22. Co on sobie zrobił?

49 0 0
                                    

SOPH

Ranek zaczął się strasznie. Na dworzu było cholernie zimno, a ja za 30 minut zaczynałam lekcje. Z niechęcią wstałam z ciepłego łóżka, ubrałam się w czarny sweter i jeansy oraz poszłam do kuchni zrobić śniadanie. Mój współlokator właśnie wstał, więc postanowiłam, że przyrządzę coś nam obojgu. Ponieważ wybitną kucharką nie byłam, zrobiłam jajecznicę. Rozłożyłam na talerze, a Niall właśnie wszedł do salonu.
- ooo, zrobiłaś dla mnie ? Dzięki.- powiedział z uśmiechem. Jego uśmiech był tak piękny, że mogłabym się na niego patrzeć cały czas, ale stop- koniec tej fantazji. Niall to Niall. Nic wyjątkowego i koniec kropka. Zjedliśmy śniadanie i właśnie miałam wychodzić z mieszkania, kiedy chłopak mnie zawołał:
- Ej, ej, ej, chcesz sobie nadwerężyć jeszcze bardziej tą rękę? Zostaw mi swoją torebkę.
- Ale przecież ja nie mam nic z ramieniem, więc mogę ją nosić sama.
- Ale jeszcze ci spadnie czy coś. Daj mi ją.
- Boże, Niall, nie jestem dzieckiem. Ale wiesz co ? Skoro tak bardzo chcesz nosić damską torebkę po całej szkole, to proszę bardzo. Nawet jeszcze lepiej, pff.
- No i dobrze. To moja wina, że masz teraz zwichnięty nadgarstek, więc daj sobie chociaż to wynagrodzić.
- Dobra, koniec tematu, bo zaraz się spóźnimy.
Gdy dotarliśmy na lekcje geografii, usiadłam obok Taylor i rozpakowałam książki. Gdy usiadłam, dziewczyna spytała mnie:
- co się stało Niallowi, że nosi ci torebkę , skoro nie masz nic z ramieniem? Czy ja o czymś nie wiem Soph ?
- Nie mam pojęcia, Tay. To samo mu tłumaczyłam, ale on twierdzi, że musi mi się wynagrodzić.
- Oj Soph, ja myśle, że to nie jest normalne. Coś tu się kręci.
- Zapomnij, to tylko przysługa. A z resztą, on nawet mi się nie podoba.
- Pff, jasne. Jeszcze zobaczymy.
Dzień minął tak jak każdy inny, ale dobrą wiadomością było to, że już za tydzień będę miała w pełni sprawną rękę, bo moje maści są bardzo skuteczne, a nadgarstek szybko się regeneruje. Ponieważ wyjątkowo nie było dziś nic zadane, zaprosiłam do mojego mieszkania moją ekipę i Jake'a - przyjaciela, którego poznałam w tym roku szkolnym. Niall oczywiście tez był. Śmialiśmy się i wydurnialiśmy aż do późnego wieczora. Otwieraliśmy przy okazji moje prezenty, które okazały się być naprawdę trafione. Zastanawiałam się tylko, gdzie bransoletka od Nialla. Okazało się, że jeszcze tego samego dnia jechał do galerii wymienić ją na inną, tylko po to, abym miała niespodziankę. Było mi naprawdę miło z tego powodu. Schowałam wszystkie podarunki do szafki i poszłam spać. Niby wcale nie wyjątkowy dzień, a jednak męczący.

( tydzień pózniej )
NIALL

Dzisiaj był dzień wyścigu. Niby Soph wiedziała o tym, że się ścigam, bo nawet sama była na wyścigu, ale nie wiem czy mówić jej czy nie, gdzie idę dzisiejszego wieczora. Przecież nie jest moją matką ani dziewczyną, żebym musiał jej się ze wszystkiego spowiadać. Wziąłem plecak z pokoju i jak narazie musiałem jeszcze przetrwać cały dzień w szkole. Jak ja jej nie lubię. Nie wiem czemu w ogóle do niej chodzę, skoro mam na swoim koncie miliony. Głupiemu Horankowi zachciało się ukończyć szkołę. Jednak czasu już nie cofnę, wiec jedyne co mi pozostało, to właśnie do niej pójść. Zamknąłem drzwi, bo oczywiście Soph już dawno wyszła, a ja jak zwykle się spóźnię. W klasie znalazłem się jakieś 10 minut po dzwonku, więc mogło być gorzej. Usiadłem koło Jake'a i tylko gadałem z nim albo bazgralem po zeszycie, bo lekcja nie była zbyt fascynująca. Gdy zbliżał się koniec dzisiejszych zajęć, byłem najarany jak dziecko. Niemalże wybiegłem ze szkoły. Otworzyłem drzwi jeszcze przed moją współlokatorką, która zapewne poszła teraz do Taylor, Luka, Jake'a i reszty. Rzuciłem plecak w kąt pokoju, przebrałem się i byłem gotowy do wyjścia. Wziąłem kluczyki od mojego lamborghini, wsiadłem do niego i odjechałem z dużą prędkością. Raczej nikt nie będzie za mną tęsknił tego wieczoru. Gdy dojechałem na miejsce, zauważyłem już auta Nathana i reszty ekipy. Przywitałem się z moimi kumplami i byłem już gotowy na wyścig. Wsiadłem do samochodu i miałem zamiar nieźle pokazać Georgowi kto tu rządzi. Był strasznym debilem i nienawidziłem go całym sobą. Gdy dziewczyna machnęła flagą na znak startu, ruszyliśmy jak szaleni. Kółka mijały nam nam bardzo szybko. Byłem dosyć spokojny, bo miałem prowadzenie. Nagle, przy ostatnim okrążeniu, George zajechał mi drogę i wypchnął mnie prosto na ścianę. Poczułem jak cały świat wiruje. Czułem, że oczy mi się zamykają, a ostatnią rzeczą jaką zobaczyłem była panika ludzi i śmiech tego frajera. Później już odleciałem...

SOPHIA

Będąc u Tay, Luka, Jake'a i reszty czas leciał tak szybko, że nawet nie zauważyłam kiedy wybiła 21. Śmialiśmy się całe popołudnie, co naprawdę było mi potrzebne. Zupełnie nie pomyślałam o tym, żeby sprawdzić, co robi Niall. Granie w "Monopoly", przerwał nam dzwonek mojego telefonu. Wstałam w dywanu i poszłam sprawdzić kto dzwoni. Widząc nieznany numer, zmarszczyłam nos, ale odebrałam.
- Halo?
- Dobry wieczór. Na oddział ratunkowy w szpitalu na Rotterdam Street został przywieziony Niall Levis. Zna go pani ? Był to pierwszy numer z jego komórki, dlatego proszę powiadomić kogoś z rodziny. 
- O mój Boże, dobrze. Tak, tak ja go znam. Zaraz zadzwonię do jego siostry i przyjedziemy.
- Dziękuje, do widzenia.
- Do widzenia...
Nie mogłam w to uwierzyć. Gdzie on do cholery był? Co on sobie zrobił ?
- Co się stało?- zapytali automatycznie Sara, Lou i Jake.
- Niall miał jakiś wypadek. Jest w szpitalu, mamy tam przyjechać. Nic więcej nie wiem. Muszę zadzwonić jeszcze po Jade.
- O cholera. Dobra, zbieramy się wszyscy. Sama tam na pewno nie pojedziesz. W końcu to tez masz kumpel. - dodał Simon.
- dzięki, wy się zbierajcie, a ja zadzwonię. A i jeszcze jedno- Powiedziałam po czym rzuciłam go Luka kluczyki od auta- teraz ty prowadzisz. Do mojego samochodu wsiadają Tay, Lou, ty i ja, a do Sary Simon, Jake, Cheryl i ona sama.
- Okej, czekamy w aucie. - powiedział na koniec Louis.
Chwyciłam telefon i jak najszybciej wybrałam numer do Jade, co przez stres wcale nie było takie proste. W końcu mi się udało.
- Cześć Jade. Posłuchaj mnie uważnie. Niall miał wypadek i jest w szpitalu na Rotterdam Street. Nie mam pojęcia co się stało. Musimy tam szybko przyjechać. Będę po ciebie za pięć minut, tylko powiedz gdzie teraz jesteś.
- O matko! Okej, a wiec jestem z dziewczynami w galerii. Będę czekać na ciebie na parkingu. Dziewczyny napewno zrozumieją.
- okej, do zobaczenia za chwilę.- powiedziałam po czym rozłączyłam się.
Do galerii miałam od akademiku nie więcej niż 7 minut, dlatego szybko dotarliśmy na miejsce. Jade wsiadła do samochodu i ruszyliśmy w kierunku szpitala, a tuż za nami Sara, Jake, Simon i Cher.
Gdy dotarliśmy na miejsce szybko wyszłam w pojazdu i skierowałam się ku rejestracji, aby sprawdzić gdzie leży Niall. Widziałam po moich przyjaciołach, że byli tak samo zmartwieni i przestraszeni jak ja. Dowiedziałam się, że jest to sala 53, dlatego wszyscy skierowaliśmy się w jej kierunku. Właśnie wychodził z niej lekarz, więc zatrzymałam go i zapytałam, co się stało i jaki jest stan chłopaka.
- przykro mi, ale mogę udzielać informacji tylko członkom rodziny.
- To ja. Ja jestem jego siostrą. - podeszła Jade.
- Dobrze, a więc zapraszam do gabinetu.
Dziewczyna poszła za lekarzem, a my czekaliśmy, aż wyjdzie. Po kilku minutach Jade przyszła do nas, westchnęła i powiedziała:
- Niall miał wypadek na wyścigu. Jakiś dureń wypchnął go na zakręcie na ścianę. Jego stan... jest kry...tyczny- powiedziała końcówkę zdania w połowie płacząc. Przytuliłam ją, choć sama byłam bliska tego stanu. Moi przyjaciele również bardzo się przejęli. 
- No tak. Gdy pisaliśmy sobie jeszcze zadania w zeszycie, zaprosił mnie tam.
- a mówiłam mu, żeby nie pakował się w to gówno.  
- czekaj, czekaj. To nasz Niall jest tym Niallem od zeszytu ?- spytała zdumiona Cheryl.
- cóż, No tak. Zapomniałam wam powiedzieć.
- wow, to znaczy... nie spodziewałam się...- odpowiedziała Sara.
- ja tez nie...- powiedziałam szczerze.
- będziemy musieli tu czekać, aż będzie wiadomo coś więcej. -  powiedziałam.
- wszyscy tu zostajemy. - odpowiedział mi Luke.

--------------------------------------------------------
Hejka naklejka. Rozdział jak zwykle spóźniony, ale niedużo. Mam nadzieje, ze się podoba. Następny za trochę więcej niż tydzień, bo mam pełno nauki. Buziaki, Gosia xx

Challenge yourself/ niall horanWhere stories live. Discover now