19. Mogłabyś iść ze mną do galerii?

34 0 0
                                    

SOPHIA

Minął już tydzień szkoły. Mieliśmy juz chyba 3 sprawdziany i test i zaczynam mieć dosyć tej budy. Właśnie dzwonił budzik oznaczający, że jest poniedziałek 6:15. Wyczołgałam się z łóżka i stanęłam na wpół śpiąco przy szafie. Wyciągnęłam bordową bluzę i czarne spodnie z dziurami. Przebrałam się i wyszłam mozolnym krokiem na zajęcia. Mój współlokator właśnie jadł śniadanie i najwidoczniej mu się nie spieszyło. Pierwszą lekcją była literatura z panem Edvardsem. Usiadłam w pustej ławce z racji tego, że akurat do tej lekcji nie miałam przydzielonych żadnych moich przyjaciół. Zapisałam temat i bawiłam się długopisem. Nagle do sali wparował zdyszany Niall i przepraszał właśnie nauczyciela za spóźnienie. A ja? Cóż... mogłam się tylko śmiać.
- Panie Levis moja cierpliwość do pana się skończyła. Ma pan same jedynki i jeszcze spóźnienia. Widzę, że muszę wyznaczyć ci kogoś, kto udzieli ci korepetycji. Ktoś chętny ? - rozejrzał się po sali puki jego wzrok spoczął na mnie.
- sądząc po tym, że dzieli pan mieszkanie z panną Levine uważam, że może ona ci pomagać. Teraz siadaj i popraw się.
Świetnie. Nic nie mam do niego, ale ja nie jestem korepetytorka tylko studentka do cholery i mam życie prywatne, a teraz swój wolny czas będę poświęcać na nauczaniu Nialla literatury. Zmrużyłam oczy i wróciłam do pisania notatki. Szybko jednak  przerwałam to zajęcie, bo mój współlokator zechciał się do mnie przysiąść. Westchnęłam tylko i spojrzałam na zadowolonego chłopaka.
- A więc co robiliście jak mnie nie było?- spytał i spojrzał na mój zeszyt.
- masz i przepisz sobie. Masz podręcznik ?
- oczywiście, że nie. - odpowiedział i uśmiechnął się szeroko.  Przewróciłam oczami i przesunęłam książkę na środek.
- oj Levis Levis, jak ja wytrzymam z tobą te 3 lata... - westchnęłam, zamknęłam oczy i wsłuchałam się w monotonny głos pana Edvardsa.

NIALL
Po powrocie ze szkoły od razu poszedłem do Jade odebrać notes. Mam nadzieje, że dostanę jakieś ciekawe zadanie. Ubrałem się z wyszedłem z budynku szkoły. Ulice były pełne studentów, dzieci i matek oraz starszych ludzi. Gdy patrzę na te wszystkie uśmiechnięte rodziny, nie mogę uwierzyć, że zostałem wychowany w domu dziecka. Nikt o tym nie wie oprócz Jade, która też tam była i chłopaków. Właśnie... chłopacy. Mieli dzwonić co jakiś czas, prawda? Mieli opowiadać mi co się u nich dzieje. Mieli nie przerywać kontaktu. Mieli....ale tego nie zrobili. Przyjaciele- wydają się być na zawsze, a jednak odchodzą, kiedy ich potrzebujesz. Mieli być twoją bratnią duszą, a właśnie pokazują, jak bardzo mają cie gdzieś. I tak mijają tygodnie, miesiące, lata, a ty nawet nie wiesz, czy oni jeszcze cię pamiętają. I będziesz tak czekał i czekał, aż wrócą do ciebie, choć wiesz, że i tak tak się nie stanie.
Dotarłem w ciszy do Starbucksa i spotkałem się z moją siostrą. Porozmawialiśmy trochę, przekazała mi zeszyt i wróciliśmy do swoich poprzednich zajęć. Postanowiłem, że zadanie przeczytam dopiero w domu, bo chce mieć trochę niespodziankę. Wparadowałem do mojego mieszkania i zauważyłem, że oprócz Soph jest tam jeszcze jakaś blondynka i brunet. Byłem nieco zdezorientowany wiec udałem się do kuchni zrobić kolacje. Wyjąłem mleko, mąkę i inne składniki do zrobienia naleśników. Przygotowałem też masło orzechowe i dżem. Stałem przy kuchence i słuchałem radia, z którego właśnie leciała piosenka Eda Sheerana. Od razu przypomniało mi się wspomnienie z koncertu. Zrobiłem kilka naleśników, które swoją drogą wyszły naprawdę dobrze. Ułożyłem je wszystkie na talerz, z czego odłożyłem sobie trzy i posmarowałem dodatkami. Mogłam usłyszeć jak drzwi zostają zamykane i automatycznie wszystko ucichło. Nagle do salonu wpadła Sophia i od razu zauważyła naleśniki. Poczułem na sobie spojrzenie dziewczyny.
- mogę spróbować ?
- ymm, jasne.
Usiadła obok mnie przy niedużym stoliku z widokiem na okno. Związała włosy w kitka, poprawiła okulary na nosie i zaczęła:
- jak tam literatura? Poprawiłeś oceny?
- No cóż... tak jakby, bo poszedłem na poprawkę, ale wyszła z tego 3 i 2 No ale lepsze to niż 1, prawda? Nie jesteś zła?- odpowiedziałem, na co dziewczyna zmartwiła się i westchnęła.
- ale zapamiętałeś cokolwiek z tych naszych głupich korepetycji? Bo ja poświęcam swój czas i się staram, a ty masz to w dupie.
- nie moja wina, że jestem tępy i nie mam ochoty się uczyć jakieś literatury. Jestem na innym kierunku i on mnie obchodzi, a nie te inne gówniane przedmioty. Nie chcesz, to mnie nie ucz.
- świetnie. W takim razie trudno, powodzenia.
-dziękuje- odpowiedziałem sarkastycznie.
- ale musze ci coś powiedzieć- odpowiedziała.
- No słucham.
- umiesz zrobić dobre naleśniki.
- wiem, dziękuje. Chcesz jeszcze?
- nie dzięki, ale bardzo smaczne. Może ja coś kiedyś tez zrobię...
- Tylko nie spal kuchni.
- tak, tak. Mam zamiar spalić cały akademik.
- i prawidłowo. Pff... Musze już iść, smacznego. - powiedziałem i wyszedłem do pokoju przeczytać zadanie od dziewczyny.
„ 22 września są moje urodziny. Zapraszam cię więc do klubu na Green Street o 20:00. Będzie tam sporo ludzi, ale każdy tam jest naprawdę fajny. Nie musisz mi nic kupywać, po prostu baw się dobrze. Może się poznamy, może nie. Do zobaczenia może. Soph"
Wow, nie spodziewałem się, że zaprosi mnie na swoje urodziny. Oczywiście kupię jej prezent, bo tak nie wypada przyjść bez niczego. Szkoda tylko, że nie znam się na tym, w czym gustują dziewczyny. Trudno, najwyżej sprzeda mój prezent na Allegro. Ciekawe, czy ją rozpoznam i jak będzie wyglądać. Nawet nie wiem, które na urodziny. Dobra, trzeba iść na zakupy. Może ta moja współlokatorka mi pomoże coś wybrać? Trzeba będzie ją zaciągnąć. W tym momencie do pokoju właśnie weszła Soph i stała w otwartych drzwiach opierając się o ramę.
- mogłabyś iść ze mną do galerii pomoc wybrać prezent dla koleżanki, bo ja nie znam się na tym? - spytałem od razu.
- No okej, kiedy?
- w sumie możemy jutro, bo mam niedużo czasu. Pasuje ci? Możemy pojechać moim samochodem.
- jasne. A ile ona ma lat? - spytała, a ja nie wiedziałem co powiedzieć, bo nie miałem pojęcia ile ma lat.
- yym 19 - strzeliłem pierwszą lepszą liczbę.
- okej, to umówieni.
- umówieni.

-------------------------------------------------------
Siemanko,
Przepraszam Przepraszam Przepraszam. Dawno nie pisałam, ze względu na wycieczkę szkolną i brak czasu. Jak widać zmieniłam tez okładkę. Mam nadzieje, ze się podoba. Do zobaczenia za półtorej tygodnia, buziaki.                                Gosia xx

Challenge yourself/ niall horanWhere stories live. Discover now