36

320 50 7
                                    

Dziś odświętnie ponieważ, zrobię coś nad czym myślałam od dawna.  Chciałabym zadedykować ten rozdział, dla tych których nie ma już u mego boku. Dedykuje tym, którzy szukają mnie w moich opowieściach. Dedykuje to ludziom, którzy zostali przy mnie w najgorszych momentach. Dedykuje tym, którzy są przy mnie od niedawna, a już stali się dla mnie rodziną. Dedykuje osobom, które ponownie chciałabym zobaczyć.

***

Razem z Tyler'em wydostaliśmy się z podziemi. Zajęło nam to trochę więcej czasu niż sądziłem, że mogłoby. Musiałem mu pomóc doczłapać się na samą górę, ponieważ sam nie był w stanie wejść więcej niż jeden schodek. Ciężko dysząc, otworzyłem drzwi, chłonąc zimne powietrze, wczesnego wieczoru. Miła odmiana w porównaniu z tym co było na dole w tunelach.  

Oparłem Tyler'a o najbliższą ścianę, a sam odszedłem parę kroków dalej aby przystanąć i chwilę odpocząć. Pochyliłem się nad ziemią, łapiąc dłońmi za kolana. Byłem zmęczony i cały spocony, pragnąłem położyć się spać, ale musiałem jeszcze wiele rzeczy wyciągnąć od Tyler'a i sprawdzić czego tym razem oczekuje ode mnie Gra. 

Stałem tak jeszcze chwilę czekając aż uspokoi mi się oddech następnie, wyprostowałem się powoli i odwróciłem twarzą do mojego najlepszego przyjaciela. Nadal opierał się o budynek, ale miał zamknięte oczy, oddychał miarowo i spokojnie.Jego usta wygięły się  w delikatnym uśmiechu, co mnie dziwiło. Na zakrwawionej twarzy malowała się ulga jakiej dawno nie widziałem.   Ostatni raz... Zanim dowiedział się, że został wciągnięty w pulę gry. 

-Wyjaśnij mi proszę, czemu przyjechałeś na plan Teen Wolf i narobiłeś tam niezłego rabanu, zamiast robić to w domu? - spytałem, nie wiedząc o co jako pierwsze chciałem spytać. W głowie miałem hałas, niezdolny do uporządkowania. 

Tyler bez pośpiechu otworzył oczy i spojrzał na mnie. 

-Już ci mówiłem, Dyl- odparł.-  Chciałem złapać Grę poczynając od znalezienia Emily, umówienia się z  FBI,  a kończąc na wskazaniu ludzi, którzy nas usiłują zabić. Wpadłem na parę istotnych elementów układanki. Wiem co robią agenci, co wiedzą o grze i udało mi się znaleźć już Emily.

Odepchnął się od ściany i podszedł do mnie niezbyt pewnym krokiem.  Nie podobało mi się to gdzie zmierza ta rozmowa. 

-Emily nie powitała cię z otwartymi ramionami, agenci sprowadzą na nas śmierć, a o Grze nie da się nic dowiedzieć po za tym, że rozporządzają naszym życiem- odparłem.

Tyler się skrzywił. Nie takiej odpowiedzi ode mnie oczekiwał. 

- Coś ty taki negatywnie nastawiony?- zapytał mnie- nie chciałeś się przypadkiem uwolnić od gry? 

Spojrzałem na niego poirytowany.

-Nie w ten sposób. Dzięki czemuś takiemu obaj zginiemy! 

Chłopak przewrócił oczami i macnął ręką.

-Nic nam się nie stanie, mówię Ci, że coś wymyśliłem.

Odszedłem od niego, czując że coraz bardziej tracę kontrole nad sobą. Czemu on nie rozumiał, że przez coś takiego możemy przypłacić życiem? Reguły jasno mówiły, że nie wolno nam się z nikim kontaktować w sprawie tej cholernej organizacji. 

Spojrzałem w stronę samochodu, który zaparkowałem niedaleko zniszczonego ogrodzenia. Miałem ochotę już wsiąść do niego i zobaczyć z czym przyjdzie mi się zmierzyć. Gra wysłała kolejne informacje do nowego zadania. Na samą myśl przechodziły mnie dreszcze. Nie miałem pojęcia co czeka mnie w domu.

-Naginasz ich zasady, Tyler. To nie może się dobrze skończyć. 

-Przestań żyć regułami! Gra nie stosuje się do praw jakie panują na świecie więc czemu ja miałbym się do ich zasad? 

Spojrzałem na niego ze złością. Nie chciałem się z nim o to kłócić.

-Jesteśmy tylko pionkami w ich grze, a pionki zawsze posuwają się po mapie tak jak chce tego rozgrywający grę. Ty możesz iść tylko po odpowiednich polach.

Tyler zacisnął dłoń w pięść. Zerknąłem w jej stronę, unosząc brwi do góry.

- Nie będę kulił ogona pod siebie tylko dlatego, że ktoś zagroził mi śmiercią. Masz dowody na to, że gra nie blefuje? Czy słyszałeś kiedy kolwiek w mediach, internecie, do diaska, gdzie kolwiek o tej organizacji? 

Tyler widocznie nie czuł się już zmęczony i obolały. Podniósł głos, ale rozprostował pieść. Musiał zauważyć moje zdziwienie jego nagłą agresją w stosunku do mnie.  Zdenerwował się, ponieważ nie przyznałem mu racji. Nie miałem zamiaru tego robić. Bałem się, że jeżeli dołączę do  szalonego planu, zginiemy przez jego lekkomyślność. 

- Nie, nie słyszałem, ale FBI owszem- warknąłem w jego stronę. 

-Dlatego właśnie chce dowiedzieć się czegoś więcej o Grze, w której do wygrania mam moje własne życie! - Tyler podszedł do mnie o krok- Zastraszyli nas, wykorzystali najsłabszy punkt człowieka, czyli strach przed nieznanym.  Dlaczego uwierzyliśmy im nie szukając dowodów na to kim są i co robią?  Czemu nie zaczęliśmy poszukiwań osób, które przeżyły ich durną grę i wygrały?  Otwórz oczy, Dylan. Daliśmy się wciągnąć w ich świat, nie wiedząc o nim absolutnie nic. Przyjęliśmy ich zasady ze strachu!  Zobacz co on z tobą robi, stary. Zmienia cię w prawdziwego pionka na ich planszy, a boisz się czegoś czego nie znasz, czegoś o czym nie masz najmniejszego pojęcia. 

Patrzyłem na niego, wiedząc, że ma absolutną racje. Bez żadnych podstaw uwierzyłem, nie próbując dowiedzieć się kto pragnie mnie zabić i kim są ludzie z gry.  Zostawiłem im losy mojego życia poprzez jedną, prostą groźbę w moją stronę. Strach przed nieznanym... Sam podałem im się na tacy. 

Byłem zły na siebie, na Grę i na Tyler'a. Mimo wszystko wkręciliśmy się już w grę, a on robiąc takie sceny, ryzykuje życie nasze i naszych bliskich.

- Jeżeli ktokolwiek się dowie, że coś knujesz, zabiją nas Tyler.  Nas albo naszych bliskich - lekko uniosłem głos, chcąc go przebudzić ze złudnej nadziei jaką robił nam obojgu.- Mogą nas podsłuchiwać nawet w tej chwili! 

-Ale tego nie robią. Nie mają jak. 

Uniosłem brew w niemym pytaniu. 

Tyler włożył rękę do kieszeni bluzy, w której chwile pogrzebał i wyjął małe, czarne urządzenie, do którego było przymocowane mnóstwo kabelków za pomocą taśmy. 

-Co to jest? - spytałem, wskazując na przedmiot.

Tyler uśmiechnął się szeroko pomimo rozwalonej dolnej wargi. Chwile później skrzywił się.

-Coś dzięki czemu zakłócam sygnał. Nie da się nas podsłuchać, zadzwonić, wysłać SMS, próbować kontaktować się przez radio czy w jaki kolwiek inny sposób. Żadne urządzenie w pobliżu trzystu metrów nie działa. Nikt nie jest w stanie się do nas dostać za pomocą elektroniki, póki jest włączony- wskazał na zieloną diodę, która świeciła się w ciemności. 

Spojrzałem na Tyler'a, nie wierząc własnym uszom. 

- Włączyłem je gdy wyszliśmy z tuneli. Powiedz mi proszę, że nie jestem sprytny...

GRA SMS | Dylan O'BRIENOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz