= Opowieść dwudziesta pierwsza =

12 0 0
                                    

Dzisiejszy wieczorek opowiastkowy tworzyła z Kalinką jej mama. Opowiadała jej historię jej dwóch braci co się ze sobą często kłócą.

Kiedy byliśmy dziećmi i ja miałam 11 lat a twoi wujowie mieli 8 i 10 często zmieniali się słowami prowadzącymi do kłótni.

Tak też było wtedy kiedy starszy czyli Opano podszedł do Fryssa i odczepił mu od kapelutka wiatraczek. Ten młodszy zagrał mu melodię na strunach głosowych niczym wieloryb bo obiedzie wielkim jak u czterech grysi.

Wtem do pokoju salonowego wszedł Fromborkowo ubrany tata z kieszonką na umiarce co jest czerwona jak prąd i wypowiedział

- Nie kłućcie się

Ale bracia mu nie postradaly zmysłów i zaczęły śmiać się głośno z jego wdzianka.

Tata wyszedł a ci pobiegli do najblizszego supermarketu i ukradli klej w sztyfcie.

Jak wrócili tata ich upomnial i przeszedł rzeka i trzema lasami do kafejki go oddać.

Nie no żartuje po prostu przejechał autem ze 5 kilometrów i był w sklepie. Oddał klej przeprosił ale wtedy do sklepu wszedł zły niczym Przemka jej uczeń Jan Hub Zloczyn. Powiedział że przejmuje to miejsce i ten kleik też.

Kalina i jej mama do końca nocy turlaly sie jak konie w marmoladzie doczepiajac do tego
















smiechu
















jak koń













bo się baly

、、、、、、、
Taki rozdział na rozpoczęcie tygodnia. Fajny trochę straszny ale za to jaki suprajs.

Zapraszam na wszystkie nasze książki bo to takie spoksiskowe dzieła sztuki i jakie suprajsy genialne.

Opowieści nowej eryWhere stories live. Discover now