➖3.10➖

2.7K 208 77
                                    

A.

Nie pamiętam już, kiedy tak dobrze i spokojnie spałem. Świadomość tego, że nareszcie mam przy sobie tę jedną, jedyną ukochaną skutecznie odpędza wszystkie troski i zmartwienia gdzieś w siną dal. Mógłbym tak codziennie i zrobię wszystko, żeby tak było.

Zawiodłem się nieco, gdy po otworzeniu oczu zastałem tylko puste miejsce. Postanowiłem jej poszukać. Wykonawszy poranną toaletę, ubrałem na siebie tylko jakieś dresy i poszedłem szukać Mojej Pani. Na szczęście cudowny zapach czegoś słodkiego zdradzał, gdzie moja Księżniczka się zaszyła. Szybkim krokiem goniłem za tą cudowną wonią i tak, jak myślałem Marinette była w kuchni. W mojej koszulce wyglądała uroczo i obłędnie. A te jej długie, zgrabne nóżki niesamowicie na mnie działały. Bezszelestnie się do niej zakradłem i przytuliwszy ją od tyłu, składając na jej szyi delikatny całus, wyszeptałem:

- Nie wiedziałem, że od samego rana przywitają mnie tak miłe widoki.

- Gdybyś mnie bezczelnie nie porwał ze środka ulicy, nie musiałbyś teraz oglądać w takim stanie. - mruknęła. - Trzymaj ręce przy sobie. - delikatnie wyswobodziła się z moich objęć.

- Księżniczko. - ponownie się do niej przytuliłem. - Kiedy takie widoki bardzo mi się podobają.

- Adrien, już ci mówiłam, że nie chcę być twoją kochanką. - mruknęła, odwracając się do mnie.

- Jeden całus i tyle mi wystarczy. - poprosiłem, robiąc słodkie oczka.

M.

Stałam, jak kołek, zastanawiając się co mam zrobić. Byłam rozdarta pomiędzy zdrowym rozsądkiem a pożądaniem. Patrzyłam to w jego przecudne, zielone oczy, to na jego idealne, brzoskwiniowe wargi, o których marzyłam kilka lat temu. Adrien zbliżał swoją twarz do mojej, a moje biedne serce dudniło niespokojnie w klatce. Jeden całus to przecież nic takiego, prawda?

Rozpływałam się od środka, pod wpływem tego pocałunku. To było to, czego od tak dawna szukałam. Przy nim czułam się wyjątkowo. Pod wpływem tego intensywnego uczucia, wszystko inne przestało mieć znaczenie; cała ta intryga, te wszystkie przepłakane przez niego noce, moje złamane serce. Wszystko to odeszło w niepamięć wraz z jego dotykiem.

Powinnam przestać, lecz to było raczej niemożliwe. Ani ja, ani chyba tym bardziej Adrien nie mieliśmy ochoty tego przerywać. Gdyby nie jego ramiona, mocno owinięte wokół mojego ciała, już dawno bym się rozpłynęła.

Poczułam jego nieco chłodne dłonie na moich pół nagich pośladkach. Trochę mnie to obudziło z tego cudownego transu, jednak nie na tyle, by przerwać to wszystko. Było mi zdecydowanie za dobrze. Owinąwszy nogi wokół jego bioder, dałam się ponieść chwili. To był nasz czas. Tylko my dwoje i to uczucie, które rośnie między nami.

- To nie powinno się tak skończyć. - odezwałam się, przytulając się do jego nagiej klatki piersiowej.

- Żałujesz? - zapytał, gładząc mnie po nagim ramieniu.

Spojrzałam na niego. Prosto w te zielone oczy, w których na powrót się zakochuję. Uśmiechnęłam się delikatnie. Czy żałuję takiego obrotu spraw?

- Nie. - odparłam szczerze. - Nie żałuję, ale jak zajdę w ciążę i mnie zostawisz z tym samą, to ty tego pożałujesz. - zagroziłam.

- Nigdy cię nie zostawię, Księżniczko. - zadeklarował, całując mnie w czoło. Może to głupie, ale w tamtej chwili uwierzyłam, że teraz może być już tylko lepiej, jednak nadal Chloé stała nam na przeszkodzie. - Wiesz, w nocy rozmawiałem z moją adwokat. - przyznał, a ja się tym zaciekawiłam.

- I co powiedziała? - podniosłam na niego oczy.

- Żebym wrócił do Paryża i wtedy dokładnie wszystko ustalimy. Opowiedziałem jej wszystko i odpowiedziała mi, że w takiej sytuacji wszystko może zakończyć się już podczas pierwszej rozprawy.

- To fantastycznie. - ucieszyłam się.

Na powrót się do niego przytuliłam, a między nami zapadła cisza. Nie była ona nieprzyjemna, wręcz przeciwnie. Była to cisza, podczas której cieszyłam się chwilą. Upajałam jego obecnością. Czułym dotykiem. Nim. Może to wszystko za szybko się dzieje, jednak nie dbam o to, tak mi jest dobrze. Leżałam całkowicie odprężona, głaskając Adriena po nieźle wyrzeźbionym brzuchu.

W pewnej chwili poczułam, jak ciało blondyna zaczyna delikatnie wibrować. Z początku nie miałam pojęcia, o co chodzi, jednak gdy tylko wszystko zrozumiałam, zaczęłam się głośno śmiać.

On mruczy!

- Co się stało? - zapytał zdezorientowany moim zachowaniem.

- Ty mruczysz. - odparłam. - Nie wiedziałam, że tak możesz?

- Sam nie wiedziałem. Pierwszy raz mi się to zdarzyło. - przyznał lekko zawstydzony. - Najwyraźniej nigdy wcześniej nie było mi tak dobrze, jak przy tobie. - jego słowa sprawiły mi przyjemność, powodując zaróżowienie na moich policzkach.

- Adrien, bo ja muszę wracać do siebie. - powiedziałam niechętnie.

- Musisz? - zapytał ze słodką miną.

- Muszę. - cmoknęłam go w policzek. - Zobacz tylko, jak ja wyglądam. Rozczochrane włosy, brak ubrań na zmianę. - zaczęłam wyliczać.

- Wyglądasz uroczo. - przerwał mi, po czym złożył na moich ustach soczysty pocałunek.

A.

Odstawiłem Marinette na przystań, jednak nie miałem zamiaru się z nią jeszcze rozstawać. Musiałem mieć pewność, że będzie bezpieczna. Przybrałem moją bohaterską postać, po czym ukrywając się w cieniu miejskiej dżungli, zacząłem ją śledzić. Po drodze pozbyłem się mojej obrączki, wręczając ją jakiemuś bezdomnemu.

Stojąc na niewielkim balkoniku, obserwowałem ją. Patrzyłem na każdy jej ruch. Widziałem, jak wchodzi do łazienki i po kilkunastu minutach z niej wychodzi. Miała na sobie tylko czerwony ręcznik, podkreślający piękno jej mlecznej skóry.

Mając nadzieję, że mi otworzy, zapukałem w szklaną powierzchnię. Była bardzo zaskoczona moją obecnością. Ups?

- Adrien, a co ty tu robisz? - zapytała, otwierając.

- Postanowiłem jutro wrócić do Paryża i chciałem ten czas spędzić z tobą. - wytłumaczyłem się.

- A po co? - zapytała, wchodząc do jakiegoś pomieszczenia. Poszedłem za nią.

- Po rozwód, który powinienem wziąć już dawno temu. - wytłumaczyłem, podchodząc do niej. - A potem jestem cały twój. - wyszeptałem jej do ucha.

Zapomnij ||Miraculous||Where stories live. Discover now