15

809 71 27
                                    

Obiad z Holland, obiad z Holland, obiad z Holland, obiad z....

-Auć! - Spojrzałem tępo na słup, który wyrósł przede mną jak z podziemi. Obrzuciłem go nieprzyjemnym spojrzeniem i kopnąłem, co skończyło się nowym bólem.- Oh, znajdę cię i się zemszczę. 

Potarłem prawą skroń, która już wydawała się puchnąc do rozmiarów małego jabłka. Nienawidziłem kiedy na planie filmowym wszystko w przeciągu dwudziestu czterech godzin zmienia miejsce.  Człowiek może się pogubić, albo zabić, ale to chyba tylko w moim przypadku. Pokręciłem głową, nie dowierzając w to co się właśnie stało i w fakt, że groziłem słupowi. Usłyszałem śmiech za swoimi plecami, a gdy się odwróciłem ujrzałem Sprayberry'ego, który leżał na ziemi i dosłownie tarzał się ze śmiechu. Pokazałem mu środkowy palec i skierowałem się do swojej przyczepy oznakowanej "Stiles".

Na samo to imię dostawałem gęsiej skórki, a wchodząc do środka, miałem ochotę wybiec i nigdy nie wracać. Czułem jak powoli moja psychika wymięka, a to dopiero drugie zadanie. W sumie nie miałem pojęcia ile ich jeszcze będzie, ale na ten moment nie chciałem się dowiadywać. 

Podszedłem do kuchni i nalałem sobie szklankę wody. Od tego całego kręcenia odcinku czułem jak moje gardło płonie żywym ogniem. Wypiłem ją jednym haustem  i oczywiście się zadławiłem. Kaszlałem jak idiota chodząc po całym pomieszczeniu. Jezus, dzisiejszy dzień nie będzie należał do najlepszych.

Obiad z Holland.

Tak to jedyna rzecz jaka na sto procent się uda. Może wreszcie moje myśli przestaną krążyć wokoło tego jak mam przeżyć, a zajmą się czymś...lepszym. Pragnąłem tego. Na chwilę poczuć smak wolności od Gry, niebezpieczeństwa i pracy jaką dziś wykonaliśmy na planie. 

-Puk, puk? - Usłyszałem łagodny, kobiecy głos, z okolic drzwi wejściowych. - Dylan? 

To była Roden, już przebrana i gotowa do wyjścia na obiad. Spojrzałem po sobie, nadal miałem ubrania Stiles'a i to w dodatku przemoczone. Zawstydzony przetarłem ręką włosy zatrzymując dłoń na potylicy. 

- Hej, Holland, hej! - Odparłem jak idiota, w dodatku krzycząc.

Dziewczyna spojrzała na mnie z początku dziwnie, a potem uśmiechnęła się szeroko. Musiała być już przyzwyczajona do mojego zachowania. Obrzuciła mnie szybkim wzrokiem od góry do dołu i weszła w głąb mojej przyczepy. 

- Ty zawsze jesteś taki nieogarnięty? - Zaśmiała się dziewczyna, siadając na kanapie, niedaleko mnie. Serce zabiło mi mocniej. 

Pokiwałem głową, nie chcąc palnąć kolejnej gafy z ust. 

- I niemową też jesteś? 

Odruchowo znów pokiwałem głową.

-Znaczy nie! Nie! Oczywiście, że nie - wymachiwałem rękoma jak wariat przed jej idealną twarzą. 

Zrobiłem ponurą minę i opuściłem dłonie wzdłuż ciała, załamując się moim wstępem naszej pierwszej randki. Spodziewałem się, że dziewczyna wyjdzie trzaskając głośno drzwiami i wykrzykując, że jestem jakiś nienormalny, ale zamiast tego usłyszałem śmiech  i stukot obcasów po podłodze.

-Dylan, nie wiem czym się tak stresujesz, ale wyluzuj. -Poczochrała moją grzywę. -Czekam na zewnątrz, pośpiesz się proszę. 

I po tych słowach po prostu wyszła.

***

Odsunąłem krzesło Holland nim zdążyła chociażby go dotknąć. Chciałem pokazać siebie od tej lepszej strony niż tej którą pokazałem w przyczepie i samochodzie. Dziewczyna nie mogła opanować śmiechu podczas jazdy do restauracji, a ja nie wiedziałem czy dobrze, że tak potrafiłem swoją głupotą rozbawić. Mnie by to trochę odstraszało, ale  Holland mnie znała.

Dziewczyna spojrzała na mnie i uśmiechnęła się od ucha do ucha, siadając. Szybko podszedłem do swojej strony stołu i zasiadłem.

-Na co masz dziś ochotę?- Zapytałem, sięgając po kartę. 

Dziewczyna również sięgnęła po swoją i zatraciliśmy się w dziwacznych nazwach podawanego tu jedzenia.

-Widziałeś tą nazwę? Boski Homo- Holland zaśmiała się głośno, pokazując mi tą nazwę. Zaśmiałem się i pokazałem jej nazwę wyżej, a ona ułożyła usta w idealne "o" ze zdziwienia i śię zaśmiała. - W każdym razie...Homar podawany w sosie... Nie to nie dla nas.

Spojrzałem na nią. Każda inna dziewczyna skorzystałaby z okazji i zamówiła najdroższe dania i szampany, ale nie Holland. Ona była raczej normalna mimo swojej popularności, nie czuła potrzeby się wywyższać, rozrzucać swój majątek na prawo i lewo, no chyba że chodziło o ubrania i buty. To jest kobieta, która woli nawet hamburgera byle by nie za tłustego i paczkę frytek, a do tego energetyk 

Wróciłem do przeglądania karty. 

- Może łosoś w sosie śmietankowym wraz z pieczonymi ziemniaczkami i burakami? - Odezwałem się, ale Holland zupełnie mnie nie słuchała. 

Patrzyła gdzieś za mnie, pomachałem jej niegrzecznie przed twarzą, ale ona nadal nic.  Obejrzałem się, spięty i zdenerwowany. Po chwili szukania tego na co patrzyła moja koleżanka, ujrzałem telewizor, a w nim ogromny napis:

Time Square wciąż bez prądu. To już 48 godzin.  

-Zniszczenia są ogromne, nadal wszędzie leżą racę, które odpaliło parę idiotów na spotkaniu z Dylanem O'Brien'em...- Kobieta, która się wypowiadała na temat zdarzenia była prawdopodobnie w moim wieku i musiała znajdować się na tym spotkaniu. 

Niebieskooka blondynka, dość niska...

O cholera, ja ją znałem!

-Poczekaj, twierdzisz, że odbyło się spotkanie z fanami Dylana, tutaj? I że Dylan O'Brien tu był? - Zapytała reporterka, przesuwając mikrofon w jej stronę. 

Dziewczyna pokiwała głową. 

- Zrobiliśmy sobie nawet zdjęcie, ale gdy wybuchło zamieszanie, Dylan zniknął, co jest oczywiście zrozumiałe. Ktoś mógł na niego napaść. -Odparła dziewczyna.

Reporterka patrzyła na nią uważnie i była wyraźnie podniecona nowymi faktami. 

- Czy wiesz gdzie znajduje się dziś, Dylan O'Brien? 

Dziewczyna popatrzyła głupio na reporterkę i zrobiła zabawny grymas. 

- Nawet gdybym wiedziała, nie powiedziałabym. - Odparła patrząc wprost do kamery, a mnie wydawało się, że zagląda mi w oczy, chcąc coś przekazać. -To głupi zbieg okoliczności, że te rzeczy stały się w tym samym czasie. Dylan chciał spotkanie z fanami, a ktoś chciał zapewne wywinąć mu głupi żart, bądź co gorsza- urwała robiąc dramatyczną pauzę, a ja nie mogłem złapać oddechu- ktoś chciał mu wyrządzić krzywdę. 

Odwróciłem się szybko od telewizora, strącając prawie szklankę z wodą.  Holland spojrzała na mnie zatroskana i przykryła moją dłoń, spoczywającą na stole, swoją. 

-Dylan? 

Ekipa, poza Tyler'em, nie wiedziała o spotkaniu  tego dnia z fanami. To że nie było prądu na Time Square to wiedzieli wszyscy, a ja starałem się to zignorować.  Serce łomotało mi w klatce piersiowej,a gdy spojrzałem na Holland zrobiło mi się słabo. 

Wiedzą, że tam byłem.  Powinni już dawno odczytać mojego Twitter'a, ale usunąłem post od razu po spotkaniu. Media już to wiedzą, zniszczą mnie wypytując o każdą rzecz z osobna. Będą za mną łazić dzień w dzień, śledzić, pisać o mnie. 

Coś błysnęło za Holland, zwracając moją uwagę. Dziewczyna również się odwróciła.  

To paparazzi. 

GRA SMS | Dylan O'BRIENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz