➖3.9➖

2.6K 229 86
                                    

M.

Tamtej nocy jakoś nie mogłam spać. Wszystko to, co Adrien mi powiedział, było jakieś nierealne. Nie za specjalnie miałam ochotę mu w to wszystko wierzyć. To naprawdę brzmi, jakby było żywcem ściągnięte z jakiejś południowoamerykańskiej. Musiałam się upewnić jeszcze w całej tej dziwnej sytuacji.

Wygrzebałam się z łóżka, w którym leżałam. Koszulka Adriena służąca mi za piżamę, trochę się podwinęła, więc zanim udałam się do blondyna, musiałam coś z tym zrobić.

Spokojnym, acz niepewnym krokiem udałam się do sypialni zielonookiego. Uchylając drzwi, doznałam czegoś na kształt paraliżu. Co ja w ogóle robię? Zabrawszy dłoń z klamki, chciałam odwrócić się na pięcie i pognać z powrotem do pokoju, z którego przed chwilą wyszłam, jednak cichy głos zniweczył mój plan.

- Marinette? - usłyszałam.

Przyznam, że nieco spanikowałam. Zastanowiwszy się chwile, co mam zrobić, odetchnęłam głęboko, postanawiając wejść do środka.

- Tak, Adrien? - zamknęłam za sobą drzwi.

- Powinnaś spać. - zauważył.

- Chciałam z tobą jeszcze porozmawiać. - przyznałam, podchodząc do niego.

Agreste poprawił się na poduszkach, o które wygodnie się oparł, po czym spojrzał na mnie z zainteresowaniem wymalowanym w tych jego nieziemsko zielonych oczach. Usiadłam na krawędzi materaca i zastanawiałam się, jak tu zacząć tę rozmowę.

- O co chodzi, Kropeczko. - ujął delikatnie moją dłoń.

Zabawne. Zawsze mnie drażniło, gdy zwracał się do mnie w ten sposób. Teraz jednak poczułam coś dziwnego na dźwięk tego przezwiska. Spojrzałam na nasze splecione i wraz z wpływającym na twarz uśmiechem, po moim sercu rozlało się dziwnie przyjemne ciepło.

- Adrien, bo ja muszę wiedzieć, czy to, co mi wcześniej mówiłeś to prawda. - zaczęłam niepewnie.

Chłopak zapalił lampkę nocną, po czym przytulił mnie od tyłu. To było całkiem przyjemne. Czyżbym miękła?

- Marinette. - wypowiedział moje imię z uczuciem, pod którym się rozpłynęłam. - Zawsze mi zależało na tobie. Na tobie i na Biedronce. Na was obu. - wyznał. - Czy ja cię kiedykolwiek okłamałem? Jako Adrien albo Kot? - zapytał. Bez wahania niemo zaprzeczyłam. Faktycznie żadne jego wcielenie nigdy mnie nie okłamało. - Proszę, zapomnij o tym wszystkim i daj mi jedną, jedyną szansę. Daj nam szansę. - szeptał mi przy uchu.

- Adrien, ty wiesz, jak się czułam tamtego dnia, którego to wszystko się zaczęło? - poprawiłam się na łóżku tak, żeby widzieć jego twarz. - Ty wiesz, co czułam przez te wszystkie dni? Albo wtedy, gdy okazało się, że to ty jesteś Czarnym Kotem? Ja cię kochałam, Adrien. Robiłam wszystko, żebyś mnie chociaż zauważył, a ty mnie potraktowałeś jak nic niewartego człowieka. - patrzyłam prosto w jego oczy.

Tęczówki blondyna rozszerzyły się i nagle zaszkliły, podobnie, jak moje. Nie minęło kilka sekund, a byłam już w jego ramionach, zasypywana przeprosinami.

- Obiecuję ci, że jeśli dasz nam szansę, zrobię wszystko, by ci to wynagrodzić i cię uszczęśliwić. - zadeklarował.

Nie wiedziałam, co w ogóle mam o tym wszystkim myśleć. Czas jakby się zatrzymał, a ja zostałam sama ze swoimi myślami. Jakby to było, gdybym teraz zażądała, by mnie teraz odstawił do mieszkania i nigdy więcej nie pokazywał mi się na oczy. Czy byłabym w stanie odnaleźć spokój i szczęście? Tego nie wiem. Wiem natomiast to, że będąc przy nim, czuje jakieś specyficzne przyciąganie między nami. Gdzieś w głębi czuję jeszcze to, że tylko przy nim mogę odnaleźć to wszystko, czego zawsze szukałam. Mimo wszystko czuję, że to on jest mi przeznaczony.

- Dam nam szansę. - wyszeptałam, pociągnąwszy nosem.

- Naprawdę? - upewniał się.

Ja tylko przytaknęłam niemo, będąc otumaniona jego obłędnym kolorem oczu i wydobywającymi się z nich uczuciami. Widziałam, jak przybliża swoją twarz do mojej, zapewne po to, by mnie pocałować. Zawsze o tym marzyłam, jednak Adrien jeszcze jest zobowiązany przysięgą małżeńską. Niby to tylko Chloé, ale nie chcę, aby zdradzał ją ze mną, nawet jeśli ten związek widnieje jedynie na kawałku papierka.

- Adrien, nie. - odsunęłam dłonią jego cudowne, brzoskwiniowe usta z dala od swoich. - Nie będę twoją kochanką.

A.

Marinette zasnęła. Ubłagałem ją, żeby ze mną została. Kiedy Chloé urodziła, myślałem, że bardziej szczęśliwy być nie mogę, a jednak. Ponownie miałem ochotę rozpłakać się ze szczęścia. Na pewno tego nie zepsuję, zrobię wszystko, żeby nam się udało.

Pierwszym krokiem ku temu była konsultacja z prawnikiem i złożenie pozwu o rozwód. Powinienem to zrobić zaraz po narodzinach dziecka mojej pożal się żonki, jednak wtedy byłem tak upojony poczuciem wolności, że zapomniałem o tym wszystkim. Czas to nadrobić.

Wyślizgnąłem się z łóżka. Zrobiłem to delikatnie i niemal bezszelestnie, żeby nie obudzić mojej słodko śpiącej Księżniczki. Zanim zamknąłem się w łazience, chwyciłem swój telefon, a chwilę później rozmawiałem już z moją panią adwokat.

Zadowolony z przebiegu rozmowy, wróciłem do mojej ukochanej kobiety, przytulając się do niej szczelnie.

Zapomnij ||Miraculous||Where stories live. Discover now