11. Poproś sąsiada !

50 1 0
                                    

SOPHIA

Dziś Luke miał porozmawiać z przyjacielem lub przyjaciółką Nialla. Wybrałam jego, bo był mi najbliższy. Znałam go od urodzenia. Ciekawa jestem, z kim się on zadaje i kogo wybierze na spotkanie. Może to będzie jakiś nieprzyzwoity człowiek ? A jak coś zrobi Lukowi ? Nie chcę, aby stała mu się krzywda. A może lepiej kogoś innego wybrać ? Nie, lepiej nie. On jest najmniejszą pierdołą z nad wszystkich. Zostało mu około 30 minut do wyjścia. Nie mogłam z nim iść. Zostanę tu i zapewne będę oglądać filmy tucząc się żelkami. Z tego co wiem w domu zostaje też Tay. Cheryl oraz Sarah poszły kupić nową sukienkę na imprezę organizowaną przez Noaha. Lou i Simon mieli im doradzać. Zdziwiliśmy się trochę, ze nas wszystkich zaprosił, ponieważ kolegowaliśmy się w podstawówce, a pózniej nie utrzymywaliśmy kontaktu. Jednak miło, ze pamięta o nas i idziemy na nią wszyscy.
Luke ubrał czarne spodnie z dziurami i koszulkę na krótki rękaw z Vansa. Założył szybko trampki i wyszedł w stronę baru. Zawołałam do salonu Taylor i usiadłyśmy przed telewizorem zamawiając maka. Po chwili oglądaliśmy już "Dunkirk" i zapychałyśmy się Wrapami i frytkami. Nagle stała się straszna ciemność. Próbowałam włączyć tv i światło, ale nic nie działało. Pięknie. Wywaliło korki. Zawołałam przyjaciółkę , która coś sprawdzała.
- Tayyyy!!!wywaliło korki!! Co robimy ?
- zadzwoń do Luka, Simona albo Louisa! Ja nie mam pojęcia jak to naprawić !
- przecież Lukasa nie ma ! Dzwonię do Lilo!
- dobraaaa !
Jakoś po ciemku udało mi się dostać do telefonu. Próbuje go włączyć, a tu nic. Nie wierze po prostu.
- kurde, rozładował się!- wrzeszczę do Tay, choć jest jakieś 3 metry ode mnie.
- super. Po prostu super. Mój też. No i co robimy ?
- idę poprosić może jakiegoś sąsiada. Ten młody może się zna na tym.
- nie wiem czy jest w mieszkaniu. On jest tam naprawdę rzadko. Tylko przychodzi spać lub nie wychodzi wcale. Widziałam go tylko raz jak na razie.
- Dobra tam, można zobaczyć. Pójdziesz czy mam ja iść ?
- No mogę ja, a ty jakieś świeczki zapal czy coś.
- dobra. Jeśli je znajdę.
- dobra. Idę do niego, a jak nie to czekamy na Luka. Trudno.
Było ciemno na korytarzu, ale zdarzyłam przyzwyczaić się do tego. Niepewnie weszłam na schody i oczywiście nie obyło się bez przewrotki. Zaryłam głową o barierkę i poczułam na dłoni jak sączy mi się krew. Nie było mi słabo, niedobrze, ani nic z tych rzeczy, czyli nic poważnego. Nawet mnie nie bolało. Zapukałam do drzwi, ale otworzył mi jakiś dziwny młody chłopak z wielkimi okularami przeciwsłonecznymi, czapce z daszkiem, aparatem na zęby i ogrodniczkach. Nawet nie wiedziałam, że są ogrodniczki dla chłopaków, ale okej. Ja nie wyglądałam lepiej: rozbite czoło i przyłożona ręka do kompletu, bo krew nadal leciała i spodenki Simona razem z koszulką w kwiatki to tak niezbyt fajnie wyglądało.
- Umm... mógłbyś pomóc nas naprawić korki, bo rozwaliło nam nagle, a ja i moja przyjaciółka nie umiemy. - zawstydził się, bo pewnie wygłupiał się z kimś w pokoju (sądząc po głosach z pomieszczenia) i stoi ubrany tak a nie inaczej przed dziewczyną z krwawiącym czołem proszącą o pomoc z korkami.
- nic ci nie jest ? Może zawiozę cię ja pogotowie ? Albo do lekarza ? Wody ? Usiąść chcesz ? Wszystko okej ? - zadał serie pytań, nie odpowiadając na moje.
- dzięki za troskę, ale ze mną wszystko okej. To znaczy tak myśle. Ewentualnie plaster.
- okej, okej juz pędzę. Usiądź i zaczekaj.
- dziękuje, spokojnie.
Slyszałam jak rozmawiał z kimś o mnie , ale nic ważnego. Przyszedł z opakowaniem i założył mi plaster.
- dzięki wielkie. Na korytarzu tez jest zepsute światło i wywaliłam sie na schodach. Nic nowego...
- nic się nie stało. Mam tak wiele razy. Idziemy naprawić te korki ?
- jasne. - odpowiedziałam. To był chyba juz inny sąsiad... Napewno. Było widać, że mnie nie poznaje. A może to przez te wszystkie różnice między moim wyglądem z dnia na dzień innym albo światło. Nie wiem. Trudno. Zaprowadziłam go do nas, a on szybko i sprawnie naprawił szkodę. Nie miałam pojęcia, co on robi i nigdy bym tego nie umiała powtórzyć sama, ale ważne, że mamy prąd. Podziękowaliśmy i zajęliśmy się oglądaniem tv.

LUKE:
Sophia powiedziała mi, że wybrała mnie, abym poszedł na spotkanie z kimś z otoczenia Nialla. Nie wiedziałem, czego się spodziewać, ale przecież nie jestem mięczak i pójdę. Dla niej zrobiłbym wszystko i wiem, że ona dla dla mnie też. Poszedłem do baru i zauważyłem ładną dziewczynę przy stoliku. Reszta była w starszym wieku, wiec to raczej nie towarzysze Nialla. Usiadłem obok niej i zacząłem:
- siema, jestem Lukas, przyjaciel Sophi.
- ja od Nialla. Nicole jestem. A i cześć tak w ogóle.
- a więc... powiesz mi coś o nim?
- miał trudną przeszłość, nigdy nie było mu łatwo. Jest z domu dziecka, ma siostrę, ale zawsze jest uśmiechnięty i zabawny. Miał głupią dziewczynę, która wykorzystuje go do teraz. Musiał przez nią zrezygnować ze swojego największego marzenia, które mu się spełniło. To był dla niego cios, ale nie miał wyboru. Tak z wyglądu to mega przystojny i naprawdę utalentowany. Umie perfekcyjnie grać na gitarze i cudownie śpiewać. Ma ogromne serce. A jak z Soph?
- Tez nie miała łatwo. Jej brat ją nękał i zawsze była najgorsza według jej rodziców. Ma kilku najlepszych przyjaciół i jesteśmy dla niej jak rodzina. Myśle, że jest ładną, zabawną dziewczyną i napewno ma ogromne i szlachetne serce. Jest mega człowiekiem. I współczuję Niallowi. Juz po twoich słowach wierzę, że to dobra istota.
- szkoda mi dziewczyny. Widać od razu, że porządna. Dogadaliby się z Niallem. - odpowiedziała Nicole. Jej oczy świeciły się z zielonym przebłyskiem, a brązowe włosy układały się w ładnego koka. Usta miały naturalny, piękny, czerwony kolor. Na jej ciele układała się zielona, zwiewna sukienka. Mój brzuch zaczął przewracać fikołki i poczułem jak rumienie się na policzkach. Kurde, tylko nie to. Nie lubię się zakochiwać, bo zawsze zostaje zraniony. Nie chce więcej cierpieć przez dziewczyny.
- a u ciebie co tam ?- nagle po ciszy Nicole zadała mi pytanie.
- em... to znaczy... wszystko ok, chyba. - jaka totalna wtopa.
- a czemu ? Coś się stało ?- przestraszyła się trochę.
- nie , to znaczy. Coś mi się przypomniało. Nic takiego.- skłamałem.
- ymm... okej, ale jak coś to mów. Od teraz jesteśmy nowymi kolegami. - zdziwiła mnie tym wyznaniem, bo byłem pewny, że po tym spotkaniu zerwie kontakt. Cieszyłem się tak bardzo, że aż sam siebie zdziwiłem.
- to może zapisz mój numer. - podała mi telefon, a ja wpisałem cyferki. Chyba dobrze, ale nie wiem na 100 procent.
- To ja już pójdę. Pa Luke.
- do zobaczenia Nicole. -odpowiedziałem i wrzuciłem jej do torebki notes od Sophi.
Zwróciłem się ku kierunku mieszkania i już byłem ulicę od baru, kiedy przypomniało mi się, że pomyliłem ostatnią cyferkę. Cholera no. Nigdy mi się nic nie uda w życiu.
------------------------------------------------------
Siemano. Jak widzicie rozdział dodany wcześniej niż zamierzałam. Było to mega trudne, bo mój wolny czas ogranicza się na minimum na kolonii. Następny rozdział 22.07 lub 23.07.
Love, Gosia xx

Challenge yourself/ niall horanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz