40

192 19 20
                                    

A teraz brawo proszę w komentarzach bo HiWolf97 spowodowała że piekło zamarzło. 


Cieplutko witam wytrwałych skurczybyków, którzy nigdy nie zwątpili we mnie.

Wszystkiego najlepszego z okazji dnia pisarza!


________________

Nie minęło pięć minut od chwili gdy złapałem Holland za rękę i zaciągnąłem w najciemniejszą alejkę jaką znalazłem w hangarze. Nie opierała się, nie krzyczała na mnie ani nie rzuciła żadnym ciężkim przedmiotem w moją głowę. Nie była na mnie zła.  

Wręcz przeciwnie!

Uśmiechała się do mnie.  Byłem w niebo wzięty ponieważ jej uśmiech to najpiękniejsza rzecz jaką widziałem tego dnia, nie licząc oczywiście tej krótkiej spódniczki...

Musnąłem wargami jej usta. Nie odpowiedziała tym samym, uśmiechnęła się tylko szerzej. 

-Nie drocz się ze mną, mamy tak mało czasu- szepnąłem, zerkając na nią spod rzęs.

Holland odrzuciła wystylizowane loki na plecy. Jej oczy błyszczały mimo ciemnego światła w korytarzu hangaru.

-Tak sobie myślałam...

Przysunąłem się bliżej, czując zapach jej perfum. Nie mogłem określić ani nazwać tego co jest między nami, ale nie było to teraz ważne.

-Mhm? 

Zbliżyłem się do niej bardziej i musnąłem ustami  jej czoło. Chciałem całować ją po szyji i schodzić w dół, coraz niżej i niżej, ale zrezygnowałem z tej opcji. Nie  jestem jednym z tych co rzucają się na swoje dziewczyny, jeśli tak ją mogę nazwać, w ciemnych zakamarkach czy ślepych uliczkach. Z resztą nigdy bym nie zrobił nic bez jej zgody, nawet na głupi pocałunek. 

-Może wyskoczymy gdzieś po zdjęciach? -spytała, patrząc na mnie wielkimi oczyma 

***

Byłem w stu procentach rozproszony. Nie mogłem się skupić,a tym bardziej poprawnie zagrać role Stiles'a. Gdyby to była jeszcze jedna ze scen gdzie mogę rzeczywiście być w takim stanie to Davis nie patrzył by na mnie takim morderczym wzrokiem. Dziś grałem scenę na boisku do lacrosse. 

Nim jednak zaczęliśmy plan, udało mi się spędzić z Holland trochę więcej czasu przy stoisku z napojami i jedzeniem. Rozmawialiśmy o planach na wieczór, popijając arbuzową lemoniadę. Nawet trzymałem ją za dłoń! Przy wszystkich! Sprayberry rzucał mi wymowne spojrzenia i nucił pod nosem "zakochana para". 

Jednak nawet te pięć minut musiał przerwać długi  dzwonek oznaczający dwie minuty do rozpoczęcia nagrań na planie 

Połowę scen miałem odegrać w kasku więc moja twarz nie stanowiła większego problemu. Najgorsze było skupienie się na tym co działo się wokół mnie na planie. Wszyscy krzyczą, plują, płaczą, a ja stoję na środku tego bałaganu i rozglądam się dookoła.  Davis drze się do mnie, ale nic nie słyszę. Ściągam kask, w którym było mi coraz cieplej i rzuciłem przed siebie. 

Nie byłem pewien czy w scenariuszu była mowa o takiej scenie. 

Zrobiło mi się gorąco, a dłonie drżały coraz mocniej. Lodowaty pot spływał mi po plecach.  To nie mogło być nic związanego ze stresem przed randką z Holland. Zdecydowanie nie tak bym na to reagował. 

Zabrakło mi sił w nogach, były jak z waty. Opadłem prawym kolanem na miękką trawę. Z nosa zaczęła kapać mi krew, chciałem ją otrzeć wolną ręką, ale nie byłem w stanie zrobić nawet tego.  Ktoś krzyczał, ale z bardzo daleka. Uniosłem głowę ku górze by dostrzec tę osobę, ale dookoła wszystko się rozmazywało. 

Ktoś do mnie biegł, ktoś kazał zrobić miejsce, ale wszystko co się działo wokół mnie było niewyraźne, jakbym nagle oślepł i ogłuchł. Byłem jak sparaliżowany. Serce waliło jak młot, krew odpływała z twarzy, za którą ktoś mnie złapał w obie dłonie. 

-Wezwijcie karetkę! -krzykną Tyler- Dylan, słyszysz mnie? 

Chciałem mu odpowiedzieć,  jednak z moich ust spłynęła stróżka krwi gdy je otworzyłem.

-Cholera, nie jest dobrze - kolejny głos się odezwał, tego nie byłem w stanie rozpoznać.

-No co ty nie powiesz-chciałem odpowiedzieć, ale zamiast tego  wydałem z siebie jakiś dziwny dźwięk. 

Tyler, a przynajmniej tak mi się wydawało, próbował ułożyć mnie w pozycji bocznej bezpiecznej. Udało mu się to ledwo co, nie stawiałem oporu, ale moje ciało było zwyczajnie wiotkie, a ja bez sił by mu pomóc. Byłem przytomny cały czas. Ktoś głaskał mnie po głowie i szeptał obietnice, że wszystko dobrze się skończy. Nie wiedziałem w tym momencie czy mogę w to wierzyć. Ten koszmar wydawał się nie kończyć, karetka nie przyjeżdżać, a mnie zaczynał dopadać silny ból brzucha. Pojękiwałem z bólu, do momentu gdy straciłem przytomność, momentu gdzie przerażająca ciemność mnie zabrała z dala od bólu i cierpienia. 

Poczułem przyjemny chłód i ciszę. Potem nie czułem już nic. 

______________________

Na powrót, króciutko i drastycznie.

Jak myślicie co było przyczyną stanu Dylana?


To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 03, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

GRA SMS | Dylan O'BRIENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz