35. Tylko jak?

27 1 2
                                    

SOPHIA  

Dziś był dzień wolny od zajęć, bo są jakieś próbne egzaminy najstarszych klas, co jak dla mnie swietnie się składało. Wybierałam się właśnie pogadać z Lou na temat mojego zachowania, bo naprawdę nie wiem, co ze mną się dzieje. Wiem, że mogę mu ufać i nie zawiedzie mnie. Zapukałam do jego pokoju, a on od razu otworzył mi drzwi z szerokim uśmiechem. Odwzajemniła go i weszłam do środka. Nie było nikogo w środku, dlatego od razu zaczęłam temat.
- Louis, musisz mi pomóc. Chodzi o moje zachowanie ostatnimi czasy.
- Rozumiem, że chcesz usłyszeć prawdę?
- Po to tu przyszłam. - położyłam się na jego łóżku, a on w tym czasie usiadł na krzesełku przy stoliku.
- Jesteś zdesperowana, bo podświadomie wciąż za nim tęsknisz. Zaprzeczasz sobie, bo nie chcesz, aby wyszło, że taki dupek wciąż jest blisko twojego serca. Pamiętaj, że zakochanie się nie wygląda tak, jak to opisują w książkach, filmach. To nie jest tak, że spojrzysz w czyjeś oczy i od razu zaczyna się Love Story. Na miłość czeka się cierpliwie. Miłość jest w najprostszych rzeczach, ale trzeba czekać, aż czas pozwoli nam zobaczyć, w jakich rzeczach się skrywa.
- Ale to jest takie głupie! Niby nic mnie z nim nie wiąże, a jednak jak zobaczyłam go na tej imprezie, to miałam ochotę z tamtąd jak najszybciej iść. Niby o nim nie myśle, a jednak jest w mojej głowie. Niby nie odtwarzam wspomnień, ale co tylko usłyszę o nim, wracają bezpowrotnie. Niby nie zwracam na niego uwagi, ale to on jest obiektem poszukiwań mojego wzroku.
- Czas pozwoli ci zrozumieć wiele rzeczy. Patrz obiektywnie i uważnie, a szybciej zrozumiesz, jakim darzysz go uczuciem. - odpowiedział mi mój przyjaciel, po czym usiadł obok mnie i rzucił we mnie poduszką.
- Ej, za co to było?! - krzyknęłam żartobliwie i zaczęłam atakować go poduszkami, że mało co się nie udusił.
- Musisz z nim pogadać i wyjaśnić sobie wszystko.
- Co?! O czym ja mam z nim gadać?! Ja... sama nie wiem co czuje, a mam jeszcze z nim o tym gadać?! Nie, Lou. To nie wyjdzie.
- No właśnie. Może on ci w tym pomoże, albo chociaż wyjaśnicie sobie pewne sytuacje. Nie wiem czy wiesz, ale to on zapłacił Arthurowi. - oparł się o ścianę, po czym pokazał mi gestem ręki, abym podeszła, co po chwili zrobiłam, mimo, że byłam w dużym szoku przez usłyszane przed chwilą słowa.
- Pamiętaj, że ty kreujesz swoją przyszłość i siebie. Nie mogę decydować za ciebie. Jestem jedynie twoim przyjacielem i tylko ci doradzam. Los leży w twoich rękach. - szepnął mi na ucho, po czym usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi, dlatego automatycznie odwróciliśmy się w ich kierunku. Po chwili ujrzeliśmy Luka, który stał cały w amorach i wyglądał jakby ktoś strzał mu strzałę w tyłek albo go odurzył.
- Byłem z Nicol...
- Super, ile juz jesteście razem? Naprawdę uroczo wyglądacie. Pasuje do ciebie. - zaczęłam gadać jak szalona.
- 3 miesiące. A u was co za pogaduszki? Czemu mnie przy tym nie było?! - zrobił teatralną minę, po czym zaczęliśmy się śmiać.
- Nie wiem, co czuje do Nialla, a Lou próbował mi wyjaśnić. - nie zagłębiając się, bo zajęłoby to za dużo czasu, a z resztą nie ma takiej potrzeby.
- Rozumiem. Ponoć dostał nieźle zadanie. Jest jednym z organizatorów festiwalu w naszym mieście.
- W sumie dawno z nim tak normalnie nie gadałam. Teraz to nawet nie wiem, czy umiem z nim normalnie porozmawiać...
- W dodatku ma zadzwonić do One Direction, aby też się pojawili! - gdy Lucas wymówił te słowa, zrobiło mi się tak cholernie przykro, bo wiedziałam, co to dla niego oznacza. Powrót do wspomnień, ból, łzy.
- Taa, to ja już pójdę. Do zobaczenia, chłopcy!

Muszę z nim pogadać. Tylko jak?

NIALL

Wyszedłem do pobliskie, by zadzwonić do chłopaków. To tylko jeden telefon. Jedna rozmowa. Jedna sprawa. Tysiąc wspomnień. Usiadłem na ławce, wyciągnąłem komórkę i wybrałem na numer. Pierwszy, drugi, trzeci sygnał, aż w końcu usłyszałem znany mi głos. Louis.
- Słucham, tutaj One Direction. Kto mówi? - jak zawsze wesoły i ciepły dźwięk dotarł do moich uszu.
- Cześć, Lou... - nie było mnie stać na nic innego.
- Czy... czy to naprawdę ty Niall?
- Tak..., dzwonię, bo chciałem was zaprosić, abyście wystąpili na naszym miejs... - nie zdążyłem dokończyć, bo przerwał mi brunet. Czułem już kilka łez, spływających z mojego policzka.
- Jeny, Nialler tak strasznie przepraszam, że nie odbierałem ani nie dzwoniłem. Każdy z nas zmienił numer, bo jacyś fani je odkryli. Tak strasznie przepraszamy! Cholernie tęskniliśmy! - mogłem usłyszeć, że jego głos się załamuje, a do niego dołączyła reszta chłopaków.
- Ta... nie szkodzi. Tylko szkoda, że nie wiecie, jak bardzo mi was brakowało i ile przez was przeszedłem. Straciliście ze mną całkowicie kontakt. Ja teraz jest nikim. Jestem Niall Levis, straciłem dziewczynę przez ukrywanie prawdy, tylko przyjaciele wiedzą, kim naprawdę jestem. Zmieniłem się z wyglądu, dlatego nikt mnie nie poznaje. I teraz zaczynam żyć od nowa...
- naprawdę przepraszamy! Zrobiliśmy świństwo, ale możemy odświeżyć nasze znajomosci? - odezwał się Harry.
- wróć do nas, Nialler! - krzyczał w tle Liam i Zayn.
- Nie, to już nie dla mnie. Pogodziłem się z tym, a z resztą jak Alex się dowie, od razu coś okropnego wymyśli. Przynajmniej nie teraz, przykro mi. Ale możemy się kolegować jak wcześniej. Wybaczam wam, za bardzo was uwielbiam. - otarłem łzy i uśmiechnąłem się delikatnie. - No i kończąc to, co zacząłem mówić Louisowi, zapraszam was na festiwal do Mullingar, abyście zagrali koncert, bo jestem współorganizatorem. Wpadniecie? Dokładne informacje podam później.
- Jasne, że przyjedziemy! Do zobaczenia, stary!
- Do zobaczenia... - rozłączyłem się i poczułem ciepło na sercu. Schowałem telefon do tylnej kieszeni jeansów i wróciłem z powrotem do akademika.
Otworzyłem drzwi od mieszkania, a ku mojemu zdziwieniu zobaczyłem Lisę, która rozmawiała właśnie z Lukiem.
- Cześć, Ni! Ja właściwie przyszłam do ciebie, ale że cie nie było, to poczekałam u was. Przyjdziesz zraz do mnie?
- Umm... tak, jasne. - uśmiechnąłem się. Naprawdę lubię Lisę. Jest miła, zabawna, a do tego urocza. Może kiedyś będziemy razem? Jest w moim typie, więc czemu by nie? Ale przecież powiedziałem sobie, że nie będę bawił się w związki. Tak czy siak, poczekam jeszcze trochę. Na razie to za wcześnie. I co z Soph? No właśnie... Co z Soph?

--------------------------------------------------------
JENY TEN ROZDZIAŁ JEST TAKI BEZNADZIEJNY, ŻE JA NIE MOGĘ.
Przepraszam, ale jest to totalna nuda i porażka. Musiałam jednak trochę przynudzić, aby cała historia się kleiła. Mam ciekawe plany na dalsze części. Za tydzień postaram się następny.
Buziaki, Gosia xx

Challenge yourself/ niall horanDonde viven las historias. Descúbrelo ahora