy. Plan wyglądał prosto i zrozumiałoby go nawet dwuletnie dziecko - wchodzę na salę, rzucam argumentami, że Chloé wraz z Gabrielem zmusili mnie do tego związki. Nie omieszkam też wspomnieć, że blondynka to puszczalska lafirynda. Na koniec uzyskuję rozwód, a Bourgeois zostają z niczym na mocy mojej intercyzy. Plan genialny w swej prostocie.

- Adrienku! - oho, zaczyna się. - Gdzieś ty się podziewał?! - ton jej głosu wcale nie był przesłodzony i cukierkowy jak zawsze. - Gdzieś ty się tyle czasu podziewał i dlaczego zostawiłeś mnie i nasze dziecko na tak długi czas? - wypytywała mnie. - I co, do cholery, ma znaczyć ten rozwód? Jeśli myślisz, że nasze dziecko będzie się wychowywać w rozbitej rodzinie, to grubo się mylisz! - ostrzegła mnie. - Możesz o tym zapomnieć!

- To nie jest moje dziecko. - mruknąłem znudzony. - Jak się puszczasz na lewo i prawo, to nie dziw się, że dziecko jest innego koloru skóry, niż ty. - zakpiłem.

- Nie wiem, o co ci chodzi? - zdziwiła się. - Przecież Vincent jest jak twoja kopia. Ta kobieta ma nie tylko coś z głową, ale też i z oczami. - Adrien poznaj swojego syna.

Blondyna wyciągnęła z wózka jasnoskórego, blondwłosego chłopczyka.

Co ona kombinuje?

M.

Test może i wyszedł pozytywnie, ale pewnie był jakiś wadliwy. Nie mogę być w ciąży, przecież ja nie mam żadnych objawów. Nie mam mdłości, obolałych piersi czy humorków. Po wyjeździe Adriena miałam nawet okres. Dla potwierdzenia braku dziecka z samego rana zadzwoniłam do ginekologa i umówiłam się na popołudniową wizytę.

A może faktycznie jestem w ciąży? Sama już nie wiem. Stanęłam przed lustrem, podwinąwszy luźną bluzkę, zaczęłam bardzo uważnie przyglądać się mojemu płaskiemu brzuchowi.

Chciałam zostać mamą, to oczywiste, ale to wszystko dzieje się zdecydowanie za szybko. Mam przecież studia. Przecież nie pogodzę rodzicielstwa z nauką. Jest jeszcze Adrien.

No właśnie, Adrien.

Ciekawe jak potoczyła się jego rozprawa rozwodowa. Oby wszystko przebiegło po naszej myśli. Boję się, że jeśli Adrien jakimś cudem nie rozwiedzie się z Chloé, ja sobie z tym wszystkim sama nie poradzę. Nie obciążę swoimi obowiąskami rodziców.

Usłyszałam pukanie w klapie służącej mi za wyjście na taras. Domyślając się, kto to taki, prawie wykrzyczałam zaproszenie, a po chwili w odbiciu lustra widziałam już Adriena w czarnym stroju.

Zapomnij ||Miraculous||حيث تعيش القصص. اكتشف الآن