Rozdział 2

343 30 22
                                    

Tris

Na początku obraz jest rozmazany. Wszędzie jest jasno, lecz widzę przed sobą ciemną plamę. Mrugam oczami, wierząc, że to pomoże mi odzyskać ostrość widzenia.

- Idź po Teddy'ego, Tris się obudziła.

Powoli wszystko zaczyna się robić ostrzejsze, widzę kontury. Kiedy jestem już wstanie zobaczyć twarz nad sobą, czuję się tak, jakby ktoś zaczynał mi wsadzać do głowy w przyspieszonym tempie kolejne obrazy i informacje. Kolejny raz patrzę na mężczyznę.

- Tyler - chrypię, gardło stanowczo protestuje przez używanie głosu. Patrzę na niego jak na ducha, przecież zginął, został postrzelony... - Ty...

- Spokojnie, obiecuję, że pôźniej ci wszystko wyjaśnię, Tris. Postaraj się jeszcze nic nie mówić, bo dawno tego nie robiłaś, możesz sobie uszkodzić struny głosowe. Musimy cię przygotować, przejdziesz też przez badania. Teraz najważniejsze jest, żebyś leżała spokojnie i pozwoliła ludziom z Agencji na działanie.

Jestem w Agencji? Ale jak to się stało...? Przecież ja i Tobias...

Tobias.

Muszę zapytać.

- Cztery? - Mój głos jest ledwie słyszalny.

- On się jeszcze nie wybudził, ale martw się, wszystko w swoim czasie. Sama wiesz jaką walkę trzeba stoczyć z samym sobą, żeby się udało. Ja też przez to przechodziłem, więc doskonale to rozumiem. Dzięki temu żyjemy. Dzięki serum, który podali mi ludzie z Agencji w Meksyku. Gdy się wybudziłem, od razu chciałem wrócić do Chicago. Tamtejsi dali mi próbkę serum, żebym mógł sam takie wytworzyć u nas, ale wróciłem do miasta w dniu śmierci twojej i Cztery. To był impuls, ale podałem go wam i zostaliście poddani całemu procesowi zamrażania i odmrażania - wytrzeszczam oczy, a Tyler to zauważa. - Spokojnie, to tylko brzmi tak okropnie. W każdym razie, wykorzystałem serum i nie mogę wytworzyć go więcej, ale nie żałuję. Ocaliłem cię. No, was. Musisz wiedzieć, że to serum musi zostać podane jak najszybciej, im dłużej się zwleka tym mniejsza jest szansa na wybudzenie.

Serum, wybudzenie... To niemożliwe, żebym znów wymknęła się śmierci. Ale Tyler tu jest, więc on też ją pokonał.

Słyszę jakiś hałas i nade mną pojawia się młody chłopak, który przez chwilę patrzy na mnie niepewnie, ale potem lekko się uśmiecha.

- Cześć mamo - mówi.

O mój Boże. To Teddy. Mój syn jest już taki duży... i podobny do Tobiasa.

Kiedy ostatni raz go widziałam, był małym chłopcem. Teraz jest już prawie mężczyzną. Ile lat trwało to „wybudzanie"?

- Za cztery miesiące są moje szesnaste urodziny - mówi Teddy, jakby mi czytał w myślach.

Szesnaste urodziny.

Ostatnio miał siedem lat.

Otwieram usta, żeby coś powiedzieć, ale Tyler od razu mnie powstrzymuje.

- Prosiłem cię, żebyś na razie nic nie mówiła, naprawdę rozwalisz sobie struny głosowe.

Zamykam usta, nachmurzona. Jestem za słaba, żeby unieść rękę i chwycić Teddy'ego, ale on sam się do mnie przytula. Moje ciało jednak nie jest mi posłuszne i nie słucha, gdy każę mu objąć Teddy'ego. Nie lubię sytuacji, w której nie mogę zapanować nad sytuacją.

- Cześć Tris, pora na serię badań! - Do pomieszczenia wchodzi Matthew. Od naszego ostatniego spotkania znacznie się postarzał. - Musimy zaplanować twoją rehabilitację, żebyś jak najszybciej wróciła do formy.

Nie odpowiadam, ani nawet nie kiwam głową, która zaczyna mnie coraz bardziej boleć. To chyba efekt zbyt dużego natężenia światła, moje oczy muszą się do niego przyzwyczaić, ale to trochę potrwa.

Matthew i Tyler popychają moje łóżko, które okazuje się mieć kółka. Teddy idzie obok mnie i nie spuszcza ze mnie wzroku. Zastanawiam się jaki jest, czy jego charakter bardzo się zmienił, co lubi, czego nie... Czy ma dziewczynę, przyjaciół...?

- Beatrice - słyszę kolejny głos i od razu, wiem kto to.

Caleb.

CDN.

Nowe opowiadanie 😏 Zapraszam 👇🏽

Nowe opowiadanie 😏 Zapraszam 👇🏽

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
SERIA „ODRZUCONA": Powrót do Chicago vol. 2 (8)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz