Rozdział XXII

Zacznij od początku
                                    

---

- Słyszałeś to? - zapytała Nya, zatrzymując się gwałtownie.

Cole zmarszczył krzaczaste brwi, przyglądając się dali, z której dało się przed chwilą słyszeć czyjś krzyk.

- Chodźmy! - krzyknęła mistrzyni wody, wbijając się w gęstą, liściastą zaporę lasu.

---

- Jay, pojebie! - krzyknęła Rose zdyszana, unikając kolejnego skumulowanego pioruna w jej stronę, gdy skryła się za drzewem. - Ogarnij się!

- Cole! - warknął niebieski ninja z żarzącą się czerwienią w tęczówkach. - Chodź tu i walcz jak mężczyzna z mężczyzną. Nie chowaj się jak baba!

Rose przełknęła ślinę, zacieśniając dłoń na rękojeści miecza. Nie chciała krzywdzić chłopaka, ale samej nie chciała tutaj zginąć. Postarała się wstrzymać na moment oddech, licząc na to, że opętany Jay nie znajdzie jej tak prędko.

- No dalej, Cole! - zaśmiał się niebieski ninja, kołysząc się jakby był pod wpływem środków odurzających. - Chodź tu... bo ja po ciebie przyjdę!

Brunetka zagryzła mocniej szczękę, czując niekontrolowany przypływ mocy, jakby usiłując powstrzymać się przed tym, aby wybuchnąć. Przyrzekła sobie, że nie będzie jej używać, cokolwiek by się działo. Przełknęła cicho ślinę, czując jak po jej czole zaczyna spływać pot.

- Cole... - wysyczał Jay, wychylając się za jedno z drzew. - Gdzie jesteś?

Rose czując, że chłopak niebezpiecznie szybko zaczyna się do niej zbliżać postanowiła jak najciszej uciec z miejsca, w którym obecnie się znajdowała.

- A! Tu jesteś! - krzyknął Jay, biorąc solidny zamach naelektryzowaną pięścią i wymierzając cios spłoszonej dziewczynie. Ta jednak ponownie uniknęła jego ciosu, wybijając się prędko w dal.

Rudzielec uśmiechnął się iście psychopatycznie, gdy napotkał swoim obłąkanym spojrzeniem uciekającą postać dziewczyny. Zaśmiał się cicho pod nosem i po chwili ruszył z impetem w jej stronę. Chłopak był szybki, nic dziwnego, przecież był to sam mistrz piorunów, przez co dogonił prędko brunetkę.

Rose uniknęła kolejnego wymierzonego w jej stronę ciosu, zakręcając za kolejnym drzewem. Brunetka po chwili wyciągnęła miecz z pochwy i przecięła nim wystającą lianę, której przerwanie spowodowało upadek ogromnej kłody, co skutecznie spowolniło na moment rozwścieczonego rudzielca.

Wojowniczka zatrzymała się gwałtownie, czując, że nie może tak przed nim cały czas uciekać. Musi mu pomóc, cokolwiek by się działo. Wciągnęła powietrze przez nos, poważnie się nad tym zastanawiając, jednak ostatecznie została w miejscu. Dziewczyna włożyła miecz z powrotem do pochwy, marszcząc brwi, gdy niebieski ninja uporał się z przeszkodą.

- Decydujesz się na walkę? - wysyczał rudzielec, a czerwień w jego tęczówkach zdawała się jeszcze bardziej jarzyć.

Niebieski ninja zaczął gnieść pięść w pięści, w której po chwili pojawiły się drobne niebieskie elektryczne ogony. Zatrzymał się przed nią kilka metrów, uśmiechając się psychopatycznie.

Rose wyciągnęła do przodu obie pięści.

- Jak widać - syknęła, przygotowując się do obrony przed ciosem. - Jay, ten dziwny stwór zawładnął twoim umysłem... zapanuj nad tym!

Jay zaśmiał się tylko wściekle, kołysząc się tak, jakby ktoś od wewnątrz panował nad jego ciałem. Wygiął się mocno w tył, że aż kości w kręgosłupie strzyknęły mu głośno. Uśmiechał się szeroko, ślepo spoglądając na niebo rozciągające się nad nim.

Ninjago: Ludzka Klątwa [ zakończone ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz