21

688 62 12
                                    

Ludzie kontrolujący GRĘ SMS, wiedzą o nim.  Nikt poza mną i  moim najlepszym przyjacielem, nie wiedział o udziale w tej brutalnej i bezprawnej grze. Nie rozmawialiśmy nigdy publicznie o zadaniach, nawet będąc w moim mieszkaniu, zachowywaliśmy dyskrecję. Wszystkie plany dotyczące nowych zadań po zapamiętaniu ich, trafiały do kominka lub niszczarki. Nie zostawialiśmy żadnych śladów ani oznak, że wie ktoś więcej.Przeważnie zawsze dla bezpieczeństwa usuwałem wszelakie wiadomości od wszystkich numerów, aby przypadkiem GRA nie wciągnęła kogoś jeszcze, a nagle do mojego mieszkania włamuje się Tyler Posey i pokazuje mi okropną wiadomość. Oni wiedzą. 

Zerknąłem na nową gazetę, którą dzisiejszego dnia znalazłem w skrzynce. Wypisywali wiele wiadomości o tym, że na Time Square wybuchły zamieszki i porównują je do zamachów terrorystycznych. Prychnąłem, odwracając wzrok. Ależ ci ludzie są głupi. 

Skierowałem się ku kuchni aby zaparzyć sobie kawy i przygotować się do wyjścia z domu. Dziś po raz ostatni planowałem jechać na plan serialu Teen Wolf. Wcale nie dla tego, że planowałem odejść z obsady serialu, nie skończyliśmy  nawet nagrywać szóstego sezonu, ja dziś miałem umrzeć. Ciarki mnie przechodziły na samą myśl

-Dylan, oni mnie zabiją!

Zrozpaczony Tyler stał, nadal wyciągając telefon ku mnie. Wiadomość, która się wyświetlała nie miała nadawcy, ale nie trudno był odgadnąć kto próbował zastraszyć Tyler'a.  Złapałem się za głowę chcąc zmusić się do myślenia na najwyższych obrotach. Wcześniej wypita szklanka Whisky z colą nie pomagała. 

-Spokojnie, spokojnie Tyler! Musimy się uspokoić...- urwałem w pół zadnia, zastanawiając się jak dobrze resztę ubrać w słowa.-  Po nic nam teraz stres i krzyki.

Posey spojrzał na mnie wilkiem. 

-Nie umiem się uspokoić kiedy znajduje się w takich sytuacjach. Nie wiem jak ty to robisz, ale ja nie potrafię...

Pikanie ekspresu przebudziło mnie ze wspomnienia. Sięgnąłem po gotową kawę i upiłem łyk, rozkoszując się smakiem. Chce ten poranek spędzić spokojnie, nie przeżywać żadnego stresu ani żali. Widziałem, że pozostawię za sobą na parę długich dni żal i rozpacz w wielu ludzkich sercach, ale by ocalić nie tylko siebie, musiałem zrobić to co ode mnie oczekiwała gra.  Może i byłem w dupie i to jak nigdy dotąd, ale nie czułem się nawet źle, choć miałem prawie stu procentową pewność, że za cztery godziny się to zmieni. 

Potarłem żebra, które po wzięciu proszków przeciw bólowych, nie dawały o sobie znaku. Miałem nadzieje, że dziś nie odniosę poważnych obrażeń. Po imprezie Arden nadal nie doszedłem do siebie, choć siniaki powoli bledły, a wszelakie rozcięcia skóry goiły się powoli. Ból nie nasilał się mimo mojego ciągłego ruchu, ale często odczuwałem wrażenie helikoptera w głowie i osłabienia. 

Wzdychając, odszedłem od blatu nadal trzymając w ręce kubek kawy.

-Wiem, wiem... Wiem, że to nie łatwa sytuacja, ale nie wyciągajmy pochopnie wniosków.- Odezwałem się, zakreślając rękoma w powietrzu okręgi. Spojrzałem na swoje dłonie, nie mogłem stracić najlepszego przyjaciela. Nie w taki sposób, nie z mojej winny. 

Mogłem się nie zgadzać na przyjecie jego pomocy, ale teraz był już za późno. Zdecydowanie za późno.

- Nie żałuje decyzji, że ci pomagam, stary. Ale ta wiadomość nie działa tylko na moją niekorzyść, ale także na twoją. Jeśli oni wiedzą o mnie, to jak myślisz jaki los zgotują tobie? 

Nie chciałem myśleć teraz o tym. Nie mogłem nawet przepuścić takiej myśli przez swoją głowę. Chciałem żyć i na pewno chce żeby i mim przyjaciele przeżyli. Wiedząc, że naraziłem ich na niebezpieczeństwo, a sam uszedłem z życiem...

- Powinniśmy do nich napisać- odezwałem się.- Jeśli wiedzą, to i tak nie mamy nic do stracenia. Trzeba negocjować.

Tyler odwrócił się, opuszczając dłoń z telefonem. Przeszedł się parę kroków przed siebie, a ja chciałem podążyć za nim, ale wiedziałem, że on sam musi podjąć decyzje. Nie mamy nic do stracenia. Razem siedzimy w tym gównie. 

Odstawiłem pusty kubek na stoliku nieopodal drzwi wejściowych. Zgarnąłem też plik kartek, które leżały tam nie bez powodu. Zazwyczaj jeśli kładłem tam jakieś teczki, kartki i inne tego typu rzeczy, był to znakiem dla mnie, że położyłem je tam by je zabrać najpewniej do pracy.  Otworzyłem drzwi i odwróciłem się by obejrzeć jeszcze raz hol. Nie miałem pewności czy tu dziś wrócę, czy może ukryje się gdzieś indziej. 

Zamykając za sobą drzwi wejściowe na klucz, zacząłem rozmyślać nad przyszłością, a konkretniej co zrobię gdy wygram już z tą cholerną grą. Pragnąłem złapać oprawców mojej dotychczasowej niewoli, ale nie byłem pewny czy zrobiłbym to na pierwszym miejscu, ale na pewno zniszczę całą ich organizację czy czym tam oni są. Zemszczę się tego wszyscy mogą być pewni, ale to jeszcze nie dziś. 

-Dobra, masz racje. Nie mam już nic do stracenia skoro wiedzą. - Chłopak podał mi telefon, wciąż nie odwracając się do mnie.

Wziąłem go do ręki zastanawiając się, co napiszę do Gry. Odetchnąłem parę razy głęboko, i dotknąłem ekranu by go odblokować. Znałem hasło Tyler'a, ufaliśmy sobie jak nikomu innemu. Praktycznie wszystko sobie mówiliśmy.

"Czego chcecie?"  

W oczekiwaniu na odpowiedź od naszych prześladowców, podszedłem do przyjaciela i złapałem go za ramię, chcąc dodać otuchy i wiary, że uda nam się wyjść z tego cało. Nie patrzył na mnie, spoglądał nadal ponuro w korytarz, gdzie niedawno zniknął Sprayberry. 

-Nie chce nikogo narażać. Nie chce by z naszej winy ktoś taki jak Dyl, miał zginąć. -Odwrócił się do mnie. Jego rysy twarzy zaostrzyły się,a ton jego głosu był bardziej stanowczy. - Nie możemy dopuszczać tych ludzi do siebie przez jakiś czas, Dylan.

Odprawić ich z naszego życia? Holland, Dylana, Shelly? 

Telefon zaczął wibrować w moim ręku. Serce zabiło mi mocniej.

"Zero negocjacji. My stawiamy warunki. Tyler przeżyje tylko wtedy, jeśli od następnego zadania, przyłączy się do gry."

-Tyler? - zwróciłem uwagę przyjaciela na ekran urządzenia. Chłopak spoważniał. 

Spojrzeliśmy po sobie.


__________________

NARESZCIE DZIAŁA MI LAPTOP! CZEKAŁAM NA NIEGO DWA TYGODNIE MOI MILI!

W ZAMIAN ZA TAK DŁUGA NIEOBECNOŚĆ JUTRO NOWY RUDZIAŁ GRY SMS.

KOCHAM WAS MISIACZKI  I DZIĘKUJE ZA CIERPLIWOŚĆ.

MAM NADZIEJE, ŻE NIE POŻAŁUJECIE! 

GRA SMS | Dylan O'BRIENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz