➖1.3➖

3.6K 290 148
                                    

Mogłabym przysiąc, że w całej Europie i w większej części Azji było słychać, jak moje serce pęka na drobne kawałeczki. Jak to mnie nawet nie lubi? Myślałam, że jesteśmy chociaż przyjaciółmi. Co za dupek! Mógł mi to chociaż powiedzieć na osobności, a nie upokarzać mnie przy całej szkole.

Zamaskowałam ból i przybrałam obojętny wyraz twarzy. Mijając ich, usłyszałam jeszcze, jak Nino mówi do Adriena, że jest idiotą, z czym się w tym momencie zgadzam, oraz, żeby się uspokoił i mnie przeprosił. Reszty nie słyszałam, bo już byłam w budynku. W pewnym momencie poczułam na sobie ciężar. Ktoś przytulił mnie od tyłu. Obejrzałam się w bok i po brązowo rudych włosach poznałam, że to moja przyjaciółka.

- Wszystko dobrze? - zapytała z troską.

- Raczej tak. - uśmiechnęłam się na tyle szczerze, na ile w tamtym momencie potrafiłam. Nie mogłam pokazać, że mnie to dotknęło, choć pewnie i tak się domyśliła, że kłamię, przecież nie raz, czy dwa przez te wszystkie lata, mówiłam jej, co czuję do tego blond dupka.

I cały dobry humor poszedł w zapomnienie. Nie miałam ochoty siedzieć na lekcjach, jednak nie mogłam sobie pozwolić na wagary, nie dzisiaj. Przez cały dzień byłam silna, nie mogłam dać po sobie poznać, że mnie to w jakiś sposób dotknęło. Całe szczęście był piątek i po lekcjach mogłam sobie pozwolić na rozpacz i depresję. Kiedy tylko zadzwonił ostatni dzwonek, spakowałam podręcznik i zeszyt od geografii oraz tablet do plecaka i wyszłam; wolnym krokiem poszłam w stronę wyjścia ze szkoły. Szczerze? Nie miałam ochoty na żadne towarzystwo, jednak i to zostało mi tego dnia odebrane. Miałam jedynie ochotę na gigantyczny kubeł lodów czekoladowych, górę ciastek z piekarni rodziców i jakiś beznadziejny film. Miałam też ochotę wyprowadzić się jak najdalej stąd. Naprawdę nie miałam ochoty na żadne spotkania z ludźmi, nawet jeśli tym towarzystwem była moja przyjaciółka.

- Mari! - to była Alya. - Marinette! Poczekaj! - dobiegła do mnie i mnie zatrzymała. - Co dzisiaj robisz? - zapytała, a ja się musiałam porządnie zastanowić nad odpowiedzią, jedyne, na co miałam ochotę, to zakopać się pod kołdrą, nie wstawać aż do matury i leczyć złamane serce lodami czekoladowymi. Jednak odpowiedziałam zupełnie inaczej.

- No wiesz, to co zwykle, miałam się pouczyć matmy, a potem przypomnieć sobie jakąś lekturę, ale ty chyba masz inne plany, prawda? - ciężko było, ale udało mi się nawet zaśmiać. W międzyczasie ruszyłyśmy i już prawie schodziłyśmy ze schodów.

- No oczywiście, że mam inne plany! - zaczęła się śmiać, a ja nie wiedziałam, o co jej chodzi. - I ty również! Idziemy dziś do klubu, napijemy się, potańczymy. - skrzywiłam się trochę, nie chciało mi się nigdzie iść, jednak Alya nie dawała za wygraną. Przystanęłyśmy, a ona spojrzała na mnie tak, że nie mogłam jej odmówić. - Oj, no weź, zgódź się, będzie fajnie! - namawiała i obiecywała, a ja spojrzałam za jej plecy i zobaczyłam tego dupka, który kilka godzin temu złamał mi serce.

- Wiesz co? - zastanowiłam się chwilę. - Masz rację, ta nauka niedługo wypali mi dziury w mózgu. Dawno razem nigdzie nie byłyśmy. - mijając Adriena, zmusiłam się uśmiech.

Umówiłyśmy się na wieczór i rozeszłyśmy w swoje strony. Weszłam po cichu do domu i nie zawracając sobie głowy gotowym obiadem, weszłam do siebie. Położyłam się na łóżku i szczerze mówiąc, myślałam, że się rozpłaczę, jednak tego nie zrobiłam. Jedyne co czułam, to pustkę, wszechobecną pustkę. Tikki na szczęście dała mi spokój. Leżałam tak dobre kilka godzin, bez chęci do życia. Jednak, jeśli chciałam iść gdzieś z Alyą, to musiałam się powoli zbierać, bo do wyjścia zostało mi niecałe dwie godziny. Zaczęłam przygotowania.

Ponad godzinę zajęło mi wybranie czegoś z szafy. Ostatecznie padło na moją ulubioną granatową sukienkę. Może była obcisła i powiększała optycznie mój biust i biodra, jednak czułam się w niej dobrze, mimo że na co dzień nie lubię nosić takich rzeczy. Nie czułam się w niej źle, wręcz przeciwnie, czułam się poniekąd atrakcyjną, młodą kobietą. Włosy postanowiłam rozczesać i pozostawić, nie chciało mi się ich kręcić, czy spinać dziwacznie.

Tamtego wieczora postanowiłam zdjąć różowe okulary, przez które patrzyłam na tę pieprzoną perfekcję Agreste, co nie zmienia tego, że czuję się przez niego fatalnie.

Przed wyjściem z Alyą postanowiłam jeszcze przejrzeć opinie na temat uczelni. Co prawda jeszcze nie wiem do końca, co chcę studiować, ale coraz bardziej pragnę sprawdzić, jakie mam szanse na zostanie projektantką mody. Spróbować swoich sił mogę, a jeśli nic mi z tego nie wyjdzie, to zawsze mogę przejąć interes po rodzicach.

Zapomnij ||Miraculous||Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ