2

1.9K 157 10
                                    

- Cięcie! - Krzykną reżyser, a ja wreszie złapałem oddech. Graliśmy scenę, w której sztuczny deszcz padał mi prosto na twarz. Byłem przemoknięty i zestresowany, co mogło być widać na nagraniach. Zwykle staram się podzielić życie prywatne od zawodowego, ale tym razem nie potrafiłem. Ktoś mi groził śmiercią! -  Dylan, wszystko w porządku ?

Pokiwałem głową,nie chcąc wypowiadać niczego więcej. Mógłbym się rozkleić albo wygadać, a teraz tego nie potrzebuje.

- Zrób sobie przerwę, okej ? - Reżyser chwilę po tym ogłosił godzinną przerwę na obiad i inne duperele. Świetnie, teraz przez godzinę miałem błąkać się bez celu.

Poszedłem do swojej przyczepy, których używaliśmy zazwyczaj w plenerowych nagraniach i postanowiłem pomyśleć na spokojnie o dzisiejszej wiadomości. Nie mogę brać udziału w nielegalnych grach, ba, ja nawet nie chce brać udziału. Muszę znaleźć tego kto wrzucił moje nazwisko do puli śmierci. Tylko co mi to da? Zgłoszę go na policję ? Zginął bym nim policjant przyjął by zgłoszenie. Tkwiłem w dupie jednym słowem i nie było ratunku.

- Dylan? - Obróciłem się w kierunku drzwi przyczepy. Tyler stał w nich przyglądając mi się uważnie.- Wyglądasz na zmartwionego, wszystko w porządku? - Pokiwałem głową, nie zdolny nic powiedzieć. Chciałbym się podzielić z nim o tym, ale nie chcę wciągać go w żadne niebezpieczeństwo. - Przyszedłem zapytać, czy idziesz z nami na obiad.

Podszedłem o krok do niego. Może moi przyjaciele pomogli by mi się wyrwać z moich zmartwień.

- Z kim idziemy? - Uśmiechnąłem się.

- Arden, Shelley, Holland, Dylanno i my.- Odparł, oddając uśmiech.

- No to ruszamy!

***

W samochodzie, Dylan włączył jakąś piosenkę i zaczął do niej śpiewać na całe gardło. Bolały aż uszy, ale wolałem to niż samotność. Dołączyłem się do Dyl'a i zacząłem tańczyć i skakać na tylnym siedzeniu.  Tyler natomiast prowadząc, nie mógł opanować śmiechu. Nie dziwie mu się, nasz młodszy kolega jest tak porąbany, że nie da się wytrzymać przy nim nie śmiejąc się.  Dziewczyny miały farta, że nie jechały razem z nami, pewnie były by poirytowane męskim zachowaniem albo dołączyły by się do wygłupów.

- Ej Dylan?- Wychyliłem się do przodu.- Mogę Cię o coś spytać?

Uśmiechnąłem się podejrzliwie, a Dyl przytakną głową,  dalej fałszując i tańcząc. 

-Co łączy Cię z Victorią ?- Mój kumpel natychmiast przestał śpiewać, a Tyler zaczął głośniej się śmiać i skręcił w prawo, przez co ja walnąłem głową o fotel. 

- Dlaczego uważasz, że miało by mnie coś z nią łączyć? - Odparł zmieszany i złapał się za głowę.- Nie wiem o czym ty do mnie mówisz.- Zaśmiał się ale brzmiało to bardziej jak dławienie się.

- No niech ci będzie.- Odparłem i wróciłem na swoje miejsce.

Nie minęło dziesięć sekund a niespokojny Sprayberry odwrócił się gwałtownie do mnie  zapytał:

- Mówiła coś o mnie? Podobam się jej?  Coś wiesz?

Wybuchliśmy z Tayler'em gwałtownym śmiechem i nie mogliśmy się przez jakieś pięć minut opanować, na co Dyl obraził się i wrócił na swoje miejsce. Udawał oburzonego do końca drogi, ale widziałem jego lekki uśmieszek.

HollandRoden: Jesteście już?  My stoimy na światłach, zaraz będziemy. 

DylanO'Brien: Tak, tak. Czekamy na was. Ej, jest z wami Vicky?

HollandRoden: Zabrałyśmy ją, a co? 

DylanO'Brien: Hahaha, przekonasz się na miejscu!

Patrzyłem jeszcze przez chwilę uśmiechnięty w telefon i zastanowiłem się czy nie napisać do GRY. Jednak chciałem mieć spokojne i miłe popołudnie z bandą popaprańców. 


GRA SMS | Dylan O'BRIENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz